Gdy na początku lat 90. Agnieszka Chylińska rozpoczynała karierę w show biznesie, za sprawą charakterystycznego głosu i szczerych tekstów niepokornej gdańszczance udało się podbić serca polskiej publiczności. Przez lata występowania na scenie z zespołem O.N.A. piosenkarka zaczęła być utożsamiana z cięższymi dźwiękami, dlatego też gdy w 2009 roku wydała płytę Modern Rocking, w której zmieniła brzmienie z rockowego na popowe, artystka spotkała się z powszechną dezaprobatą ze strony fanów. Podobne kontrowersje towarzyszą nowemu albumowi Agnieszki - Pink Punk. Na najnowszym krążku Chylińskiej gwiazda śpiewa o problemach osobistych i związkowych, co według wielu fanów świadczy o próbie przeprowadzenia wiwisekcji swojego życia intymnego przy pomocy muzyki.
W piątkowym wywiadzie z RMF FM gwiazda postanowiła opowiedzieć o intencjach, które kierowały 42-latką przy pisaniu piosenek na Pink Punk. Okazuje się, że odważne teksty są... efektem tęsknoty za latami wczesnej młodości.
Szukałam bardzo mocno takich dźwięków w muzyce, które mogłyby wyrazić w danym momencie to, co mam - powiedziała Chylińska. Ja po prostu jestem taka rzeczywiście, że zawsze szczerze mówię publiczności, co tam u mnie słychać. Nie potrafię spocząć na jakichś laurach. Nawet jeśli coś było bardzo przebojowe i fajne, to ja jednak dalej chcę gdzieś tam iść. Myślę też, że bardzo chcę sobie przypomnieć te czasy, kiedy byłam po prostu bardzo młoda. Zawsze też miałam takie marzenie, żeby mieć taki zespół po prostu garażowy.
Agnieszka stwierdziła, że nadszedł ostatni dzwonek na nagranie albumu marzeń, ponieważ za jakiś czas mogłoby się okazać, że nie wypada jej "nagrać płyty, gdzie są te szelki, są te glany i że można coś tam jeszcze "rarara".
Myślę, że w wieku 42 lat jest też coś takiego, że - cholera - ten czas nam ucieka. Mówię o sobie. Myślę: "To kiedy nagrać tę płytę, gdzie są te szelki, że są te glany, że można coś tam jeszcze "rarara". I pomyślałam sobie: "Dobra, może teraz?" - wyjaśniła w audycji.
Rozumiecie jej tłumaczenia?
