"Dorota R." to prawdziwa recydywistka. Procesy sądowe Dody są tak bogate, jak jej dyskografia (ZDJĘCIA)
"Królowa mafii" pobiła menedżera, szarpała się z Agnieszką Szulim i obrażała kolegów z pracy. Skończy w więzieniu?
Od środy szanse na to, że Doda zacznie występować w mediach jako Dorota R., są coraz większe. Piosenkarka została doprowadzona do prokuratury, gdzie usłyszała zarzuty w związku z szantażowaniem swojego byłego narzeczonego, Emila Haidara. Po wyjściu z budynku pokazała się w eleganckiej stylizacji i zapewniła, że to wszystko tylko ćwiczenia do nowego Pitbulla.
Jeśli faktycznie tak jest, to Dorota ćwiczyła do roli już od dawna. Piosenkarka ma na koncie tyle procesów sądowych, że śmiało mogą konkurować z jej dyskografią, a i tak w sądzie skończyła się tylko część wszystkich spraw. Niektóre ofiary wolały pewnie zdecydować się nie ugodę, niż walczyć z Dorotą.
Zobaczcie, co przez lata kariery Doda osiągnęła w sądzie. Trafi w końcu do więzienia?
Doda trafiła do prokuratury w środę rano, po czterech godzinach (!) od wizyty policji w swoim mieszkaniu. Nie wiadomo, co robiła przez ten czas: raczej nie nakładała makijażu, bo sądząc po stylizacji, jaką wybrała na podróż do prokuratury, mogło być lepiej... Piosenkarka miała na sobie kajdanki, które sprytnie ukryła pod obszerną kurtką.
Na szczęście z ubraniowej opresji uratował ją Emil Stępień, który znowu nosił Dorocie torbę. Niestety, tym razem nie Chanel w Cannes, a worek z Ikei z ubraniami, w które mogła się przebrać.
Torba od Emila się na coś przydała, bo dumna "Dorota R." po wyjściu z budynku uśmiechała się do paparazzi, a na Instagramie zapewniła, że to wszystko to jedynie "ćwiczenia do filmu".
"Dorota R." usłyszała zarzuty "nakłaniania wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami bezpośrednich wykonawców, również objętych zarzutami, do zmuszania Emila H. do określonego zachowania, poprzez kierowanie wobec niego gróźb bezprawnych (art. 18 § 2 kk w zw z art. 191 § 1 kk) oraz wywierania przy użyciu groźby bezprawnej wpływu na Emila H. jako świadka i oskarżyciela w postępowaniach, w których stroną jest Dorota R.".
To jednak nie jedyna sprawa sądowa Dody, która przez lata kariery równie często, co w studiu nagraniowym, gościła w sądzie...
W 2007 roku polskim show biznesem wstrząsnęła afera z udziałem raperów z Grupy Operacyjnej, zapomnianej już dzisiaj formacji bez większych sukcesów na koncie. W swojej piosence pt. Podobne przypadki nazwali Dodę "blacharą" i stwierdzili, że "rży jak koń". Zanim sprawa trafiła do sądu, Rabczewska miała ponoć sama wymierzyć sprawiedliwość... w windzie.
Gdy podeszliśmy, zapytaliśmy ich czy jadą na górę. Potwierdzili i wsiedliśmy wszyscy do windy. Gdy tylko zamknęły się drzwi windy, Doda wyglądająca na bardzo roztrzęsioną, jakby będącą pod wpływem jakichś środków odurzających, zaczepiła mnie w bardzo agresywny sposób. Używając obraźliwych zwrotów próbowała mnie zastraszyć, postanowiłem nie odpowiadać na jej wulgarne zaczepki. W pewnym momencie swój obraźliwy monolog poparła szarpnięciem mnie, na co Ziemowit powiedział do niej: "Chyba się zapędziłaś koleżanko" - wspominał Mieszko Sibilski, jeden z raperów. W tym momencie starszy z ochroniarzy Dody, mężczyzna w garniturze, chwycił Ziemowita za gardło, a młodszy, wyglądający na bywalca siłowni, uderzył mojego kolegę głową w twarz. Kazali mu się "nie wtrącać". Ziemowit wyjął telefon i zadzwonił na policję.
Dorota poczuła się obrażona tymi słowami, pozwała więc "raperów" o zniesławienie. W 2010 roku, po licznych odwołaniach, Sąd Apelacyjny w Poznaniu uznał, że zapomniany już zespół Grupa Operacyjna w swoim utworze Podobne przypadki naruszył dobra Dody, nazywając ją "blacharą", która "rży jak koń" czy "blond bilboardem" i "żywym banerem". Mieszkowi Sibilskiemu nakazano przeprosić ją na łamach Onetu - jego oświadczenie miało tam wisieć przez 7 dni. Początkowo wyceniono to na 2 miliony złotych, co już było astronomiczną kwotą. Jednak Helsińska Fundacja Praw Człowieka, do której o pomoc zwrócił się raper, stwierdziła w swoim raporcie, że po zmianie cen w portalu kosztować będzie to... 32 miliony złotych!
