Nagonka po romskim ślubie Viki Gabor: "Brak szacunku i zrozumienia innej kultury. DAŁ O SOBIE ZNAĆ RASIZM" (OKIEM PUDELKA)

Tak zaskakującego wydarzenia w ostatnich dniach tego roku nie spodziewał się chyba nikt. W sobotnie popołudnie w sieci pojawiło się wideo, w którym Bogdan Trojanka ogłosił, że Viki Gabor wzięła romski ślub z jego wnukiem, Giovanim. Choć taki ożenek sam w sobie nie ma mocy prawnej w Polsce i można go uznać za zaręczyny, jest ważną częścią romskiej kultury, a w oczach jej społeczności jest wiążący. Powiedzieć jednak, że internauci byli zaskoczeni takim obrotem spraw, to nie powiedzieć nic. Niestety, szok wywołany ceremonią wykracza daleko poza zdziwienie, że chodzi tutaj o parę 18-latków -w tym znaną piosenkarkę, która jeszcze niedawno deklarowała, że nie ma nawet chłopaka. W sieci wylało się bowiem prawdziwe szambo.

Zobacz także: Do sieci trafiło kolejne nagranie ze ślubu Viki Gabor. "Stało się, co się miało stać" (WIDEO)

Na Viki i jej wybranka spadła fala hejtu, która swoje korzenie ma oczywiście w naszym niezrozumieniu kultury romskiej i absolutnym braku szacunku do wszystkiego, co obce. Dał o sobie znać też dobrze już znany rasizm, co niestety w przypadku młodziutkiej piosenkarki nie jest żadną nowością. Romskie pochodzenie było od początku kariery Gabor powodem wyzwisk, kpin, a czasami nawet bezpośrednich ataków.

Zobacz także: Viki Gabor i jej tata ZAATAKOWANI przez 34-letniego mężczyznę! Pan Dariusz trafił do szpitala. "Doszło do awantury"

W przypadku wspomnianego ślubu jest to o tyle bardziej obrzydliwe, że wiele osób skrywa je pod płaszczykiem rzekomej troski o młodą dziewczynę, odbierając jej jakąkolwiek podmiotowość i możliwość decydowania o sobie. Ciężko nam bowiem pojąć, że ktoś wychowany w tej konkretnej kulturze i tradycji może mieć ochotę ją świadomie kontynuować. Głęboko zakorzenione stereotypy i pogarda do inności znów wzięły górę... Najlepszym prezentem ślubnym od Polaków jak zwykle byłoby milczenie.

W ostatnich miesiącach o Robercie Lewandowskim mówili wszyscy - kibice, koledzy z reprezentacji i dziennikarze. Punktem kulminacyjnym ogólnonarodowej dyskusji o piłkarzu była premiera nieautoryzowanej biografii autorstwa Sebastiana Staszewskiego. "Lewandowski. Prawdziwy" okazała się łakomym kąskiem nie tylko dla fanów futbolu, ale każdego, kto chciał poznać pikantne kulisy życia i kariery jednego z najlepszych polskich piłkarzy w historii. Do tej pory najmniej do powiedzenia miał jednak sam Robert, który nigdy nie był dla opinii publicznej otwartą, nomen omen, książką.

Zawodnik FC Barcelony od dawna wychodził z założenia, że pewne tematy lepiej przemilczeć albo podać kibicom misternie skomponowane i lekkostrawne danie, jak choćby film dokumentalny wyprodukowany przez Amazona - starannie wyreżyserowany, ale mało konfrontacyjny i mający być pomnikiem, nie przyczynkiem jakiejkolwiek dyskusji. Gdzieś w tym wszystkim zapomniał, że podobniej jak w piłce nożnej, ludzie oczekują prawdy, emocji i potknięć. Na narażenie się na spalonego albo lekkiego kiksa w mediach Lewy jednak nigdy sobie nie pozwolił, a między nim a kibicami stanął wysoki mur.

