Doda wciąż stara się, aby było o niej głośno. Choć jej szumnie zapowiadana płyta z zespołem Virgin okazała się klapą i po kilku tygodniach spadła ze wszystkich ogólnopolskich zestawień muzycznych, Rabczewska nadal z uporem promuje się w mediach. Szansą na odbudowanie jej podupadającej kariery był występ na listopadowej gali 25-lecia istnienia Super Expressu, który wielokrotnie pozywała do sądu. Jednak wątpliwy prestiż imprezy nie przeszkadzał Dorocie w bieganiu po scenie w koronkowym kombinezonie, w którym pokazała niemal gołe pośladki prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Celebrytka broniła się później, że wyginanie się przed głową państwa to "ciepły gest" i nie ma w tym nic "obrażającego".
Występ Dody wywołał ogólnopolski skandal, z którego tłumaczyła się nawet Kancelaria Prezydenta. Chociaż minęło już trzy miesiące od hucznego jubileuszu tabloidu, Dorota wciąż lubi wracać do tego wydarzenia. Kilka dni temu gościła w programie Superstacji Polska w kawałkach, gdzie postanowiła odnieść się do pamiętnego stroju, który - jak twierdzi - nie odsłaniał za wiele.
To była pupa w spodniach koronkowych. To nie była goła pupa - broniła się. Scena nie jest przystankiem autobusowym. Scena wiąże się z innymi prawami. Nie sądzę, żeby koronkowe spodnie głowę państwa wprowadziły w zakłopotanie. Myślę, że prezydent ma o wiele gorsze sprawy na głowie, cięższego kalibru niż moje koronkowe odzienie na moim koncercie.
Akurat Andrzej Duda chyba raczej nie narzekał. Nie wiemy niestety, jaką minę miała wtedy jego żona…