Nic nie zapowiadało, że między Sandrą Kubicką a Joanną Opozdą dojdzie do aż tak eskalującego spięcia. Dramę rozpoczęła Opozda, publikując na swoim profilu wideo, w którym skarży się na koleżankę z salonów. Poszło o psa, którego Joanna uratowała na włoskiej ziemi, a którego Sandra zdecydowała się przygarnąć. Opozda przywiozła koleżance psa z wakacji, aby ta dała mu nowy dom. Niestety, chęci na posiadanie w domu kolejnego pieska starczyło Kubickiej na kilka dni, ponieważ "nie miała czasu na tresera" i, jak się później okazało, wyjeżdżała do SPA z chłopakiem.
Kubicka nie pozostała Opoździe dłużna. Niemal natychmiast wytoczyła działa i ruszyła z kontratakiem, zarzucając aktorce walkę o uwagę, a nie dobro zwierzęcia.
Poprosiliśmy o komentarz Joannę, która twierdzi, że tłumaczenie modelki jest mgliste i rozmija się z rzeczywistością. Mimo iż Sandra opublikowała u siebie zdjęcie "szczęśliwego psa", Opozda mówi nam:
Sandra próbuje teraz obrócić kota ogonem, co jest słabe... Prawda jest taka, że już po 4 dniach od zabrania pieska zapytała mnie, czy wezmę Fortunę na weekend, bo ona jedzie z chłopakiem do SPA, gdzie nie przyjmują psów. Wyjaśniłam jej, że w tej chwili jestem codziennie od rana do nocy w teatrze na próbach i zapytałam, czy nie może znaleźć hotelu, w którym przyjmują psy? Tak zresztą robiliśmy we Włoszech. Odparła, że ten hotel jest super i nie chce innego i że w takim razie znajdzie mu inną opiekę! Już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka... Po cichu oddała Fortunę za moimi plecami, a teraz robi ze mnie osobę, która szuka atencji - oburza się aktorka i przystępuje do ataku:
Przepraszam, ale kto opowiada o każdym swoim związku na Instagramie? Sandra mi nie odpisywała, bo nie miała czasu, ciagle była zajęta czymś innym, zwyczajnie mnie ignorowała. Największy żal mam o to, że zrobiła to za moimi plecami, mogła zadzwonić jak człowiek, powiedzieć o tej sytuacji, dać numer do nowej właścicielki, a nie zgrywać, że wszystko ok... Sandra grow up! I czekam na telefon od nowej właścicielki!
Nadążacie?