Trwa ładowanie...
Przejdź na
Ivy
Ivy
|

Syn Beaty Tadli relacjonuje BOMBARDOWANIE Lwowa: "Przyje*ali rakietami 300 metrów od nas!"

Podziel się:

Jan Kietliński pojechał do Lwowa z darami dla Ukraińców. Horror, jaki zastał na miejscu, przerósł jego wyobrażenia: "Uciekliśmy do rowu, ludzie porzucili samochody, była panika...". "Jestem dumna z mojego syna" - komentuje Beata Tadla.

Syn Beaty Tadli relacjonuje BOMBARDOWANIE Lwowa: "Przyje*ali rakietami 300 metrów od nas!"
Syn Beaty Tadli relacjonuje sytuację we Lwowie (Dzień Dobry TVN, Instagram)

Wojna w Ukrainie trwa już ponad miesiąc. W pomoc mieszkańcom okupowanego przez Rosję kraju zaangażowały się miliony Polaków, w tym wielu celebrytów. Jednym z nich jest syn Beaty Tadli. Jan Kietliński protestował pod ambasadą rosyjską oraz zaangażował się w działania na rzecz uchodźców, takie jak rozwożenie prowiantu czy ciepłej odzieży.

Kietliński pojechał też z pomocą do Lwowa, gdzie stał się świadkiem bombardowania. Jak ujawnił na Instastories, pocisk spadł bardzo blisko miejsca, w którym przebywał.

Żyjemy. Przyje*ali rakietami 300 metrów od nas na wjeździe do Lwowa. Dym, krzyk, panika. Ostrzelano zwykłe cywilne budynki. Uciekliśmy na pobocze, potem wojsko zabrało nas do schronu. Od razu uciekliśmy do rowu, ludzie porzucili samochody, była panika, potem zabrano nas do okopów (...). Nie jestem w stanie tego opisać, nie mogę nazwać moich emocji teraz - napisał pod nagraniami, na których widać kłęby dymu unoszącego się nad miastem.

Zobacz także: Były ambasador o groźbach Putina. "Niesłychanie groźny poker"

Janek postanowił wrócić do Polski. Po drodze miał kilka przemyśleń.

Dzisiaj na drogach Ukrainy zasieki, jeże na czołgi, okopane punkty kontrolne, które sprawiają, że człowiek czuje się jak w filmie lub grze, a to rzeczywistość dla milionów ludzi, którzy chcą po prostu normalnie żyć w Europie! - pisze Kietliński.

Jan cieszy się mimo wszystko, że udało mu się zrealizować podstawowy cel, czyli przekazać dary potrzebującym.

Cel wyjazdu się udał - dary zostawiliśmy w Nowołyńsku (jeszcze w drodze do Lwowa), gdzie organizowane jest mnóstwo pomocy. Świetne miejsce, świetni ludzie! Na magazyn darów zostało zamienione lokalne muzeum. Jeszcze miesiąc temu to miejsce funkcjonowało zupełnie normalnie... - informuje.

Aktywność Janka skomentowała na swoim profilu jego mama Beata Tadla.

Jest wielki! Niesamowity! Nie do zatrzymania... - napisała, dodając, że jest z niego dumna.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl