Apoloniusz Tajner odsłania kulisy dramatu Dawida Kubackiego. "W takim momencie rzuca się wszystko"
Dawid Kubacki kilka tygodni temu poinformował na swoim Instagramie, że jego żona walczy o życie w szpitalu. Teraz Apoloniusz Tajner ujawnił kulisy rodzinnego dramatu Kubackich.
W połowie marca Dawid Kubacki zamieścił na swoim Instagramie, że jego żona Marta Kubacka trafiła do szpitala, a lekarze walczą o jej życie. Mimo że nie było wiadomo, co tak naprawdę dolega Marcie Kubackiej, to skoczek wyjawił, że chodzi o problemy kardiologiczne. Później sportowiec kilkukrotnie komentował w mediach jej stan zdrowia, aż w końcu poinformował, że ukochana wróciła do domu. Przy okazji Kubacki podał nieco więcej szczegółów o hospitalizacji żony.
ZOBACZ: Marta Kubacka wróciła do domu! Dawid Kubacki opublikował wspólne zdjęcie z żoną: "To cud" (FOTO)
Okazuje się, że prawie każdy z nas zna kogoś z kardiowerterem-defibrylatorem, potocznie nazywanym rozrusznikiem serca. Ja z taką osobą będę dzielić życie, drugie życie - pisał na Instagramie.
Dawid Kubacki ujawnił, w jakim stanie jest jego żona
Kubacki w "Wydarzeniach" na Polsacie ujawnił kolejne informacje o stanie zdrowia ukochanej. Opowiedział między innymi o tym, że tuż po przebudzeniu okazało się, że Marta ma sparaliżowaną jedną stronę ciała. Ujawnił również, że stan zdrowia żony szybko się poprawiał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Dereszowska o tym, jak rozmawiać z dziećmi na trudne tematy
Apoloniusz Tajner komentuje zachowanie Kubackiego
Głos w sprawie zabrał również Apoloniusz Tajner, który niedawno gościł w programie "Wieczorny Express". Były trener docenił zachowanie Kubackiego i stwierdził, że jako kochający mąż tak naprawdę nie mógł zrobić inaczej, niż rzucić wszystko i gnać do ukochanej.
Jeżeli pojawia się sygnał, że znaleziono nieprzytomną żonę, która jest w szpitalu i szykuje się do przetransportowania do kolejnego szpitala, to w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Rzuca się wszystko w tym momencie, priorytet jest jeden – wracam do domu. Raz, że trzeba się dziećmi zająć, dwa, że trzeba to wszystko zorganizować, trzy, że trzeba być przy żonie, która była wtedy nieprzytomna - opowiadał były prezes PZN.
69-latek ponownie podkreślił, że nie mógłby zrozumieć, gdyby skoczek zachował się inaczej.
Gdyby zrobił inaczej, można by dyskutować. Nie w takiej sytuacji. W mojej mentalności nie mieści się inne zachowanie. Tylko tak mógł zrobić i tak zrobił - wybrzmiało w "Wieczornym Expressie".
Zgadzacie się?