Zobacz także: Robert Lewandowski tłumaczy, dlaczego NIE POŻYCZYŁ PIENIĘDZY Grosickiemu: "Nie chciałem, żeby JEGO PROBLEM SIĘ POGŁĘBIŁ"

Lewandowski poszedł w końcu po rozum do głowy i zdecydował się udzielić obszernego wywiadu, gdzie mogliśmy nie tylko lepiej go poznać, ale i skonfrontować z plotkami i nieco mniej przyjemnymi doniesieniami na jego temat. Na rozmówcę wybrał Bogdana Rymanowskiego, który starannie balansował na granicy profesjonalizmu i podekscytowania znanego każdemu kibicowi. Wywiad okazał się strzałem w dziesiątkę - zobaczyliśmy wyluzowanego i "normalnego" Lewego, bez aury milionera i zadufanego w sobie gwiazdora. Ambitnego piłkarza, ojca i osobę publiczną, która stara się poruszać w tym zwariowanym świecie sportu i mediów. I przede wszystkim kogoś, kto nie boi się, że powie coś, co może zostać źle odebrane albo przeinaczone, a ewentualne bęcki przyjmuje jako koszt bycia szczerym. W tym roku wszyscy zdawali się ogrywać Lewandowskiego w prasie, a on, co chyba nie powinno dziwić, strzelił im decydującego gola w 89. minucie meczu.

Ciężko o kogoś, kto w tym roku był bardziej spragniony naszej atencji niż Kuba Wojewódzki. Może tylko Marianna Schreiber? Chociaż ona w tym desperackim łaknieniu uwagi jest bezczelnie szczera i raczej nie udaje, że zależy jej na czymś więcej. Kuba zaś lubi chować się za maską sumienia narodu i poważnego dziennikarza. I jak na poważnego dziennikarza przystało, gdy tylko ma do tego okazję, lubi obgadywać za plecami kolegów i koleżanki, nie mając odwagi na bezpośrednią konfrontację.

Zobacz także: Kuba Wojewódzki czule o Dodzie: "Nie lubię jej, nie cenię, nie szanuję". Przyjemniaczek?

Nie inaczej było podczas odcinka podcastu "WojewódzkiKędzierski", w którym gościła Dorota Wellman. To było bardziej niż oczywiste, że w trakcie rozmowy pojawi się wątek Marcina Prokopa, którego Wojewódzki od lat regularnie wyśmiewa i próbuje sprowokować do medialnej bitki. Tym razem postanowił skrytykować jego kompetencje jako jurora "Mam Talent", bo nie ma rzecz jasna lepszego jurora w Polsce niż Kuba Wojewódzki. Pofarbowany gwiazdor nie rozumie bowiem, że ktoś ma inną wizję robienia telewizji niż on - że wyrazista osobowość przed kamerą to nie tylko głupawe teksty, chamskie docinki i obrażanie. Że program, do którego przychodzą ludzie spragnieni sławy, pieniędzy i oderwania się od życiowej szarzyzny, nie muszą być sprowadzani do parteru przez sławnego pana z telewizji.

Zobacz także: Marcin Prokop odpowiada Wojewódzkiemu: "Facet, który hurtowo reklamuje wybielacze do zębów i hot-dogi". Sympatycznie?

Trzeba oddać Kubie, że on niejako koncept takiej persony stworzył (bazując mocno na Simonie Cowellu) i uczynił motorem napędowym telewizji wczesnych lat 2000. Boli go tylko najwyraźniej, że nie chcą jej już ani widzowie, ani potencjalni następcy. I to musi kłuć jego tłuste ego najbardziej - że bycie "nowym Wojewódzkim" to bardziej obelga niż komplement.

Zobacz także: Kuba Wojewódzki i jego żona(?) Żaneta Rosińska znów pozdrawiają z KOLEJNYCH WSPÓLNYCH wakacji? (FOTO)