16-letnia fanka Taylor Swift ZGINĘŁA w drodze na koncert idolki. Policja bada przyczyny wypadku
Kolejna tragedia dotknęła fandom bijącej rekordy popularności Taylor Swift. Zagraniczne media donoszą o śmierci 16-letniej Mieki Pokarier. Samochód, którym nastolatka podróżowała na koncert idolki zderzył się z ciężarówką.
Pod koniec listopada ubiegłego roku na koncercie Taylor Swift w Rio de Janeiro doszło do niewyobrażalnej tragedii. 23-letnia fanka piosenkarki, Ana Clara Benevides, zemdlała w tłumie. Po interwencji ratowników medycznych kobieta została przetransportowana do pobliskiego szpitala, gdzie kilka godzin później zmarła. Za bezpośrednią przyczynę śmierci uznano zatrzymanie akcji serca. Jednak jako głównego winowajcę wskazywano przeraźliwie wysokie temperatury panujące wówczas w Brazylii. Fani Taylor godzinami czekali na wejście do stadionu w prawie 40-stopniowych upałach.
Kilka miesięcy później fandom Swift został dotknięty kolejną tragedią. Zagraniczne media donoszą, że w czwartek zginęła 16-letnia fanka piosenkarki. Mieka Pokarier, jej mama oraz siostra były w drodze na australijski koncert Taylor, kiedy doszło do tragicznego wypadku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Roksana Węgiel ujawnia: "Dostałam wiadomość, żebym uważała, bo będę topiła się w kałuży własnej krwi"
SUV, którym podróżowała Mieka Pokarier i jej bliscy zderzył się z naczepą ciężarówki. Na miejsce natychmiast przybyły zespoły Pogotowia Ratunkowego, lecz nastoletniej fanki Taylor nie udało się uratować. Mama i siostra 16-latki zostały ciężko ranne i trafiły do szpitala. Stan 10-letniej Frei ocenia się jako krytyczny. Kierowca ciężarówki również odniósł obrażenia i został przewieziony do szpitala, jego stan jest stabilny. Policja bada przyczyny wypadku.