Toruński biznesmen Tadeusz Rydzyk, który lubi być nazywany zakonnikiem, chociaż zakonnej ascezy raczej trudno dopatrzeć się w jego stylu życia, należy do głównych beneficjantów tak zwanej dobrej zmiany. Redemptorysta jest przekonany, zresztą z wzajemnością, że partia Jarosława Kaczyńskiego zawdzięcza mu samodzielne rządy w Polsce i za to 11 ministerstw płaci mu haracze z naszych podatków, aPrawo i Sprawiedliwość każdego miesiąca wpłaca na jego konto 36,9 tysiąca złotych, co wykazuje w corocznym sprawozdaniu finansowym.
Niestety, apetyt Rydzyka wydaje się nienasycony. Jesienią zeszłego roku domagał się skromnego "miliarda albo dwóch", aostatnio 5 milionów złotych na nowy samochód.
Zdaniem Patryka Vegi, którego toruński biznesmen zainspirował do stworzenia postaci księdza, którego w filmie Polityka gra Zbigniew Zamachowski, nie ma raczej wątpliwości, że premier Mateusz Morawiecki jakoś te pieniądze wysupła.
O premierze Morawieckim można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest samodzielny - ocenia reżyser w rozmowie z Faktem. Jego relacja z ojcem Rydzykiem jest prosta i praktyczna: stały dopływ pieniędzy w zamian za głosy w wyborach.
Filmowe relacje ojca dyrektora z premierem, granym przez Marcina Bosaka są powiązane z aferą wokół SKOK-u Wołomin, w wyniku której pieniądze straciło 250 tysięcy osób. Reżyser poprowadził wątek w taki sposób, że ksiądz szantażuje polityków ujawnieniem prawdy o przekręcie, domagając się milionów za milczenie.
Na ojca Rydzyka już dawno nie patrzę jak na zwykłego zakonnika, kapłana bliskiego wiernym i ich codziennym sprawom - ujawnia rozczarowany Vega. Tak się dziwnie złożyło, że od przejęcia władzy przez PiS publiczne pieniądze popłynęły szerokim strumieniem do Rydzyka, a ministrowie są stałymi gośćmi w Toruniu.
Na szczęście na dwa miesiące przed premierą filmu politycy PiS-u już wiedzą, że to wcale nie tak było.
Bartłomiej Misiewicz zastanawia się nawet nad pozwaniem Vegi do sądu za film, którego jeszcze nikt nie oglądał. Były wiceszef resortu obrony w pełni go w tym popiera.
To obrzydliwe, co robi Patryk Vega - narzeka w Super Expressie Bartosz Kownacki. Ten film jest oderwany od rzeczywistości. Słyszałem o pewnych politykach, którzy nadużywają narkotyków i na pewno nie byli to politycy PiS! Słaby reżyser, który chce w słaby sposób zaistnieć i tyle.
To już druga szorstka wypowiedź Kownackiego na temat Vegi w ostatnim czasie, chociaż do tej pory nie wypłynął żaden fragment filmu, który można by było z nim powiązać. Może czuje się pominięty…?