Marianna Dufek-Durczok, która od pierwszej publikacji tygodnika Wprost walczy razem z firmą PR-ową o wizerunek bogatego męża, postanowiła rozprawić się w Super Expressie z jego wrogami. Odwagi dodała jej decyzja prokuratury, która odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie molestowania w redakcji Faktów. Wprawdzie sam prokurator przyznał, że nie dowodzi to braku winy Durczoka, zaś minister sprawiedliwości dodał, że prawo w tym względzie "nie nadąża za życiem" i należy je jak najszybciej zmienić, jednak żona gwiazdora odetchnęła z ulgą i jest przekonana, ze już po wszystkim.
Brak zdziwienia z mojej strony. W moim odczuciu nastąpiła rzecz oczekiwana. Oczywiście cieszę się, że jest tak, jak jest. To akurat dobra wiadomość. Do tej pory to był straszny problem, bo albo Kamil miał na przeciwko siebie informacje i plotki ludzi, którzy coś mówili bez podawania tożsamości; albo coś co układało się na poziomie pani prof. Magdaleny Środy, która powiedziała, że rozpytała kilka osób i one jej powiedziały, że to Kamil - atakuje w Super Expressie. To mnie najbardziej w tym poraziło. Profesor etyki mówi, że jej aparatem badawczym jest podpytanie w środowisku i że w każdej plotce coś jest. Pan wybaczy, ja kończyłam kulturoznawstwo i na zajęciach z folkloru miałam teorię plotki, więc ręce opadają...
Przypomnijmy, że nie tylko Środa powiedziała szczerze, co myśli na jego temat:
Z wywiadu w Super Expressie przebija troska Marianny Dufek-Durczok o męża, który, jak ujawnia, źle znosi całą sytuację. Na szczęście po zwolnieniu z TVN-u ma przynajmniej dużo czasu i pieniędzy na swoje pasje. Dla odreagowania nerwów szaleje na motorze.
Obecnie ma dużo czasu na odpoczynek, na przemyślenie wielu spraw. Nie ma specjalnej tęsknoty za telewizją, gazetami ani w ogóle za mediami, Zajmuje się teraz swoimi pasjami... - ujawnia żona dziennikarza. Motor, motor, motor. To go całkowicie odpręża. Pozwala zapomnieć. On jest obecnie bardzo rozżalony. Ma dosyć mediów, dziennikarzy, dosyć wszystkiego. Trudno się dziwić, patrząc na to, co przeszedł, czego doświadczył.
Co mogą więc powiedzieć jego podwładni?