Jakub Rzeźniczak nie ustaje w próbach odbudowania zszarganej reputacji, usiłując na nowo wkupić się w łaski Polaków. Gdy drugoligowy klub Kotwica Kołobrzeg, z którym związany był w ostatnim czasie, jednostronnie rozwiązał z nim kontrakt, 37-latek z jeszcze większym zapałem obnosi się w mediach rodzinnym szczęściem. Piłkarz poszedł też za przykładem innych celebrytów, jak Sebastian Fabijański czy Marianna Schreiber, i przyjął propozycję dołączenia do jednej federacji freak fightowych.
Tuż po ogłoszeniu wieści o tym, że Kuba zjedna szeregi zawodników Clout MMA, swoje niezadowolenie wyraziła nieoczekiwanie wyżej wymieniona Marianna. Niedoszła "Top Model" zaatakowała nowego kolegę z federacji na Instagramie, nie pozostawiając na nim suchej nitki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie wiem, czy ta walka powinna w ogóle się odbyć, bo piłkarz jest emocjonalnie na poziomie 12-latka, a osoby niedojrzałe emocjonalnie nie powinny walczyć we freakach - zawyrokowała. I nic poza tym, że kilka lat temu w miarę dobrze wychodziło mu kopanie piłki, to nic poza tym sobą nie reprezentuje - mówiła między innymi, dodając, że ma do tej sprawy "osobiste podejście, ponieważ ją i jej dziecko też ktoś zostawił". Stwierdziła też, że "nie chciałaby z kimś takim siedzieć na jednej kanapie".
Słowa Schreiber nie uszły uwadze Rzeźniczaka. Przyzwyczajony do ataków innych celebrytów na swoją osobę sportowiec zdecydował się nie puszczać złośliwości Marianny mimo uszu. W konsekwencji na profilu sportowca pojawił się w czwartek nagrany w aucie filmik, gdzie 37-latek skonfrontował niebawem już była żonę Łukasza Schreibera.
Troszeczkę późno nagrywam ten filmik, bo w sumie to moje ogłoszenie walki było już dwa dni temu - zaczął piłkarz. Nie czytałem tej całej krytyki, co na mnie spadła, ale podsyłacie mi takie wypowiedzi, szczególnie tej jednej pani Marianny Schreiber. Nie wiem, może ma jakiś uraz do mnie. Powiem tak. Nie mam problemu z tym, że ktoś mnie krytykuje za moje wcześniejsze życie. Jakie wybory podejmowałem, jakich wywiadów udzielałem. Czy to był wywiad u Żurnalisty, gdzie po prostu opowiedziałem o swoim życiu, gdzie chciałem podkreślić, że krytykowanie moich wypowiedzi - spoko, ale wypowiadanie się o czyimś życiu, jak to lubi chociażby pani Marianna robić i ta jej krytyka a propos wyboru partnerek czy pozostawienia tych partnerek, to już jest każdego osobne zdanie i nie mam nic do tego.
Tym, co wyprowadziło z równowagi piłkarza, był fakt, że Marianna oskarżyła go o porzucenie dziecka. Przechodząc do meritum, Jakub nie potrafił powstrzymać silnych emocji: do jego oczu napłynęły łzy, a głos zaczął drżeć.
Ale chce się odnieść do jednego komentarza, na który się wkurzyłem, bo wspomina imię mojego świętej pamięci syna Oliwiera, jest to nadal dla mnie trudny temat i jak tylko zaczynam o tym mówić, robi mi się ciężko - ciągnął. Co do tej gry, ja wszystko rozumiem, ale wspominanie o czyimś zmarłym synu jest po prostu nie na miejscu. Jest ohydne (...). Wiem, że ta pani poszukuje atencji, wszystkich krytykuje, Annę Lewandowską. Z całym szacunkiem, ale gdzie Rzym, gdzie Krym? Może robić co chce, czy tam wstawia piersi, czy tyłek, to jej Instagram, ja się nie będę wypowiadał na temat jej prywatnych spraw, bo też miała dużo zawirowań, to są jej dramaty, jej sukcesy. Ale tak jak mówię, zachowajmy jakąś kulturę.
Na koniec Rzeźniczak zagroził celebrytce, że jeśli sytuacja się powtórzy, poniesie ona surowe konsekwencje.
Wspominanie Oliwiera jest bardzo słabe, bo mój syn umierał mi na rękach i do tej pory mam to przed oczami. Proszę żeby się już nie wypowiadała, bo ja też potrafię zareagować. Długo milczałem, ale też się różne sprawy toczyły, byłem pomawiany i musiałem w końcu coś powiedzieć i tu jest to samo. Nie będę akceptował tego typu wypowiedzi, bo bardzo mnie boli ten temat. Najlepiej mówić o swoim życiu, a nie cudzym. Ja staram się tak robić i na tym poprzestanę - podsumował.