TYLKO NA PUDELKU: Rafał Sonik ma NOWĄ PARTNERKĘ. Zostaną rodzicami. "Dziś już możemy spokojnie opowiedzieć naszą historię"

To jeden z najbardziej osobistych wywiadów w jego karierze. Po raz pierwszy Rafał Sonik - przedsiębiorca, filantrop, sportowiec i zwycięzca Rajdu Dakar - opowiada o swoim życiu u boku ukochanej Izy, z którą już wkrótce powitają na świecie syna. W rozmowie z Pudelkiem zdradził, dlaczego przez trzy lata nie mówił publicznie o nowym związku, jak wyglądało trudne rozstanie z Karoliną Sołowow i co sprawiło, że dopiero teraz zdecydował się opowiedzieć o swoim życiu prywatnym.

Rafał Sonik z partnerką IząRafał Sonik z partnerką Izą
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Dawid Grądkowski: Spotykamy się w wyjątkowym dla państwa momencie - za chwilę zostaniecie rodzicami. Pan, panie Rafale, w przestrzeni medialnej wciąż jednak funkcjonuje jako partner Karoliny Sołowow. Dlaczego dopiero teraz zdecydował się pan powiedzieć, jak wygląda wasze prawdziwe życie?

Rafał Sonik: To nigdy nie jest prosta decyzja. Łatwo wyjść do mediów i ogłosić "nie jesteśmy już razem", ale to mogłoby uruchomić lawinę nikomu niepotrzebnych komentarzy, a dobro Gniewka, dzieci, było i jest dla mnie zawsze najważniejsze. Dopóki więc można było tego uniknąć, dopóty nie wychodziliśmy z takim komunikatem. Teraz sytuacja jest inna. Za chwilę na świecie pojawi się brat Gniewka - Radzio. Uznałem, że nie ma sensu czekać, aż spadnie na nas jakiś nieprzewidziany kłopot - że ktoś powie coś, czego później nie da się odkręcić, a co nie będzie zgodne z prawdą. Nie chcieliśmy, by medialne fakty wyprzedziły te prawdziwe, życiowe. Dlatego zdecydowałem się wyjść aktywnie i sam powiedzieć, że od trzech lat jestem w innym związku. W związku z Izą, który zaczął się już po zakończeniu naszych wcześniejszych relacji - i Iza i ja byliśmy wtedy wolnymi ludźmi - i poznaliśmy się w niesamowity, przypadkowo szczęśliwy sposób.

Przez długi czas udawało się państwu utrzymać związek z dala od mediów. Jak to zrobiliście?

Rafał: Nie ukrywaliśmy się, więc nie robiliśmy niczego specjalnego, żeby utrzymywać związek w tajemnicy. Zachowywaliśmy się naturalnie. Pojawialiśmy się razem w miejscach publicznych, ale bez zbędnego eksponowania naszej relacji czy dzielenia się życiem prywatnym w mediach społecznościowych. Media w naturalny sposób interesowały się moimi projektami społecznymi oraz biznesowymi, ale o życiu prywatnym na szczęście szerzej nie pisano. Pewnie też dlatego, że stronię od bycia celebrytą. Dobrze się stało - dzięki temu mogliśmy żyć spokojnie, bez medialnej ekspozycji.

Ale pewnie nie zawsze było łatwo?

Rafał: Oczywiście - szczególnie dla Izy - czytać i oglądać różne nieprawdziwe informacje w internecie. Ale uznaliśmy, że to mniejszy kłopot, który jako dorośli potrafimy unieść, a dzieci są chronione. Dziś już możemy spokojnie opowiedzieć naszą historię. Kiedy się poznaliśmy, byliśmy pokiereszowani po bardzo trudnych rozstaniach. To był 2022 rok. Każde z nas przeżywało swoją osobistą historię, tragedię i każde z nas było w emocjonalnym kryzysie.

W moim przypadku był to długi i poważny związek - narzeczeństwo - w którym była trójka dzieci. Bardzo to przeżyłem, bo wychowywałem je z pełnym zaangażowaniem z Karoliną przez ponad osiem lat. Z tego, co wiem od Izy, dla niej, jej wcześniejszy, czteroletni związek, także był bardzo ważny.

