Blanka Lipińska i jej "nowa twarz" zapowiadają: "Już nigdy żadnego wypełniacza. Nigdy!". Opowiedziała, co stało się kilka lat temu
Kilka dni temu Blanka Lipińska ogłosiła, że zafundowała sobie "nową twarz". Celebrytka postanowiła zaspokoić ciekawość internautów, opowiadając m.in. o cenie liftingu i nieprzyjemnych skutkach operacji. Wspomniała również o skutkach ubocznych zażywania popularnego leku na cukrzycę.
Blanka Lipińska należy do grona celebrytek, dla których nie istnieją tematy tabu. Autorka erotyków z rozbrajającą szczerością wypowiada się m.in. o zarobkach czy na temat posiadania potomstwa. Ostatnio wywołała sporo szumu, komentując publicznie "aferę samolotową", którą przedstawiła internautom Klaudia Halejcio.
W miniony czwartek Lipińska pojawiła się na gali Top Seriale 2025, podczas której wraz z partnerem odebrała statuetkę w kategorii "Najlepsze reality show w streamingu" za "(Nie)Poradnik turystyczny". Udzielając wywiadów na ściance, autorka "365 dni" bezpardonowo obwieściła światu, że zafundowała sobie "nową twarz". O liftingu opowiadała też chętnie w mediach społecznościowych.
Uważam, że należy to normalizować. Bo często widzę, jak moje koleżanki i znajome wstydzą się powiedzieć, że coś sobie zrobiły, bo boją się, co ktoś o nich pomyśli. A ja tego nie kumam, przecież to moje życie, moja twarz i moje pieniądze, ch*j komu do tego. (...) To się nazywa ewolucja! Wszystko jest dla ludzi, byle z głową! - podkreślała na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blanka Lipińska mówi drogich biletach lotniczych i o zakupie domu w Hiszpanii: „Droga przez mękę”
Blanka Lipińska ma "nową twarz". Ujawniła kulisy ostatniej operacji
W sobotę Blanka Lipińska przeprowadziła na Instagramie Q&A, a znaczna część pytań dotyczyła właśnie liftingu twarzy. 39-latka wyjawiła m.in., że koszt zabiegu równa się z wykupieniem "dwóch/trzech garażowych miejsc na Wilanowie". Na pytanie, "czy zrobiła również lip lifta", odpowiedziała twierdząco, dodając, że "zrezygnowała jedynie z liftu czoła, bo stwierdziła, że póki botoks na nią działa, to nie będzie go ruszać". Celebrytka zdradziła także, czy bała się zabiegu.
Byłam przerażona, zwłaszcza że profesor jest typem lekarza, który nie będzie cię namawiał, a powie o wszystkim, co może cię spotkać. Od czasu pierwszej konsultacji (30 stycznia) aż do dnia zabiegu myślałam o nim 30-50 razy dziennie, codziennie. Bo wiecie, to jest jednak twarz, tego nie ukryjesz, to musi być zrobione dobrze. Cały czas jeszcze jestem w lekkim stresie, bo ta twarz codziennie jest inna, dziś obrzęk tu, jutro tam. Dopiero za kilka tygodni będę mogła odpowiedzieć na pytanie, czy jestem zadowolona - tłumaczyła.
Blanka Lipińska ujawnia, że znana lekarka wstrzyknęła jej w mięśnie substancję, która "wygląda jak gips"
Lipińska ujawniła również, że zabieg, któremu się poddała, trwa zazwyczaj ok 3-4 godzin, lecz w jej przypadku trwał dłużej ze względu na komplikacje. Przy okazji podzieliła się mrożącą krew w żyłach historią sprzed kilku lat.
Jakieś 2-3 lata temu korzystałam z usług lekarza medycyny estetycznej. Ta pani ma kliniki w Warszawie, ma renomę, robi gwiazdy itd. Wstrzyknęła mi w mięśnie substancję, która wyglądała jak gips. Mój lekarz w trakcie operacji musiał to wszystko wydłubać, całości nie dał rady, bo jest to zbyt blisko nerwów, więc te obrzęki nierówności, które mam teraz, właśnie z tego wynikają. Miałam też źle podany kwas hialuronowy, który też trzeba było usuwać, mimo że ja już jakiś czas temu usuwałam kwas za pomocą hialuronidazy. Profesor, mówiąc eufemistycznie, nie był zadowolony. Po operacji powiedział mi, że nie podjąłby się tego zabiegu, gdyby o tym wszystkim wiedział - wyznała.
I tu jest moja lekcja, z której może coś wyciągnięcie. Nieważne, jak "dobry" jest lekarz. Podając wypełniacze, oni nie widzą, gdzie to dają, nie mają "USG" w oczach. Nam się wydaje: "medycyna estetyczna nie jest groźna", "delikatnie sobie tu dostrzyknę". Ja już nigdy żadnego wypełniacza nie zrobię! Nigdy - zapewniła.
Gwiazda ujawniła też, jak czuje się po zabiegu i opowiedziała o jego bolesnych skutkach.
Ciągnie mnie wszystko w tej twarzy, ale czego oczekiwać po trochę ponad dwóch tygodniach. To nie jest bolesny zabieg (przynajmniej dla mnie), po zabiegu bólu nie czułam żadnego. To jest zabieg, który powoduje, że jest ci niewygodnie pierwsze 10 dni. Jedyne, co cię boli, to kark i barki, bo śpisz w połowie na siedząco, na plecach, żeby ci obrzęki schodziły. Masz na twarzy taką specjalną maskę uciskową. Czy to jest fajne? Nie jest! A jeszcze miałam straszny obrzęk, więc efektów nie widziałam i ciągle myślałam: "po co ja to zrobiłam?" - wyjawiła.
Jeden z internautów zapytał Lipińską, dlaczego zrobiła lifting "już" w wieku 40 lat.
Bo się źle czułam ze swoją wiszącą skórą. Na co miałam czekać? Aż wiek będzie "odpowiedni"? Czyli kiedy? I przez te wszystkie lata do "odpowiedniego" wieku nie lubić własnej twarzy? A po co? Ja wychodzę z założenia, jak ci coś nie pasuje, zmień to! - podkreśliła.
Blanka odpowiedziała, czy "wisząca skóra to efekt usunięcia poduszek bichata" i ujawniła kulisy zażywania popularnego leku na cukrzycę.
Też! Pamiętajcie, że te torebki tłuszczowe są dla twarzy "stelażem", a tłuszcz to naturalny wypełniacz. Nie żałuję, że je wycięłam, bo ten zabieg zmienił mi zupełnie rysy - z księżyca w pełni na dziewczynę, która ma kości policzkowe. Ale wiedziałam, że kiedyś przez to będę musiała zrobić lift. A gwoździem do trumny okazał się ozempik. Jak prawie dwa lata temu okazało się, że mam poważne kłopoty z insuliną i cukrem, dostałam od lekarzy mikro dawkę ozempiku, który świetnie stabilizuje mi insulinę. Ale, niestety, jednym z jego działań jest spalanie tłuszczu trzewnego i mięśni. Dlatego po twarzy widać, kto go bierze. Moja twarz rozpłynęła się jak plastelina i skończyło się liftingiem w wieku 40 lat - skwitowała.
Doceniacie szczerość Blanki?