Weronika Rosati i jej burzliwe życie uczuciowe to jedna z najbardziej zawiłych i smutnych historii w polskim show biznesie. Każdy jej związek z osobą publiczną kończył się co najmniej skandalem, a Rosati zazwyczaj robiła z siebie potem ofiarę. Wszyscy trzymali więc za nią kciuki, gdy okazało się, że podczas rehabilitacji po spowodowanym przez Piotra Adamczyka wypadku samochodowym, poznała przystojnego lekarza. Robert Śmigielski skutecznie wyleczył nie tylko jej nogę, ale też zawojował serce aktorki na tyle, że Weronika postanowiła zajść z nim w ciążę.
34-latka niestety i tym razem odczuła, że to "nie ten" mężczyzna. Problem w tym, że postanowiła dać temu wyraz publicznie, udzielając kilku wywiadów na temat krzywdy, jakiej doznała ze strony Roberta:
Naprawdę trudno jest dywagować, z jakiego powodu Weronika zdecydowała się na taki krok, opowiadając z jednej strony o tym, jak złym człowiekiem jest Śmigielski, a z drugiej nie mówiąc, co tak naprawdę jej zrobił. Przy okazji Rosati pozuje na okładce z córką i w zasadzie nie wiadomo, w jakim celu zdecydowała się na nie do końca jasne wynurzenia.
Dosyć klarownie za to zachowuje się środowisko show biznesowe, które póki co opowiada się przeciwko Rosati. Po tym, jak jako pierwsza Magda Gessler zdecydowała się obronić Roberta, na mocny list otwarty do Weroniki zdecydowała się też Krystyna Demska-Olbrychska, stawiająca się w roli moralizatorki:
Weroniko, Lisku Drogi, (...) przed kilkunastoma dniami świętowałaś pierwsze urodziny Elisabeth. Szybko zleciał ten rok. Pamiętam, jak dzień po jej urodzeniu rozmawialiśmy przez WhatsAppa, Ty, Robert i kruszynka Elisabeth w Los Angeles, Daniel i ja w Podkowie Leśnej, jak z zachwytem oglądałam malutką Eli i cieszyłam się Waszą radością. Wszystko pamiętam. Także nasze rozmowy u nas na tarasie w Drohiczynie kiedy dumnie nosiłaś piękny, duży, okrągły brzuszek i opowiadałaś mi swoją pierwszą rozmowę telefoniczna z Robertem i Twoje wrażenie „takiego mężczyznę chciałabym mieć obok siebie”. Tak powiedziałaś. Pamiętam nasze wspólne kolacje, siedzimy przy stole i Wy (TY i Robert) macie tylko dwie ręce, żeby trzymać nóż i widelec, bo dwie pozostałe trzymacie splecione ze sobą (...) - zaczęła nostalgicznie Olbrychska, by przejść do uderzenia na Weronikę:
Miałam wrażenie, że bardzo świadomie wybrałaś Roberta na ojca Elisabeth. Przecież o wszystkim wiedziałaś. On nie był dla Ciebie tajemniczym nieznajomym, który nic o sobie nie mówi. Znałaś jego najbliższych, wiedziałaś o jego życiu więcej, niż ktokolwiek inny. No i ciągle byłaś nim zafascynowana. (...) Teraz czytam, że Twoja ciąża była traumą. Czytam też wiele innych cierpkich słów, wiele niedokończonych zdań, niedopowiedzeń, które pozostawiają bardzo niebezpieczne pole do bardzo różnej interpretacji wszystkim, którzy tego słuchają, albo to czytają. Ludzie prymitywni nazywają takie zachowanie publicznym praniem brudów, inni, też prymitywni, brudy publicznie piorą. Nigdy nie przyszło by mi do głowy zaliczyć Cię do tej grupy. Co to, to nie. Ale dlaczego, na Boga, sama z uporem wartym lepszej sprawy, bardzo chcesz być kimś podłym, prymitywnym i manipulującym faktami, kimś świadomie mówiącym nieprawdę.
Olbrychska zaznacza, że w całej sytuacji Robert zachowuje się jak gentleman i sugeruje, że lekarz "jest czysty jak łza":
Robert milczy. Nie komentuje Twoich wynurzeń. Jest delikatny, nieskazitelnie wychowany. Jest gentelmanem. (...) Będziesz unurzana w tyglu brudnej afery, którą żyje środowisko od wielu miesięcy. Nie znajdziesz sposobu na skuteczną kąpiel, tak jak dzisiaj nie może go znaleźć mężczyzna, którego wybrałaś na ojca swojej córeczki. Facet, który zapewnia Ci ciągle dobry status finansowy, który nie uchyla się od żadnych obowiązków, który jest odpowiedzialnym ojcem.
Sama zdecydowałaś, żeby dyskusja o losach Twoich i Eli odbywała się w mediach społecznościowych, w gazetach i na ekranach telewizorów. To jest powód dla którego ja też postanowiłam do Ciebie napisać na FB. Jest mi przykro z powodu tego, co robisz. Jestem zdumiona bezmyślnością i brakiem inteligencji dziennikarzy, którzy jeśli już próbują wykreować Cię na skrzywdzoną Matkę-Polkę, próbującą stanąć na czele innych matek, którym tylko się wydaje, że są w podobnej do Ciebie sytuacji. Życzę też rozwagi w dobieraniu słów i świadomości, że często kłamstewko motylkiem z ust wylatuje a bombą atomową do ślicznej buzi wraca. Tak najczęściej jest. Niestety dla kłamczuchy.
Jak można było się spodziewać, na zarzuty Olbrychskiej już odpowiedziała sama Weronika:
Nie, Krystyno, nie znamy się. Znasz mnie co najwyżej z opowiadań Roberta. Twój post narusza moje dobra osobiste (...) przekazałam to już prawnikowi.
Najwidoczniej Śmigielski ma w swoim otoczeniu naprawdę dobrą opinię, bo post Krystyny polubiło już wiele gwiazd, w tym Borys Szyc, Odeta Moro, a nawet... Magdalena Cielecka.
Myślicie, że ktokolwiek w tej brudnej wojnie myśli jeszcze o dobru Elizabeth?