Jak więc wyglądało wasze spotkanie?

Rafał: Spotkaliśmy się przypadkiem - w zawodowych okolicznościach. Iza od lat pracowała jako operatorka kamery, jeździła na rajdy. Byłem jednym z klientów firmy, w której pracowała. Wtedy nic nas nie łączyło - ona była w związku, ja byłem w pełni zaangażowany w rodzinę i wychowanie dzieci.

Kiedy wiosną 2022 roku okazało się, że moja rodzina jest jednak nie do uratowania, poczułem ogromną porażkę - chyba największą w życiu. Bolesną i zostawiającą najgłębszy ślad. Czułem się jak rozbitek. To był pierwszy taki moment w moim życiu - zupełna bezradność. Emocjonalny koszmar. Nie byłem wtedy gotowy na żaden związek, nikogo ani niczego nie szukałem. Myślałem tylko o tym, jak ochronić dziecko, dzieci. Wtedy znów przypadkowo się spotkaliśmy z Izą przy pracy. Zaczęliśmy rozmawiać długo i szczerze o życiu i wyzwaniach. Najpierw pojawiło się zrozumienie, później przyjaźń, a dopiero po dłuższym czasie pojawiło się i uczucie.

Czyli to nie była miłość od pierwszego wejrzenia?

Rafał: Nie. Daliśmy sobie czas. Okazało się, że ten filmowy scenariusz o miłości od pierwszego wejrzenia nie jest dla nas. Nasz był inny - spokojny, dojrzewający. Uczucie rodziło się naturalnie. Bliskość, ciepło i zrozumienie pojawiły się stopniowo. Zakochaliśmy się dopiero wtedy, gdy naprawdę się poznaliśmy. I tak staliśmy się parą, a dziś - rodziną.

Moim zdaniem model, w którym ludzie najpierw zakochują się w sobie, a później odkrywają, kim naprawdę są, jest dobry dla młodych, ale w dorosłym życiu bywa raczej zawodny. Jeśli miałbym coś poradzić osobom po ciężkich przejściach, to aby nie przeskakiwali od jednej wielkiej emocji do drugiej, lecz dali sobie szansę na powolne, cierpliwe, naturalne budowanie więzi.

Rafał Sonik z partnerką Izą
Rafał Sonik z partnerką Izą © Archiwum prywatne

Różnica wieku między państwem to 24 lata. Czy towarzyszyły państwu obawy przed komentarzami z zewnątrz?

Iza: Na początku bardzo się tego bałam. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, miałam 32 lata. Wiedziałam, że gdy ludzie się dowiedzą, zaraz pojawią się głosy: "młoda dziewczyna, starszy mężczyzna, pewnie chodzi o pieniądze". Nie chciałam być oceniana przez pryzmat stereotypów. Wiedziałam, że Rafał jest fantastycznym człowiekiem - dobrym, mądrym, doświadczonym. Ale mimo to miałam w sobie strach. Nadal trochę go mam, bo wiem, że takich komentarzy nie unikniemy. Tylko co z tego? Takie jest nasze życie. Kochamy się, łączy nas głęboka przyjaźń i dojrzała już miłość - i to jest najważniejsze.

Rafał: Dokładnie, ale tak jak wspomniałem - to uczucie nie pojawiło się z dnia na dzień. Nie było tak, że spojrzeliśmy sobie w oczy i nagle "zaiskrzyło". Przyszło powoli - krok po kroku, dzień po dniu. Byliśmy jak dwójka rozbitków po ciężkich przejściach, którzy szukają spokoju i bezpieczeństwa we dwoje. Na początku wiedzieliśmy jedno: żadne z nas nie chciało być już samotnym, zdruzgotanym człowiekiem. Czuliśmy, że razem łatwiej przetrwać najtrudniejszy czas. Że razem możemy dać sobie wzajemnie siłę, by poradzić sobie z naszymi traumami i złagodzić ból. I tak się właśnie stało.

