W lutym 2014 roku Doda i Agnieszka, wówczas jeszcze Szulim, spotkały się w Chorzowie na gali "Niegrzeczni". Panowały wtedy między nimi bardzo napięte relacje. Doda miała do Agnieszki żal o to, że w swoich plotkarskich programach wspominała o nieślubnej córce jej taty, która żaliła się, że żyje z matką w skrajnej biedzie. Podobno to przez nieżyczliwe komentarze Agnieszki mama Doroty zachorowała na raka...
Te wszystkie programy pani Szulim sprawiły, że bardzo stresowałam się za każdym razem - wyznała Wanda Rabczewska w wywiadzie, udzielonym wraz z córką magazynowi Viva. To był tak niebywały długotrwały stres, że doprowadziło to do takiej choroby. Wystarczy sobie poczytać, i w szpitalu tak mówią, że długotrwały stres uaktywnia te najgorsze nasze komórki.
W odwecie Doda zaatakowała Agnieszkę w chorzowskiej toalecie... pistoletem na wodę. Podobno straty, oprócz mokrej kreacji, objęły także złamany paznokieć oraz siniaki i obtarcia na twarzy prezenterki, które uwieczniła na zdjęciach mających posłużyć jako dowód w sądzie.
Rabczewska zaś twierdziła, że Agnieszka przyszła do toalety z... pejczem, którym zaczęła ją bić.
Wreszcie, po zaledwie dwóch i pół roku od zdarzenia, Sąd Apelacyjny umorzył sprawę o naruszenie nietykalności osobistej Agnieszki. Jak się dowiedzieliśmy, uchylono wyrok I instancji z marca tego roku, skazujący Dodę na pół roku ograniczenia wolności i prace społeczne za groźby i pobicie. Tym razem piosenkarka została uznana tylko za winną ataku pistoletem na wodę.
Za grożenie pistolecikiem nie można karać pracami społecznymi - wyjaśniała rzecznik Sądu Okręgowego Dorota Trautman.
Adwokat Szulim, obecnie już Woźniak-Starak, nie kryje rozczarowania.
Ja i moja klientka jesteśmy bardzo zaskoczeni tym wyrokiem - narzeka w Twoim Imperium mec. Michał Biedka. Uważamy, że pani Rabczewska powinna ponieść karę za swój czyn.