Krucjata Weroniki Rosati przeciw polskiemu prawu, które, jej zdaniem, niewystarczająco chroni kobiety, rozpoczęła się pod koniec zeszłego roku. Aktorka udzieliła wtedy Gali przejmującego wywiadu, w którym zwróciła uwagę na podwójne standardy, jakim podlegają kobiety, bez przerwy rozliczane przez inne kobiety z moralności oraz mężczyżni, którym się wiele wybacza.
Po ujawnieniu, że Robert Śmigielski, którego uznała za idealnego ojca dla swojego pierwszego dziecka, w podobny sposób przekonał do siebie trzy inne kobiety, z którymi spłodził w sumie siedmioro dzieci, zadała przewrotne pytanie, jak społeczeństwo potraktowałoby kobietę, mającą ośmioro dzieci z czterema różnymi partnerami.
Nie czekała zbyt długo na odpowiedź. Murem za Śmigielskim stanęły Krystyna Demska-Olbrychska i Joanna Sarapata, zarzucając Weronice kłamstwo.
W odpowiedzi Rosati poprawiła jeszcze cios drugim wywiadem, tym razem dla Wysokich Obcasów, w którym ujawniła, że partner znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, bił, zabierał pieniądze i zabraniał pracować. Mimo to nie traciła nadziej, że jakoś się dogadają i zdołają zapewnić córce pełną rodzinę. Niestety, jeszcze przed porodem wszystkie złudzenia się rozwiały.
Śmigielski stanowczo wszystkiemu zaprzeczył, zapewniając, że nigdy na Weronikę ręki nie podniósł, a weryfikacją argumentów obu stron konfliktu zajęła się warszawska policja.
Jak wyjaśnia Rosati w wywiadzie dla magazynu Cosmopolitan, nie powinno tak być. Ma porównanie, bo, jako posiadaczka zielonej karty i matka obywatelki amerykańskiejdoświadczyła, jak procedury chroniące ofiary przemocy działają w Stanach Zjednoczonych.
Co czwarta Polka jest ofiarą przemocy - przypomina na początek statystyki. W naszym kraju nie ma, niestety, prawa, które by je chroniło. Ja mówię dużo o tym, bo mam to szczęście, że mam zieloną kartę, moja córka ma amerykańskie obywatelstwo, zatem chroni mnie amerykańskie prawo i widzę ogromne różnice. W USA niemal natychmiast dostałam ochronę w postaci zakazu zbliżania się. Tam kobiety są o wiele bardziej chronione. W Polsce byłoby to niemożliwe. Myślę, że przez to, że kobiety nie mają żadnego wsparcia, że są bezsilne, czasem się zwyczajnie poddają. Ja już wiem, co spotyka ofiarę przemocy, jeśli powie o tym głośno. Było wiele osób, które mnie wspierały, ale było też wiele agresji, hejtu, przykrych komentarzy.
Weronika najczęściej spotykała się z zarzutem, że mając wsparcie w zamożnych rodzicach coś za długo zasiedziała się w toksycznym, jak twierdzi, związku.
Jak wyjaśnia aktorka, przyznanie się przed sobą do dokonania fatalnego wyboru nie jest proste, zwłaszcza jeśli już wchodzą w grę konsekwencje w postaci ciąży.
Najważniejszym krokiem w kierunku wolności jest powiedzenie prawdy - wyjaśnia Rosati. Może mi zaufać w tej kwestii każda kobieta. Należy o tym komuś powiedzieć. Od tego momentu będzie łatwiej odzyskać siłę, zrobić coś z tą sytuacją dalej. Niestety, najgorsze w tym wszystkim jest to, że nadal istnieje stygmat ofiary. A przecież to nie ofiara powinna się wstydzić tego, że jest ofiarą. To oprawca powinien się wstydzić tego, że jest oprawcą. Przemoc jest przestępstwem, a zgłoszenie przestępstwa jest wręcz obywatelskim obowiązkiem. Ale jeszcze długa droga przed nami, żeby zmieniło się myślenie ludzi. Ja cały czas myślałam o swojej córeczce. Chciałam, by żyła w innej rzeczywistości. Po prostu nie mogłam sobie wyobrazić tego, by Ela żyła w świecie, w którym musiałby patrzeć na to, jak jej mama walczy o godność. Przecież to nasze podstawowe prawo.
_
_