Oczywiście reakcja Gniewka była dla mnie najważniejsza. Dla dzieci jest to trudna i wymagająca sytuacja. Dzieci zawsze cierpią najbardziej. Szukałem więc odpowiedzi i pomocy. Wówczas jedna psycholożka powiedziała mi bardzo mądre słowa: "Jeśli ma pan u boku osobę, której może zaufać, proszę spróbować zbudować relację. Dla dziecka najważniejsze jest, żeby widziało szczęśliwego rodzica". Wtedy dziecko cierpi mniej i ma szansę czerpać siłę do swojego przetrwania w dramacie rozpadu rodziny i utraty jednego wspólnego domu. W przypadku Gniewka właśnie tak się wydarzyło, a moja nowa relacja dała mu większe poczucie bezpieczeństwa.

Co Pana zaskoczyło w tej relacji?

Rafał: Nigdy bym się nie spodziewał dwóch rzeczy. Po pierwsze - że można dojść do uczucia przez rozum, a nie przez serce. Po drugie - że w wieku 60 lat zostanę ojcem. Choć może… gdzieś w środku zawsze chciałem mieć więcej dzieci.

Pani Izo, pamięta pani, kiedy pojawił się temat wspólnego dziecka?

Iza: Tak. Rafał zapytał: "A ty w ogóle chcesz mieć dzieci?". Odpowiedziałam, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nie miałam takiego planu, nie myślałam o macierzyństwie. Ale z czasem, kiedy zaczęliśmy razem żyć i obserwowałam Rafała w roli taty, zrozumiałam jedno - jeśli kiedykolwiek miałabym mieć dziecko, to tylko z nim.

No właśnie, czytając pana wcześniejsze wywiady, widać, że ojcostwo jest dla pana czymś wyjątkowym. W pańskich słowach jest ogromna czułość wobec syna. Pani Izo, z pani obserwacji - jakim ojcem jest Rafał?

Iza: Niesamowitym, dojrzałym, mądrym. Naprawdę. Gniewko jest dla niego absolutnie najważniejszy. Rafał bardzo się stara, żeby czas Gniewka z tatą był jak najbardziej wartościowo wykorzystany. Żeby był szczęśliwy, radosny, empatyczny, żeby dorastał w dobrym towarzystwie, budował przyjaźnie i dbał o nie. Wokół nas są często jego rówieśnicy, zapraszamy jego kolegów, organizujemy różne aktywności, nocowanki, a nawet cotygodniowe zajęcia dla wielu z nich... Choćby teraz po domu biega pięcioro dzieci - tydzień temu mieliśmy ich chyba trzynaścioro.

Rafał Sonik z partnerką Izą
Rafał Sonik z partnerką Izą © Archiwum prywatne

Jaka była wasza reakcja, kiedy dowiedzieliście się, że zostaniecie rodzicami? To była czysta radość, czy pojawiły się też jakieś obawy?

Rafał: To była ogromna radość - wręcz trudno sobie wyobrazić większą. Ale to też nie był przypadek, my planowaliśmy dziecko. I tym jest to bardziej cudowne, że, ten pomysł wyszedł od Gniewka. Kiedy już dobrze oswoił się z sytuacją, po około roku zaczął mówić, że chciałby mieć brata albo siostrę. A najlepiej oboje naraz (śmiech). To było bardzo naturalne. Psycholożka tłumaczyła nam wtedy, że dziecko w sposób instynktowny dąży do równowagi. Skoro u mamy ma rodzeństwo, to u taty też chciałoby mieć brata i siostrę. To jego sposób na przywrócenie w życiu harmonii i poczucia bezpieczeństwa.

Muszę powiedzieć, że bardzo mnie to wzruszyło. Zdaję sobie sprawę, jak ważna jest dla dziecka stabilność, dlatego starałem się, żeby w naszym domu wiele rzeczy pozostało tak, jak wcześniej - meble w tych samych miejscach, zdjęcia na ścianach. Chodziło o to, żeby Gniewko czuł, że mimo zmian w jego życiu, jego świat nadal jest zachowany, przetrwał straszną burzę i trwa mimo to.

Iza: W jego pokoju nadal są zdjęcia mamy, taty i starszego rodzeństwa. To jest jego rodzina. To część jego historii i życia. Ostatnio, gdy sam przenosił się do większego pokoju, bo swój mniejszy oddał braciszkowi, wziął też wszystkie stare zdjęcia i ułożył je na nowo. To było bardzo wzruszające, bo zrobił to z taką dojrzałością, jakby sam czuł, że tak trzeba.