Na szczęście dla raperów, Sąd Najwyższy uznał, że wystarczające będą przeprosiny na stronie zespołu przez miesiąc. Grupa Operacyjna zakończyła działalność w 2012 roku.
W 2011 roku na otwarciu jednego z warszawskich klubów Doda pokłóciła się z Moniką o Radka Majdana i miała życzyć jej... śmierci na białaczkę oraz używać niecenzuralnych słów pod jej adresem. Jarosińska twierdziła też, że Rabczewska podbiła jej oko i wyrwała garść włosów.
Radek twierdził potem, że nie spał z Moniką, a prokuratura ostatecznie umorzyła sprawę. Uznano bowiem, że nie ma w niej "interesu społecznego", a Jarosińska może dochodzić swoich praw na drodze cywilnej.
To sprawa do dzisiaj dość niejasna: istnieje nagranie, na którym widać, jak Dorota rzuca się na swojego ówczesnego menedżera, Jakuba M. (dzisiaj zamieszanego w sprawę "dilera celebrytów"), szarpie go i okłada pięściami. Mężczyzna twierdził również, że Rabczewska była pod wpływem alkoholu... Mimo to, postępowanie ostatecznie umorzono.
Do zdarzenia doszło co prawda w 2013 roku, ale sprawa swój finał w sądzie miała dopiero trzy lata później. Dwa stołeczni policjanci Mariusz M. i Łukasz K. zeznali, że w 2013 roku na ulicy Gawota w Warszawie doświadczyli przemocy ze strony Doroty R. i Marty B. przy próbie wylegitymowania ich. Policja i prokuratura nie ujawniła szczegółów, ale Doda broniła się w sądzie twierdząc, że tak naprawdę to ona była tutaj ofiarą. Z naszych informacji wynika, że wyrok w tej sprawie jeszcze nie zapadł.
Wojna Dody z Agnieszką Szulim-Badziak-Woźniak-Starak to chyba najbardziej spektakularny i medialny konflikt w jej karierze. Chodzi bowiem nie o trzecioligową aktorkę czy zapomnianych raperów, ale o zamożną celebrytkę TVN-u. Wszystko zaczęło się od programu Na językach, w którym Agnieszka ujawniła, że ojciec Doroty ma nieślubną córkę, z którą nie utrzymuje kontaktów. Szulim żartowała też z upadku Dody na jednym z koncertów. W ramach zemsty, po gali Niegrzeczni 2014 w Chorzowie Dorota miała pójść za prezenterką do tolalety i tam dokonać samosądu.
Szulim założyła Rabczewskiej w sądzie sprawę o pobicie, jednak Doda twierdziła, że jest niewinna i to ona jest stroną poszkodowaną. Sąd pierwszej instancji uznał jednak inaczej i skazał Rabczewską na sześć miesięcy prac społecznych. Celebrytka odwołała się od wyroku i w ramach zemsty wytoczyła Agnieszce proces o zniesławienie i... złamany pazokieć. Utrzymywała też, że po obejrzeniu programu Agnieszki, jej mama, Wanda zachorowała na raka. W efekcie sąd wymierzył Szulim karę zapłaty 25 tysięcy złotych dla Rabczewskiego i 75 tysięcy na konto Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Ciechanowie.
W czerwcu 2017 roku, po apelacji Szulim udało się uniknąć kary, którą ostatecznie poniósł TVN, a nie bezpośrednio Agnieszka.
Pierwsza sprawa pomiędzy byłymi narzeczonymi rozegrała się o pierścionek i sukienki, które Emil podarował Dodzie, gdy byli jeszcze parą. Decyzją sądu i po upomnieniu komornika, Dorota musiała w końcu zwrócić drogocenną błyskotkę.
Doda postanowiła też wytoczyć byłemu chłopakowi sprawę o "straty na wizerunku". Twierdziła bowiem, że Haidar, oczerniając ją publicznie, mógł zaszkodzić jej karierze i doprowadzić do utraty kontraktów reklamowych.
W odwecie za to, że Emil ośmielił się zaprosić do kina inną kobietę tydzień po rozstaniu z Rabczewską, ta weszła do jego garażu "z nożami" i porysowała luksusowy samochód. Tym razem sąd nie miał wątpliwości co do jej winy i skazał ją na karę 10 tysięcy grzywny, 10 tysięcy kosztów naprawy i 6 tysięcy kosztów sądowych.
Wygląda na to, że wojna z Emilem dopiero się rozpoczęła. Sprawa o zwrot pierścionka była dopiero wstępem do batalii sądowej, jaką stoczą ze sobą byli narzeczeni. Doda wyjdzie z niej zwycięsko?