Od kilku dni trwa akcja ratunkowa załogi łodzi podwodnej Titan, która zaginęła w niedzielę po wyruszeniu w podróż w okolice zatonięcia słynnego Titanica. Choć służby nie ustają w wysiłkach, aby uratować ekipę zamkniętą na pokładzie, to eksperci podchodzą do ich sytuacji z coraz większym niepokojem. Kluczową kwestią jest bowiem dostęp do tlenu, a ten niestety powoli się kończy.
Na ratunek załodze Titana wyruszyła ostatnia pomoc. Trwa walka z czasem
Niestety czas płynie nieubłaganie, a z każdą godziną tlenu na pokładzie jest coraz mniej. Jak donosi "The Sun", na ratunek załodze Titana wyruszyła ostatnia pomoc, a specjalistyczny sprzęt ma doprowadzić do przełomu w walce o życia zaginionej ekipy statku. Celem jest nie tylko uratowanie zaginionych, lecz przede wszystkim przekazanie im zapasu tlenu, aby zorganizować akcję ratunkową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W momencie publikacji artykułu podkreślono, że służby nie marnują ani chwili, a załoga nie będzie w stanie oddychać za około 12 godzin. Daily Mail donosi z kolei, że tlenu zabraknie dokładnie o 12:08 brytyjskiego czasu, a ekipa ratunkowa nadal nie była w stanie nawet namierzyć, gdzie znajduje się zaginiona łódź.
Służby pracują bez wytchnienia, w dzień i w nocy. Robią wszystko, co mogą, aby uratować załogę - przekazano.
Wspomnijmy, że na pokładzie znajduje się pięć osób: obsługujący statek Stockton Rush, biznesmeni Hamish Harding i Shahzada Dawood, nastoletni syn drugiego z panów oraz Paul-Henri Hargeolot, francuski ekspert morski. Ekspert cytowany przez serwis Daily Mail podkreśla, że wciąż jest to "w stu procentach akcja poszukiwawcza, mająca na celu uratowanie załogi", w co nadal mocno wierzą wszyscy zaangażowani.