Rafał: To prawda. Zawsze powtarzam, że w rodzinach patchworkowych rozumienie różnych pojęć ma ogromne znaczenie. Długo się zastanawiałem, jak Gniewkowi wytłumaczyć, kim jest Iza. Bo nie jest "ciocią", nie jest "drugą mamą" - a "macocha" brzmi po prostu fatalnie. Doszliśmy do wniosku, że najlepiej by mówił do Izy po imieniu i to się okazało najlepszym rozwiązaniem. Gniewko od początku nie miał żadnych dylematów. Dla niego Iza to po prostu Izutek. Pamiętam, jak odbierałem go z przedszkola i pytał: "A kto jest w domu?". Odpowiadałem: "Czeka na ciebie Izutek". I on wtedy się cieszył, wołał od progu: "Izutek!". Zero wątpliwości, zero zamieszania. Po prostu czysta, dziecięca akceptacja.

Iza: To było niesamowite. On sam zdefiniował tę relację po swojemu, bez presji i bez prób zastępowania kogokolwiek.

Panie Rafale, ostatnio w jednym z wywiadów mówił pan, że Gniewko wielokrotnie namawiał pana do powrotu na rajdy. Wtedy tłumaczył pan, że najpierw chce być dla syna. Teraz jednak w państwa życiu pojawi się drugie dziecko... Czy to oznacza, że plany sportowe znów trzeba odłożyć?

Rafał: Nie, nie, nie! (śmiech) Właśnie nie!

Iza: Często o tym rozmawiamy, bo ja się… trochę boję. Dla Gniewka tata jest sportowcem i bardzo chciałby, żeby wrócił do rajdów, ale ja zawsze mam w głowie jedno: żeby nic mu się nie stało. Z drugiej strony - poznałam Rafała jako sportowca, wiem, że to jego pasja przez całe życie. Nie mogłabym mu tego zabraniać. Zresztą jest niezwykle odpowiedzialny, a bezpieczeństwo, nawet w tak niebezpiecznej dyscyplinie, zawsze było dla niego na pierwszym miejscu.

Rafał: To nie jest tak, że chciałbym wrócić tylko po to, żeby jeszcze raz "coś udowodnić". Jeśli wracać, to tylko po coś wyjątkowego. Nie, żeby rywalizować z młodszymi i się sztucznie odmładzać, tylko po to, żeby jeszcze raz przeżyć coś, co ma sens. Na przykład pojechać w rajdzie, którego nigdy nie miałem okazji przejechać - jak Africa Eco Race. Nigdy żaden Polak nie startował tam quadem. To byłoby coś zupełnie nowego. Poza tym ten rajd jest mniej komercyjny niż Dakar, bardziej surowy, prawdziwy. Zresztą, Iza też tam była.

Iza: Tak, i powiem szczerze - po powrocie myślałam: nigdy więcej. To było ekstremalnie ciężkie doświadczenie. Ale po kilku miesiącach stwierdziłam, że to była chyba najpiękniejsza przygoda mojego życia.

Rafał: I to jest właśnie esencja rajdów. To, co czują dakarowcy. Ale wracając do pytania - dziś mój powrót nie miałby nic wspólnego z desperacją. Nie muszę niczego nikomu udowadniać. Zdobyłem 14 medali Pucharu Świata, a następny zawodnik po mnie ma trzy. Dodatkowo od tego roku kategoria quadów zniknęła z Dakaru - więc ten rozdział symbolicznie się zamknął.

To brzmi jak idealny moment na sportowe "domknięcie historii".

Rafał: Tak, ale też - i to bardzo ważne - ten powrót byłby czymś więcej niż tylko rywalizacją. Dla Gniewka moje dokonania sportowe to trochę prehistoria. Miał zaledwie pięć lat, kiedy skończyłem się ścigać, i wtedy też definitywnie rozpadła nam się rodzina. Dziś, jak tłumaczyła nam psycholożka, jego pragnienie, żebym wrócił do rajdów, wynika z potrzeby napisania tej historii od nowa, wspólnej - syna z ojcem. Chciałby być jej częścią, a nie tylko oglądać filmy i puchary na półkach.

