Anna Starmach przez wiele lat była jurorką polskiego "MasterChefa" i oceniała uczestników u boku Magdy Gessler i Michela Morana. Od pamiętnego oświadczenia, w którym przekazała światu, że odchodzi z programu, niedawno minął rok. Dziś skupia się na innych projektach i zapewnia, że przygoda z kulinarnym show nie była dla niej tak kolorowa, jak mogłoby się zdawać.
Anna Starmach wypowiada wojnę zabawkowej broni dla dzieci. "Serio?!"
Choć dziś gości w mediach już nieco mniej, to wciąż jest dość aktywna na Instagramie, gdzie dzieli się przepisami i urywkami z codzienności. Tym razem nieoczekiwanie zebrało jej się na refleksje przy okazji wizyty na stoisku z zabawkami i postanowiła zabrać głos w sprawie plastikowej broni dla dzieci.
Na co dzień staramy się wychowywać dzieci z dala od przemocy, mówimy i edukujemy o tym, że agresja nie jest dobra. Że nie należy nikogo bić, kopać, szarpać, szczypać... - zaczęła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak twierdzi, nie jesteśmy w tej sprawie konsekwentni i mocno nad tym ubolewa.
Równocześnie sklepy z zabawkami uginają się pod ciężarem zabawkowej broni. Pistolety, karabiny, miecze, szable, co kto chce... - wylicza. Niestety jest to tak "normalne", że już chyba mało kto dziwi.
Niedługo Wielkanoc, więc Ania wzięła pod lupę również pistolety na wodę. Jej zdaniem lepiej, aby dzieci psikały się zabawkowymi krokodylami niż właśnie plastikową bronią.
Ale to, co się dzieje przed śmigus-dyngus??? Plastikowe kolorowe pistolety w warzywniaku, papierniczym i w kwiaciarni... - załamuje ręce. Czy na pewno chcemy, żeby trzylatki biegały z bronią? Czy nie można oblewać wiaderkiem, jajkiem i takie o krokodylkiem? SERIO?!
Spodziewalibyście się, że zabawkowa broń może budzić tak wiele emocji?