Pod koniec września światło dzienne ujrzał szumnie zapowiadany pamiętnik Demi Moore Inside Out, w którym aktorka skrzętnie opisała najbardziej traumatyczne momenty swojego, trwającego już 56 lat, życia. Na ponad 270 stronach możemy przeczytać między innymi o tym, jak w wieku 15 lat Demi została udostępniona znajomemu swojej uzależnionej od używek matki za skromne 500 dolarów. Gwiazda wyliczyła także liczne zdrady swojego eksmałżonka Ashtona Kutchera, które doprowadziły ją ponoć na sam skraj życia i śmierci, kiedy to zafundowała sobie w rozpaczy zabójczy koktajl z alkoholu i leków.
Naturalnie wśród fanów aktorki pojawiły się wątpliwości odnośnie tekstu. Media zadawały sobie pytanie, dlaczego Moore opublikowała pamiętnik właśnie teraz. Czemu zwlekała tyle lat z ujawnieniem prawdy? Wygląda na to, że powodem takiej, a nie innej decyzji były dzieci aktorki, które w młodszym wieku mogłyby nie przyjąć najlepiej rewelacji na temat życia ich mamy.
Są tam rzeczy... To nie tak, że chciałam je przed nimi ukryć, to po prostu rzeczy, których nie chcesz koniecznie uwypuklać, kiedy one są młodsze. To byłoby zbyt skomplikowane albo nieprzyzwoite. Jest też sporo aspektów, o których zwyczajnie nie myślisz. Na końcu książki są niektóre informacje, które opisują bardzo bolesny okres mojego życia. Ich zresztą także - wyznała szczerze gwiazda w podcaście Netflixa Present Company with Krista Smith.
Przypomnijmy: Demi Moore wspomina związek z Ashtonem Kutcherem i poronienie ich córki. "Miała mieć na imię Chaplin Ray"
Demi zaznacza jednak, że pojawienie się książki na półkach sklepowych tak naprawdę zbliżyło ją do swoich dzieci. Najmłodsza córka gwiazdy - 25-letnia Tallulah Willis - miała podobno powiedzieć, że przez pamiętnik "poznała swoją prawdziwą matkę".
Pamiętnik obdarzył nas możliwością wyleczenia głębokich ran, spowodowanych wydarzeniami ostatnich lat. Mogłam też sobie przypomnieć, co jest moją historią, a co jest wersją kogoś innego - wyjawiła aktorka.