Iza: Gniewko chce być częścią tej historii. Widzieć, że jego tata nadal walczy, jest silny, realizuje pasję.

Rafał: I o to właśnie chodzi. Chciałbym, żeby ten powrót był wspólną przygodą - swojego rodzaju lekcją dla syna. Pokazać mu, że można być w formie w wieku 60 lat, że doświadczenie ma ogromną wartość. Nie muszę wygrywać, wystarczy, że będę mu przykładem.

A pojawienie się nowego dziecka nie zmienia tego planu?

Rafał: Przez pierwsze lata to mama jest tą najważniejszą osobą. I to naturalne. Ale z czasem rola taty rośnie. Już raz byłem w podobnej sytuacji - gdy miałem 24 lata, wszedłem w związek z kobietą, która miała sześcioletniego syna. Byliśmy razem 23 lata. Wiem, co to znaczy wychowywać dziecko, budować relację, być obecnym. I wiem, że teraz, z Izą i naszym maleństwem, też chcę być obecny - ale jednocześnie nie chcę rezygnować z pasji, która mnie definiuje i sprawia, że w moim wieku jestem bardzo aktywny na wszystkich życiowych polach.

Umówmy się - 24-latek nie jest doświadczonym mężczyzną. Byliśmy wtedy z Martą zakochani. Wiele lat później, gdy Igor był już dorosłym mężczyzną - absolwentem dwóch kierunków studiów - ktoś zapytał go: "Masz traumę po rozwodzie rodziców, skoro miałeś wtedy dwa lata?" A on szczerze się zdziwił i odpowiedział: "Jak to? Przecież ja zawsze miałem troje rodziców." I to była chyba największa nagroda, jaką mogłem dostać. Nic dodać, nic ująć. To doświadczenie nauczyło mnie, jaką rolę pełni ten "trzeci rodzic". On nie może próbować zastępować biologicznego rodzica - przeciwnie. Musi okazywać mu szacunek, budować z nim relację, być jego partnerem w wychowaniu dziecka.

Natomiast dziecko musi widzieć w nim osobę, która nie zajmuje miejsca przynależnego rodzicowi, tylko kogoś, kto wspiera.

Kiedy związałem się z Karoliną, Filip miał siedem lat, a Masza dwa. I wtedy też nauczyłem się, jak ważna jest cierpliwość, zrozumienie i delikatność. Dzięki temu potrafię sobie dziś wyobrazić, jak ułożyć relację z Izą w tych pierwszych latach, kiedy to ona będzie pełniła wiodącą rolę rodzica.

I wiem, że startować w sporcie będę tylko wtedy, jeśli Iza będzie pewna, że mogę to robić bez szkody dla Radzia. I, miejmy nadzieję, również bez szkody dla swojego zdrowia.

Rafał Sonik z partnerką Izą
Rafał Sonik z partnerką Izą © Archiwum prywatne | ADAM TUCHLINSKI

Czy towarzyszą państwu obawy, w jakim świecie będzie dorastał wasz syn? Tocząca się wojna, konflikty…

Iza: Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Ale ostatnio w gronie znajomych często pojawiał się ten temat - czy gdy będzie wojna, trzeba będzie uciekać, kupować nieruchomości za granicą. Rafał, co o tym myślisz?

Rafał: Moim zdaniem sytuacja nie jest aż tak niebezpieczna, jak można by wnioskować z przekazu medialnego. Na co dzień żyjemy przeróżnymi wyzwaniami i rzeczywiście - byłoby niedojrzałością, żeby nie rozważać, czy warto mieć dziecko w takich czasach. Ale z drugiej strony mam poczucie, że ludzkość już wiele razy stawała przed egzystencjalnymi wyzwaniami. Jeśli przyjmiemy, że jedyną interpretacją sygnałów o tych wyzwaniach jest rezygnacja z posiadania dzieci, to byłoby jeszcze gorsze - bo w efekcie starzelibyśmy się w świecie bez nowych pokoleń. To dylemat w zasadzie nierozstrzygalny.

