Jeszcze kilka lat temu Marta Linkiewicz i Karolina Cichocka (Glorianka) były uważane za naczelne warszawskie imprezowiczki. Pozbawione zahamowań dziewczyny skrupulatnie relacjonowały mocno zakrapiane "melanże" na Snapchacie, a później na InstaStory, a "patocontent" przysporzył im wielu followersów. W pewnym momencie ich drogi się jednak rozeszły, a kością niezgody miało być rzekomo futro, które mocno wstawiona Glorianka ukradła Linkiewicz...
Zobacz też: Glorianka szczerze o MONARZE: "Przez ostatnie 8 LAT PIŁAM I ĆPAŁAM dzień w dzień"
Na szczęście, patoinfluencerki skończyły w końcu z autodestrukcyjnym stylem życia. Jak wiemy, żywot Linkiewicz odmieniła pasja do sportu i udział w Fame MMA, a Glorianka postanowiła szukać pomocy u specjalistów i trafiła na odwyk. Wychodząc z MONARu uzewnętrzniła się na temat relacji z byłą przyjaciółką Martą.
Jedną z moich prac na terapii był list do Marty. Tyle lat takiej jednak toksycznej relacji, bo obie tylko i wyłącznie imprezowałyśmy. Stwierdziłam, że jeśli chce iść dalej, to muszę mieć to za sobą - wyznała kilka tygodni temu na InstaStory.
Zobacz też: Glorianka podsumowuje przyjaźń z Martą Linkiewicz: "Toksyczna relacja, TYLKO IMPREZOWAŁYŚMY"
Marta Linkiewicz postanowiła odnieść się do gorzkich słów Glorianki dopiero teraz. Celebrytka pokazała nasz artykuł na temat Cichockiej i zaadresowała kilka słów do byłej BFF...
Nie poruszałam tego tematu bardzo długo, ale po prostu nie życzę sobie, żebyś Gloria używała mojego imienia i nazwiska na swoim InstaStory. To, co mówisz, to po prostu oszczerstwa i odwracanie kota ogonem. Jedyną toksyczną osobą w naszej relacji zawsze byłaś ty, ponieważ pamiętam do dzisiaj twoje grymasy, gdy miałaś problem z tym, że zaczęłam ćwiczyć i przestałam imprezować z tobą - wyznała.
Myślcie, że skonfliktowane Linki i Glorianka "rozwiążą" swój problem na kolejnej gali Fame MMA?