Nie milkną echa sprawy Rafała Piaseckiego, radnego Prawa i Sprawiedliwości z Bydgoszczy, który stał się "sławny" dzięki maltretowaniu swojej żony. Mężczyzna, który uważa, że demoralizujący jest Robert Biedroń, w "imię Boże" znęcał się psychicznie i fizycznie nad swoją żoną i matką dwójki dzieci. Radny zwracał się do niej z całym wachlarzem inwektyw - nazywał ją "pedałem" i "męczącym frajerem" oraz... "bezinicjatywnym dziwk*jadem".
Przerażona do granic kobieta w końcu zdecydowała się na ujawnienie szokującego nagrania, które, jak zapewnia, jest tylko jednym z kilku dokumentujących "pobożność jej męża". Rafał Piasecki nie widzi w całej sprawie swojej winy, twierdząc, że to on... był prowokowany przez "środkowe palce". Uniósł się jednak dumą, bo honoru raczej nie ma i zrezygnował z mandatu radnego Bydgoszczy.
Przypomnijmy, jak tłumaczy się z bicia własnej żony: Radny PiS "przeprasza" za znęcanie się nad żoną: "Byłem PROWOKOWANY poprzez środkowe palce. Dyskredytowała mnie niejednokrotnie"
Do Karoliny Piaseckiej dotarli także reporterzy Uwagi TVN-u, którzy nakłonili kobietę na krótki wywiad. To, o czym opowiedziała przed kamerami telewizyjnymi, jest tak samo szokujące jak przedstawione przez kobietę nagranie. Piasecka wspomina, że poznała męża w chórze kościelnym, gdy był jeszcze "przykładem dobroci":
Poznaliśmy się w kościele. Moja siostra zaprosiła mnie na chór, bo śpiewała w chórze. Rafał też uczęszczał do tego chóru. Wtedy go kochałam. Jak byliśmy narzeczeństwem, to on był przykładem dobroci, ja byłam zachwycona. Po ślubie to się zmieniło – opowiedziała.
Piasecka opisała też, jak mąż wywiózł ją gdzieś i kazał wyjść z samochodu, bijąc i szarpiąc ją za włosy. Miała te obciąć, żeby wszyscy widzieli, że jest zdrajcą. Kobieta miała oczywiście zachować milczenie:
Powiedział mi, że te sytuacje mają być w zaciszu domowym, nikt nie ma prawa o nich wiedzieć. Rzucał mnie kilkanaście razy w krzaki. Powiedział też, że mam zrezygnować z pracy i będę jego służącą, podnóżkiem. Groził, że kiedykolwiek zdecyduję się na odejście, to on mnie znajdzie, zabije mnie i dzieci – relacjonowała. Jeśli ze zmęczenia odmówiłam współżycia, to był też straszny problem. Zaczynały się monologi, byłam wyrzucona z łóżka. Powiedział mi, że nie mam prawa leżeć w łóżku, ponieważ nie kupiłam materaca. Chciałam usiąść na dywanie, to też mówił, że nie mam do tego prawa.
W reportażu wystąpił także prywatny ochroniarz Karoliny Piaseckiej, którego zatrudniła już po przeprowadzce do Warszawy. Mężczyzna miał chronić kobietę i dwie córki przed pobożnym radnym, który i tak bardzo szybko je odnalazł:
Bardzo się bałam odejść od męża. Prawnik zaproponował mi ochronę i skorzystałam z tej ochrony. Raz poszłam z dziećmi i właśnie z ochroną osobistą na mszę. Gdy wychodziliśmy z kościoła Rafał nagle się pojawił, złapał starszą córkę i zaczął z nią odchodzić... - mówiła Piasecka.
Usłyszałem krzyk pani Karoliny. Krzyczała: Ratunku, pomocy. Odwróciłem się i… Powiem szczerze, że już dawno nie widziałem tak przerażonej osoby - dodał ochroniarz, który nie zdecydował się jednak na pokazanie swojej twarzy. Zagrodziłem mu drogę i zacząłem mówić, żeby zostawił to dziecko. Kiedy ja byłem nieustępliwy, po prostu zaczął już tam przechodzić do, nazwijmy to, gróźb karalnych. Że on mnie zniszczy, że tam mnie załatwi... Jeszcze inne, dość niecenzuralne słowa.
Akurat tych Rafał Piasecki zna całkiem dużo. Jednak on sam twierdzi, że było to... wołanie o miłość: Tak radny PiS "wołał o miłość": "Zawsze będziesz miała ochotę! Masz brać tabletki na libido!"