Ludzkość z różnych opresji wychodziła ku lepszemu. Jeśli dotychczasowe przesilenia, które wydawały się straszne, potrafiliśmy obrócić na lepsze, to wierzę, że i tym razem tak będzie. Przesilenie może dać nam niewidzialną, jeszcze nieodkrytą szansę. Nasza zdolność do przetrwania i rozwoju spowoduje, że te dzieci poradzą sobie z wyzwaniami, z którymi przyjdzie im się zmierzyć.

Proszę sobie przypomnieć, że zaledwie 20-25 lat temu byliśmy przerażeni klonowaniem. Wydawało się, że w ciągu kilku lat może ono zagrozić ludzkości. A tymczasem to nie technologia była dotychczas naszym głównym zagrożeniem - raczej my sami. I ja wierzę, że człowiek potrafi się reformować, wyciągać wnioski z błędów, które popełnia społeczeństwo, i naprawiać to, co zepsuł.

Jak ta wiara przekłada się na wychowanie dzieci?

Rafał: Uważam, że jeśli świadomie decydujemy się na dzieci, to musimy dać im jak najlepszy ekwipunek na życie. Nie sprowadza się to wyłącznie do edukacji - oznacza większą staranność, wsparcie, cierpliwość. Jestem pacyfistą, uważam, że walka z innymi jest z gruntu bezsensowna i powinniśmy to doskonale rozumieć. Historia pokazuje, że po wielkich kryzysach XX wieku - po szaleństwach Pol Pota, Pinocheta czy nazistów - ludzkość się skorygowała.

Wierzę, że jeśli będziemy rozważnie wychowywać nasze dzieci, one też będą zdolne do korekty i nie pójdą w szaleństwo.

Czy to poczucie odpowiedzialności wpływa na relację z Gniewkiem?

Rafał: Tak. Nasz czas na świecie jest krótki. Dlatego warto brać tę szansę - przeżyć życie pięknie i mieć dzieci, które również przeżyją swoje życie pięknie. Wycofanie się z posiadania dzieci byłoby samonapędzającą się zagładą. Trudne rzeczy trzeba sprowadzać do prostych wyborów - i unieść te wybory.

Od kilku lat tłumaczę Gniewkowi, co się stało i jak się w tym odnaleźć. Pokazuję mu, że stracił jeden wspólny dom, ale bezgraniczna uwaga i cierpliwość taty pozostały. Postępuję tak, żeby czuł się zaopiekowany. Dlatego dostosowuję cały kalendarz do jego potrzeb - odbieram go ze szkoły, mamy czas dla siebie, a dopiero potem wracam do obowiązków. Biznes musi poczekać. Syn jest najważniejszy.

A jak reaguje Gniewko na pojawienie się brata?

Rafał: Szczęśliwie ma już prawie 10 lat, więc bardzo dużo rozumie. Nie muszę mu tłumaczyć, czy jest ważniejszy od Radzia - on ma utrwalone poczucie, że u taty jest zawsze ważny. Nigdy nie było inaczej. Zresztą przestałem się ścigać właśnie z tego powodu - po dziewięciu Pucharach Świata miałem ochotę walczyć o dziesiąty, ale życie to zmieniło. I nie mam żalu. Znacznie ważniejsze było dla mnie, by Gniewko miał poczucie, że wszystko, co może być stałe w jego życiu, takie właśnie jest.

Termin porodu zbliża się wielkimi krokami. Jakie emocje państwu towarzyszą i czy jesteście przygotowani?

Iza: Wszystko spakowane, nawet pakiet do oddania krwi pępowinowej. Jesteśmy bardzo podekscytowani. Ten okres ciąży był wspaniały - nie pojawiły się żadne negatywne objawy. Czuję się dobrze, nic mnie nie bolało. Zachcianek praktycznie nie miałam ani w nocy, ani w ciągu dnia. Raz pojawiła się ochota na lody - od razu Rafał przyniósł całą siatkę. Będę tęsknić za tym okresem, ale nie możemy się doczekać kolejnego etapu - za kilka dni pojawi się nasz mały dzidziuś. To moja pierwsza ciąża.

Rafał: Twoje koleżanki jedna po drugiej mają już dzieci. Spotkania z nimi były kapitalne - obserwowaliśmy, jak przeżywają ten stan.

