Filip Chajzer kreuje się mediach społecznościowych i tych bardziej tradycyjnych jako osoba ciepła, serdeczna, tolerancyjna, otwarta i z zamiłowaniem do filantropii. Niestety niejednokrotnie udowadniał, że w rzeczywistości jest całkiem na odwrót, a wiele jego "szczytnych" akcji i "wielkich gestów" kończyło się, gdy gasły kamery.
ZOBACZ: Chajzer i partnerka tłumaczą się z adopcji psów, do której nie doszło: "Mamy jedną sypialnię!"
Dziennikarz w przeszłości dał się również poznać jako homofob. Występującą jako drag queen Conchitę Wurst nazwał "cudem na kiju", a pod zdjęciem androgenicznych Mateusza Magi i Madoxa ubolewał, że nie będzie mógł wytłumaczyć dzeciom, co to "męskość". Nie wspominając o jawnym namawianiu swoich obserwujących do wyśmiewania wyglądu homoseksualnych osób:Chajzer SZCZUJE SWOICH FANÓW NA OSOBY HOMOSEKSUALNE?! "Niech się gryzą gejowscy redaktorzy tego szajsu"...
Niestety Filip nie jest na tyle "męski" i odważny, by przyznać się do błędu i z pokorą znieść krytykę. Co gorsza, sam nieustannie się podkłada i zupełnie nie wyciąga z nich wniosków.
W pierwszym odcinku wracającego po wakacjach Dzień Dobry TVN postanowił "zażartować sobie" ze swojego ulubionego tematu w rozmowie z Sarsą. Wokalistka, która do tej pory słynęła głównie z piosenek o malowaniu tatuaży z łez, rogów we włosach i sporadycznej "niespełności" rozumu, niestety dała równie żenujący popis.
Chajzer zaczął od wyznania, że jego ulubiona piosenka wokalistki to Motyle i Ćmy.
Teledysk tylko do mnie średnio trafia, bo ten mężczyzna z tą klatą... no tak średnio...
No to tak zdrowo, że to tak do ciebie nie trafiło, wiesz. Nie oceniam innych preferencji, ale cieszę się, że ci się podoba.
Nazywanie "zdrową" jednej z orientacji seksualnej chyba jednak brzmi jak ocena.
Ale to w końcu tylko "niewinne żarty", a my się czepiamy. Prawda Filip?