Polskie siatkarki cieszą się ogromnym uznaniem nie tylko w kraju, ale także w Azji Południowo-Wschodniej. W Tajlandii, gdzie obecnie odbywają się Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej Kobiet, ich popularność porównywana jest do sławy Cristiano Ronaldo czy Lionela Messiego. Fani witają je z entuzjazmem, a ich obecność na lotnisku w Phuket była tylko początkiem.
Już od pierwszego dnia pobytu w Tajlandii, polskie zawodniczki spotykają się z ogromnym zainteresowaniem. Kibice czekają na nie po treningach i meczach, a ich reakcje są pełne emocji. Sportsmenki otrzymują od nich różnorodne upominki, od rękodzieła po jedzenie. Magdalena Stysiak przyznała, że po poprzednim pobycie w Tajlandii wracała z dodatkową walizką pełną prezentów.
Niektóre to typowe upominki z Tajlandii, związane z ich kulturą. Albo różne rękodzieła, magnesy. W sobotę dostałam fajnego delfinka, pluszaka. To naprawdę fajne rzeczy. Przed rokiem wracałam z Tajlandii z drugą dodatkową walizką, którą kupili mi kibice. I też była pełna upominków - opisywała Stysiak w rozmowie z Interią.
Polskie siatkarki są wielkimi gwiazdami w Tajlandii
Martyna Czyrniańska przyznała w rozmowie z wspomnianym serwisem, że początkowo ogromne zainteresowanie ze strony tajskich kibiców było przytłaczające, ale z czasem przyzwyczaiła się do tej atmosfery.
Momentami jest naprawdę głośno, nie słychać swoich myśli ani koleżanek na boisku. To momentami przytłacza. Po pierwszym meczu nie miałam nawet ochoty z nikim rozmawiać, potrzebowałam spokoju. Ale już po drugim meczu wiem, czym to się je, czego mogę się spodziewać. I ogólnie to super, że tyle osób nam kibicuje - podkreśliła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Martyna Łukasik w centrum uwagi. Tak traktują ją tajscy kibice
Martyna Łukasik, jedna z kluczowych zawodniczek polskiej reprezentacji siatkarek, zdobyła serca tajlandzkich kibiców podczas mistrzostw świata. Jej popularność jest tak duża, że planuje powrót z czterema walizkami pełnymi prezentów od fanów.
Codziennie jestem w szoku, co tutaj się dzieje, i jak wielką bazę fanów mamy tutaj w Tajlandii. Ja i tak przy Martynie Łukasik to jakiś pikuś, Martyna jest tutaj boginią. Ale to zastanawiające, dlaczego padło akurat na Polki. A z drugiej strony bardzo miłe. Czuć bardzo duże wsparcie i zaangażowanie kibiców, a także ich szczodrość - przyznała w rozmowie z Interią środkowa Aleksandra Gryka
Koszulki Martyny Łukasik z numerem 11 są najczęściej widoczne na trybunach, a fani nie szczędzą jej wyrazów sympatii. Sama zawodniczka jest zaskoczona swoją popularnością, ale cieszy się, że może dawać radość kibicom.
To, że jestem tutaj bardziej rozpoznawalna, na pewno jest bardzo miłe. Cieszy fakt, że kibice na mój widok uśmiechają się, proszą o zdjęcie, dadzą jakiś mały prezent. Cieszę się, że mogą pooglądać, jak gram w siatkówkę, bo po prostu robię to, co kocham, i staram się dać im trochę radości - skromnie odpowiada idolka tajlandzkich fanów.
Mimo ogromnego zainteresowania, same zawodniczki nie do końca rozumieją, skąd bierze się ich fenomen w Tajlandii. Aleksandra Szczygłowska żartowała w wywiadach, że może to być kwestia uroku osobistego.
Trzymamy kciuki za polskie siatkarki w ćwierćfinałowym starciu z Włoszkami!