Iza: Ciąża kojarzy się z hormonami, zmęczeniem, płaczem, a ja mam wrażenie, że pojawiło się jeszcze więcej miłości i cierpliwości. Czuję się naprawdę w stanie błogosławionym. To dziecko jest bezpieczne w brzuchu, a wszyscy wokół są tacy mili. Przez całe życie nie usłyszałam tylu komplementów co teraz - wszyscy mówią, że pięknie wyglądam, i sama też tak się czuję. To był naprawdę piękny okres.

Rafał: Właśnie chciałem to powiedzieć - to nie jest ciąża, to stan błogosławiony. To określenie wydawało mi się staroświeckie, a teraz idealnie pasuje do tego, co przeżywamy.

Jak pana słucham, mam wrażenie, że naprawdę lubi pan być tatą i podchodzi pan do tego z pełnym zaangażowaniem. Pani Izo, mam rację?

Iza: Tak, jest świetny w tej roli. Jestem zaskoczona aż takim zaangażowaniem Rafała. Bardzo się cieszę, to naprawdę miła niespodzianka. Jest przekochany. Będziemy razem na sali porodowej, spędzimy razem noc. Będzie też kangurowanie - polega to na tym, że po porodzie mama odpoczywa, a dziecko leży na tacie.

Rafał: Iza, z charakterystycznym dla siebie bezpretensjonalnym wdziękiem, mówi tylko: "Pamiętaj, żeby się nie poperfumować". Od początku naszej relacji widziałem, że jest prostolinijna i szczera. I za to cenię ją najbardziej. Za dobro i umiejętność przyjmowania wszystkiego z wdzięcznością. Bez roszczeń i pretensji. Nie szuka tego, co najdroższe, bo to nie to zdobi człowieka. Uczciwość i dobro w człowieku - to najważniejsze wartości. Wewnętrzne piękno.

Relacje z rodziną Izy również układają się dobrze?

Rafał: Tak, poznałem braci i rodziców Izy. Nasze relacje są naturalne, życzliwe, takie, o jakich często można tylko pomarzyć.

Iza: Byliśmy rodziną, w której nigdy się nie przelewało, ale kochaliśmy się, byliśmy dla siebie ogromnym wsparciem. Tato pracował, mama zajmowała się domem.

Rafał: Nie tak dawno brat Izy z dziewczyną przeprowadzili się do Krakowa i przez pierwsze miesiące byli niemal codziennie u nas. Ktoś mógłby powiedzieć: "Siedzą wam na głowie". A jest dokładnie odwrotnie - jeśli dorosły brat spędza codziennie czas u dorosłej siostry i jej partnera, to znaczy, że czuje się dobrze. To jest wartość sama w sobie. Podobnie było z rodzicami Izy - przyjechali, sprawdzili, kim jestem, jakie są moje oczekiwania. Wszystko wydarzyło się naturalnie, bez sztuczności.

Czy tak samo chcecie wychować Radzia?

Rafał: Wychowanie naszego syna opieramy na prostych zasadach: chcemy, by był mądry, dobry, empatyczny i zaradny. Ważne, aby żył w harmonii ze sobą i otoczeniem. Nie skupiamy się na przekazaniu przywiązania do bogactwa czy luksusowego stylu życia, bo sami też tak nie żyjemy. Zależy nam na przekazaniu pasji, systemu wartości i świadomości społecznej. Chcemy pokazać, że człowiek żyje także dla innych, i to ma ogromną wartość. Nasze motto: pomagać i dawać od siebie. Niewielka zmiana naszego życia znacząco zmienia życie innych. To najprostsza definicja pomagania.

To piękne podsumowanie rozmowy. Na koniec chciałbym zapytać, czego możemy państwu życzyć?

Rafał i Iza: Zdrowia dla malucha. Z resztą jakoś sobie radzimy (uśmiech).

