Bartłomiej M., protegowany Antoniego Macierewicza, swego czasu zrobił jedną z najszybszych karier w Ministerstwie Obrony Narodowej. 29-latek bez wykształcenia niemal z dnia na dzień stał się rzecznikiem MON oraz członkiem rad nadzorczych państwowej spółki Energa Ciepło Ostrołęka i Polskiej Grupy Zbrojeniowej. M. szybko zachłysnął się nowymi przywilejami, z których korzystał z rozmachem, ale dobra passa skończyła się, gdy wyszło na jaw, że Antoni szykuje dla swego pupila nową posadę z pensją 50 tysięcy złotych miesięcznie. Wówczas Jarosław Kaczyński w ciągu dwóch dni pozbawił Bartłomieja wszystkiego: pracy w PGZ, członkostwa w partii i "reputacji".
Od tamtej pory "Misio" krążył gdzieś na obrzeżach polityki, być może z nadzieją na powrót, ale jego marzenia legły w gruzach, gdy niespodziewanie w ubiegłym tygodniu został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne pod zarzutem "powoływania się na wpływy i pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw w celu uzyskania korzyści majątkowej".
Przypomnijmy: "Bartłomiej M." został ZATRZYMANY PRZEZ CBA! "Powoływał się na wpływy i czerpał z tego korzyści"
CBA wstępnie szacuje straty poniesione w wyniku malwersacji finansowych M. na ponad 3,2 miliona złotych oraz blisko pół miliona za fałszywe szkolenia. Jak ustaliła prokuratura, Bartek w międzyczasie miał też przyjąć łapówkę w wysokości 90 tysięcy złotych.
Po aresztowaniu "Misia" jego "ważni znajomi" próbowali uchronić go od osadzenia w zakładzie karnym. Poręczył za niego nie tylko Antoni Macierewicz, ale także sam Tadeusz Rydzyk - ponoć na prośbę rodziny podejrzanego.
Najbliższa rodzina zwróciła się z prośba o poręczenie. Ojciec dyrektor go udzielił i od razu upublicznił sprawę - mówi w rozmowie z Super Expressem Andrzej Jaworski, były poseł PiS nazywany "toruńskim łącznikiem".
Tabloid ustalił, że z ojcem dyrektorem skontaktowała się siostra Bartłomieja M.
Rodzina narzekała na to jak potraktowało ich CBA. Podobno było bardzo brutalnie. Inaczej niż w przypadku byłego szefa KNF, którego wezwali telefonicznie, a on się stawi. Ojciec Tadeusz przychylił się do prośby, szkoda mu było chłopaka. Tym bardziej, że M. to student WSKSiM w Toruniu - ujawnia źródło Super Expressu.
Niestety, ani wstawiennictwo Antoniego Macierewicza, ani poręczenie redemptorysty z Torunia nic nie dało i najbliższe trzy miesiące M. spędzi w areszcie tymczasowym w zakładzie w Tarnowie. Tabloid dodaje, że współosadzeni przywitali go słowami: "Czołem, panie ministrze".