Niedzielny wieczór z wielu powodów był bardzo emocjonujący: najpierw podano wstępne wyniki wyborów samorządowych, po których przyszła pora na kolejny odcinek Rolnik szuka żony. Szczerze mówiąc, to ta druga telewizyjna propozycja wzbudziła zrozumiałe zainteresowanie. W poprzednim odcinku sporo się działo, niekoniecznie dobrego:
Program zaczął się od dramatów i scen zazdrości w gospodarstwie Krzysztofa. Wszystko było dobrze, dopóki rolnik nie pomógł związać fryzury Jessice, na co inne dziewczyny zareagowały zawistnie i z pewną wyższością. Potem Jess próbowała zaimponować, przyrządzając krewetki, ale Krzysiek stwierdził, że "robaków nie jada". Trochę nam szkoda Jessiki, która przecież chciała dobrze, ale sama stwierdziła, że między nią a chłopakiem "nie iskrzy"... Przy stole przyszedł czas także na jedzenie pałeczkami, ale skończyło się na tradycyjnej zupie pomidorowej. Jessica prawie się popłakała. Znacznie lepiej poszło jej za kierownicą traktora, ale nienawistna Katarzyna uważnie patrzyła, co działo się w kabinie.
Łukasz, który przed kamerą pochwalił się grubym łańcuchem, na żniwa zaprosił Paulinę. Przypomnijmy, że wyraźnie faworyzuje dziewczynę, chociaż ostatnio nie mógł się oprzeć przed intymnym dotykaniem innej z kandydatek. Łukasz z Pauliną porozmawiali w kombajnie, podczas gdy pozostałe dziewczyny robiły im obiad. Potem przyszła pora na mycie okien w oborze, które rolnik zorganizował tylko po to, żeby popatrzeć na pośladki kandydatek.
Ola, jedna z kandydatek Marka, zadbała o perfekcyjny strój, wyjeżdżając z rolnikiem na randkę. Rozmowa w samochodzie jakoś się nie kleiła i była właściwie wymianą sarkastycznych komentarzy. Na obiedzie było jeszcze gorzej, zwłaszcza, gdy mężczyzna stwierdził, że to ona "musi się otworzyć"... Wątek o podróżach też był jedną wielką pomyłką: Marek powiedział, że dla niego "mur to mur", więc nie widzi potrzeby wyjazdu na urlop gdzie indziej. Wspólne wybieranie imienia dla cielaczka skończyło się osobliwym rodeo.
Grzegorz zorganizował za to czesanie krów. Jedna z dziewczyn była bardzo zadowolona, mówiąc, że właśnie spełniło się jej marzenie. Potem przyszła pora na konkurs w robieniu schabowych. Grzegorz testował kotlety z miną Magdy Gessler, co obserwowały jego wybranki siedzące jak na szpilkach. Mężczyzna unikał jednak deklaracji i wymijająco odparł, że wszystkie schabowe są pyszne.
Jan, molestator z poprzedniego odcinka, próbował odkupić winy strzyżeniem owiec. Wszyscy bawili się świetnie, zwłaszcza rolnik komplementujący Marię, którą wcześniej mocno uraził. Zgrzyt w relacjach pojawił się, gdy Małgorzata wyjechała z Janem, a pozostałe kobiety robiły obiad. Maria nie daje sobie w kaszę dmuchać: "Szanuj, to, co masz" - powiedziała do rolnika. Jana chyba to kręci, bo zaprosił Marię na wycieczkę do żwirowni, a reszcie kazał myć okna. Kobieta wali między oczy, więc spodziewamy się kłótni między wszystkimi uczestniczkami.