Rafał Sonik z partnerką Izą
Rafał Sonik z partnerką Izą © Archiwum prywatne | ADAM TUCHLINSKI, fot. Piotr Szałański www.storymakers.pl
Rafał Sonik z partnerką Izą
Rafał Sonik z partnerką Izą © Archiwum prywatne | ADAM TUCHLINSKI, fot. Piotr Szałański www.storymakers.pl
Rafał Sonik z partnerką Izą
Rafał Sonik z partnerką Izą © Archiwum prywatne | ADAM TUCHLINSKI, fot. Piotr Szałański www.storymakers.pl
Rafał Sonik z partnerką Izą
Rafał Sonik z partnerką Izą © Archiwum prywatne | ADAM TUCHLINSKI, fot. Piotr Szałański www.storymakers.pl
Rafał Sonik z partnerką Izą
Rafał Sonik z partnerką Izą © Archiwum prywatne | ADAM TUCHLINSKI, fot. Piotr Szałański www.storymakers.pl

Wybrane dla Ciebie

Leszek Lichota i Ilona Wrońska ROZSTALI SIĘ po 21 latach! "Nie mieszkamy już razem"
Leszek Lichota i Ilona Wrońska ROZSTALI SIĘ po 21 latach! "Nie mieszkamy już razem"
TYLKO NA PUDELKU: Beata Kozidrak dołączy do jury "Tańca z Gwiazdami". Wiemy, kogo zastąpi
TYLKO NA PUDELKU: Beata Kozidrak dołączy do jury "Tańca z Gwiazdami". Wiemy, kogo zastąpi
Iga Świątek pokazała obraźliwe komentarze od "fanów" i wspomniała o zdrowiu psychicznym. "Warto się zastanowić"
Iga Świątek pokazała obraźliwe komentarze od "fanów" i wspomniała o zdrowiu psychicznym. "Warto się zastanowić"
Fagata i amerykański raper wychodzą za rękę z hotelu w Paryżu. Otoczył ich tłum fanów i fotoreporterów (WIDEO)
Fagata i amerykański raper wychodzą za rękę z hotelu w Paryżu. Otoczył ich tłum fanów i fotoreporterów (WIDEO)
Teresa Lipowska nie dostała zaproszenia na ślub Kasi Cichopek: "I TAK BYM NIE POSZŁA"
Teresa Lipowska nie dostała zaproszenia na ślub Kasi Cichopek: "I TAK BYM NIE POSZŁA"
Nina Dobrev dokazywała na wakacjach z Zakiem Efronem po rozstaniu z narzeczonym. Aktorka zdradziła, czy zostali PARĄ
Nina Dobrev dokazywała na wakacjach z Zakiem Efronem po rozstaniu z narzeczonym. Aktorka zdradziła, czy zostali PARĄ
Kim Kardashian i Kris Jenner POZYWAJĄ JEJ BYŁEGO, z którym nagrała seks taśmę. Ray J. twierdził, że były zamieszane w poważne przestępstwa
Kim Kardashian i Kris Jenner POZYWAJĄ JEJ BYŁEGO, z którym nagrała seks taśmę. Ray J. twierdził, że były zamieszane w poważne przestępstwa
Ewa Gawryluk nie ma kontaktu z pierwszym mężem. "Niefajnych rzeczy się nie wspomina dobrze"
Ewa Gawryluk nie ma kontaktu z pierwszym mężem. "Niefajnych rzeczy się nie wspomina dobrze"
Nicole Kidman i Keith Urban walczą o podział majątku. Przed ślubem podpisali intercyzę, która ma "kokainową klauzulę"
Nicole Kidman i Keith Urban walczą o podział majątku. Przed ślubem podpisali intercyzę, która ma "kokainową klauzulę"
Cheryl Cole pokazała się PIERWSZY RAZ po śmierci Liama Payne'a. Wokalistka samotnie wychowuje ich 8-letniego syna
Cheryl Cole pokazała się PIERWSZY RAZ po śmierci Liama Payne'a. Wokalistka samotnie wychowuje ich 8-letniego syna
Pogrzeb Jacka Wójcika. Stacja TTV podała, kiedy odbędzie się ceremonia
Pogrzeb Jacka Wójcika. Stacja TTV podała, kiedy odbędzie się ceremonia
Wyćwiczona Nicole Scherzinger nie rezygnuje z korony królowej bikiniar. Pochwaliła się krągłymi pośladami na Filipinach
Wyćwiczona Nicole Scherzinger nie rezygnuje z korony królowej bikiniar. Pochwaliła się krągłymi pośladami na Filipinach