Filip Chajzer prawi o powodach zwolnienia z TVN i wietrzy spisek: "Czym, k*rwa, jest focus? Albo że masz ch*jowe słupki..."
W trwającej ponad 80 minut rozmowie z Szalonym Reporterem Filip Chajzer poruszył kilka interesujących kwestii. Jedną z nich było zeszłoroczne rozstanie z TVN-em, które odbyło się w atmosferze skandalu. "To jest dalej historia o telewizji. Ktoś cię lubi albo ktoś cię nie lubi" - mówił.
Trzeba przyznać, że mało kto w polskim przemyśle rozrywkowym wzbudza takie emocje jak Filip Chajzer. Odkąd przylgnęła do niego łatka skandalisty, dziennikarz doszedł chyba do wniosku, że nie pozostało mu nic innego, jak rozkręcanie kolejnych "dram".
Wbrew wcześniejszym zapewnieniom, jak to gardzi walkami patocelebrytów w oktagonie, Filip niespodziewanie przyjął ofertę jednej z federacji, czym wywołał niemały skandal. Korzystając z medialnej wrzawy wokół siebie, atencyjny gwiazdor zgodził się na udział w podcaście Szalonego Reportera, gdzie wreszcie miał sposobność, by pokazać światu swoje "prawdziwe oblicze".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chajzer mędrkuje nad karierą Magdy: "Mogłaby poprowadzić cykl w "Dzień Dobry TVN""
W szczerej rozmowie z podcasterem Chajzer przyznał się bez bicia, że faktorem, którzy przeważył o przyjęciu propozycji od FAME MMA, była kwestia finansowa. Pochwalił się, że za gażę, którą otrzyma po walce, mógłby kupić kolejne mieszkanie. Prowadzący wywiad nie mógł również pominąć wątku kebabu, którym Chajzer sprawił radość ciężko choremu nastolatkowi. Filip zdał relację z jego odwiedzin w szpitalu, rozprawiając na temat... właściwości zdrowotnych fastfoodowego posiłku. W pewnym momencie Szalony Reporter poruszył wątek zerwania kontraktu z TVN-em, do którego doszło w sierpniu ubiegłego roku. Jak przyznał, wpływ na to miała nowa dyrektor programowa stacji, Lidia Kazen, która zastąpiła na tym stanowisku Edwarda Miszczaka.
Chcesz wprost? Chcesz tak z otwartej? - zaczął Filip wyzywająco. Zmienił się dyrektor programowy. Edward Miszczak odszedł do Polsatu. Przyszła nowa pani dyrektor i właśnie to jest dalej historia o telewizji. Ktoś cię lubi albo ktoś cię nie lubi. To jest tak, że powiedzą ci: "O zrobiliśmy focusy, niestety musisz odejść, bo w focusach wypadło tak i tak".
W dalszej części wypowiedzi były prowadzący "Dzień Dobry TVN" dał do zrozumienia, że w jego mniemaniu za decyzją o rozwiązaniu umowy nie stały wcale wyniki badań oglądalności, a uprzedzenia "góry" wobec jego osoby.
A kto widział te focusy? A na jakiej skali były robione te focusy? - dopytywał. Czym, k*rwa, jest focus? Albo że masz ch*jowe słupki. Słabą oglądalność. No i pokazują ci słupek. To nic, że jest lipiec i akurat było 30 stopni w weekend i wszyscy siedzieli nad Zegrzem. I to też nie świadczy o tym, że jesteś gorszy. Ale czujesz się gorszy, bo ktoś ci mówi, że przez to cię musimy wywalić. I ja sobie pomyślałem: "O nie, nie, nie, kochani. Ja będę panem swojego losu, ja idę w biznes". I miałem nowe marzenia i dalej je mam. Ja chcę być na liście "Forbes". To jest moje marzenie - dodał na koniec.
Myślicie, że je spełni?