"Gazeta Wyborcza" zastanawia się, czy Emil Stępień OSZUKAŁ INWESTORÓW NA 50 MILIONÓW ZŁOTYCH. "Są tacy, którzy wpłacili na filmy, które NIE POWSTAŁY"
"Gazeta Wyborcza" opisała szemrane interesy (jeszcze) męża Dody, docierając do osób inwestujących w filmy producenckiego duetu, które... nigdy nie powstały. Przesłuchana ma być też Doda.
Kilka tygodni temu Doda potwierdziła krążącego od dawna plotki, potwierdzając publicznie, że to koniec jej małżeństwa z Emilem Stępniem. Celebrytka nie była zbyt wylewna, zdradzając jedynie, że decyzja o kolejnym rozwodzie jest "przepracowana, przemyślana i ostateczna".
W mediach od dłuższego czasu pojawiały się jednak nie tylko doniesienia o tym, że w życiu prywatnym Doroty i Emila nie dzieje się najlepiej, ale i na temat tego, że poważne problemy ma ich spółka. Już w zeszłym roku pisano na temat tego Ent One Investments boryka się z oskarżeniami o oszustwo.
Zobacz też: Doda i Emil Stępień UKRYWAJĄ MAJĄTEK? Przekazali firmę kobiecie poszukiwanej przez prokuraturę...
Doda wynajęła do swojego filmu luksusowy jacht. Cena łodzi zwala z nóg
Za sprawą najnowszego reportażu "Gazety Wyborczej" zatytułowanego "Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lotto" o problemach spółki znów zrobiło się głośno.
Dziennikarzowi Grzegorzowi Szymanikowi udało się dotrzeć do kilku inwestorów, którzy mieli paść ofiarą działań (prawie byłego) męża Rabczewskiej. Producent miał wprowadzać ich w błąd, między innymi zbierając pieniądze na produkcje, które nigdy nie powstały.
Są tacy, którzy nie dostali właściwych zysków, i tacy, którzy wpłacili na filmy, które nie powstały, choć terminy minęły. Wśród inwestorów dwóch czy trzech wpłaciło powyżej miliona, reszta po kilkaset tysięcy, a niektórzy po kilkadziesiąt tysięcy złotych. No i jeden wpłacił 5 milionów - zdradza pełnomocnik jednego z poszkodowanych.
Jednym z bohaterów artykułu jest niejaki pan Kazimierz, który w filmy Emila zainwestował horrendalną kwotę.
Spotkaliśmy się w restauracji. Była też moja rodzina, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, pokazaliśmy mu okolicę. I podpisałem umowę. Pierwsza była na "Dziewczyny z Dubaju" - emeryt wspomina, który wpadł na pomysł, że zainwestowanie części z wygranych w lotto 10 milionów złotych w produkcje Stępnia to opłacalny biznes.
(...) Namawiał też na kolejne filmy. Mówił, że da lepszy procent. Tym razem to były: "GROM", o jednostce specjalnej oraz komedia "Chłopaki nie płaczą 2". Na pierwszy wpłaciłem ponad 2 miliony, na drugi ponad milion. Czyli w sumie oddałem mu na trzy filmy ponad 5 milionów złotych - relacjonuje 80-latek.
Z reportażu dowiadujemy się, że istotną rolę w planie męża odgrywała Doda, która teraz się od niego odcina:
Inwestorzy twierdzą, że to właśnie ona jako znana osoba sprawiła, że zdecydowali się wyłożyć tak duże pieniądze - czytamy.
Taka sytuacja miała miejsce chociażby przy filmie o jednostce GROM:
Spotkaliśmy się w czwórkę, ja z partnerką, Stępień i Doda. Stępień przedstawiał pomysł, ale motorem napędowym zachęcającym mnie do inwestycji była Doda. Licytowała kwoty, pytała, czy nie dołożyłbym więcej. I tak namówiła mnie na "GROM" - ujawnia inna ofiara, mężczyzna imieniem Krzysztof, i kontynuuje:
Zapewniała, że jej nazwisko otwiera drzwi w Ministerstwie Obrony Narodowej. Ministrem był wtedy Macierewicz. Dzięki temu dostaną dostęp do planów na poligonach. Mówiła o patronacie Kancelarii Prezydenta, który uzyskają dzięki jej medialności - wspomina, zdradzając, że wsparł nieistniejącą produkcję 250 tysiącami złotych...
Doda zapewnia, że nie ma ze sprawą nic wspólnego, o czym nie jest przekonany przedstawiciel jednego z poszkodowanych. Mężczyzna argumentuje to tym, że na jednym z dokumentów widnieje podpis piosenkarki:
Jej podpis znajduje się jednak na rozsyłanej już w 2017 roku informacji, że rozpoczęto produkcję "GROM-u", co okazało się nieprawdą. Występuje tam jako inicjatorka przedsięwzięcia. Otrzymała od EOI przelewy za usługi, których nie wykonała, na przykład kilkadziesiąt tysięcy złotych za muzykę do "GROM-u" (...) - czytamy w "Dużym Formacie".
Warto też pamiętać, że Doda chwaliła się na Instagramie (!) rozpoczęciem prac nad filmem o GROM-ie.
Z tego, co możemy wyczytać w artykule, zgłoszeń wierzytelności wobec spółki Stępnia jest już około 200, a inwestorzy domagają się od niego łącznie aż... 50 milionów złotych.
Choć sama Dorota odcina się od interesów męża, tłumacząc, że była odpowiedzialna jedynie za artystyczną stronę wspólnych projektów, a to Emil zajmował się kwestiami finansowym, wkrótce ma zostać przesłuchana przez prokuraturę.
Może pora nakręcić o tym film? Sugerujemy jednak, by tym razem wziął się za to jakiś prawdziwy producent...
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!