Wśród dzieci celebrytów panuje moda na narzekanie w wywiadach, że mając sławnych rodziców, znacznie trudniej przebić się w show biznesie niż gdyby się nosiło całkiem nieznane nazwisko. Antoni Królikowski, syn Pawła i Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej, przy każdej okazji podkreśla, że role zawdzięcza wyłącznie talentowi, chociaż nie skończył studiów aktorskich, a fakt, że jego tata jest cenionym aktorem i przyjaźni się z wpływowymi osobami z branży filmowej, nie ma żadnego znaczenia.
Podobny pogląd wyznają: młodsze pokolenie Damięckich, córki Zbigniewa Zamachowskiego i Helena Englert. Zobacz: Córka Englerta o roli w "Barwach szczęścia": "Trafiłam tam bardzo normalnie"
Zresztą Jan Englert i Beata Ścibakówna też zapewniają, że wręcz nawet odradzali córce trudną karierę w show biznesie. Zaś Zbyszek Zamachowski sam już zapomina, co mówi, bo raz zapewnia, że nie przyłożył ręki do zaproszenia Broni na casting, a drugi raz, że jednak "zapytał reżysera, czy nie chciałby jej obsadzić".
Filip Chajzer, syn znanego prezentera Zygmunta, przynajmniej odważył się na szczerość. W wywiadzie dla magazynu Party przyznaje, że znane nazwisko ułatwiło mu start w show biznesie. Zapytany, za co najbardziej ceni tatę odpowiada od razu:
Za zbudowanie nazwiska, czyli marki Chajzer. Sam to zrobił, od zera, ciężką pracą - podkreśla Filip. To jego zasługa, że mogę z tej marki dziś i ja korzystać. Ciężko oceniać mi, czy miałem łatwiej, czy trudniej, ale to nazwisko już było i nie przechodziło się obok niego obojętnie. Kiedy zaczynałem pracę, ojciec był moim mentorem. Chciałem być policjantem, a potem przerzuciłem się na aktorstwo. Z tych dwóch zawodów wyciągnąłem wspólny mianownik - dziennikarstwo, bo z jednej strony jest to dochodzenie do mniejszej lub większej prawdy, a z drugiej przydaje się sztuka improwizacji. Na tydzień przed egzaminem wycofałem papiery ze szkoły teatralnej.
Ziggi przyznaje, że poczuł wielką ulgę, bo jakoś nie wróżył synowi wielkiej kariery aktorskiej. O ile w ogóle udałoby mu się dostać na studia.
Mnie wtedy spadł kamień z serca - przyznaje we wspólnym wywiadzie. Uważałem, że to zawód dużego ryzyka, bo niewielu aktorom udaje się wspiąć na szczyt, żyć spokojnie i wygodnie.
Co do tego syn nawet się z nim zgadza. Jak ujawnia, zawsze miał kłopot z nauką, więc uczenie się roli na pamięć mogłoby go szybko wyeliminować z rywalizacji. O swoich problemach szkolnych wspominał także w programie Ameryka Express, gdzie wraz z tatą głowił się przez pół dnia nad równaniem matematycznym.
Wykoleiłbym się na czymś innym, tato, nie umiałem uczyć się tekstów na pamięć - przyznaje. Jako dziecko nie potrafiłem skupić się nad książką. Byłem najgorszym uczniem z możliwych. Cierpiałem na prokrastynację. Kiedy miałem usiąść do książki czy lekcji, to zwlekałem, znajdowałem kilkanaście powodów, żeby nie siąść przy biurku. Jakim ja cudem skończyłem szkołę? Nie wiem. Gdybym miał zdawać maturę z matematyki, to bym nie zdał.