Marcela Leszczak od pewnego czasu zmaga się z tężyczką, która objawia się m.in. zawrotami głowy, kołataniem serca i nagłym spadkiem energii. Uczestniczka "Top Model", mimo aktywnego trybu życia, zaczęła odczuwać te niepokojące symptomy, co skłoniło ją do szukania pomocy u specjalistów. Diagnoza była dla niej zaskoczeniem, ponieważ początkowe wyniki badań nie wskazywały na żadne nieprawidłowości.
Wszystkie badania wykonywałam jedne po drugim i za każdym razem traciłam wiarę, bo wyniki okazywały się być w normie, a ja czułam się coraz gorzej. W końcu dzieląc się moją bezradnością na Ig, znalazła się dobra duszyczka, dzięki której jestem kilka miesięcy do przodu z dobrym samopoczuciem, aktywna fizycznie i na właściwej drodze - opowiadała.
Leszczak postanowiła podzielić się swoją historią w mediach społecznościowych, aby zwiększyć świadomość na temat tej choroby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wątek stanu zdrowia pojawił się także w rozmowie z Pudelkiem. Nasza reporterka, Simona Stolicka, zapytała Marcelę Leszczak, jak teraz się czuje i jak właściwie objawiała się u niej tężyczka.
Od roku coraz gorzej się czułam, tak upadałam zdrowotnie bardzo, aż musiałam udać się do psychiatry po leki, bo to był taki okres, że myślałam, że nie przeżyję. Dosłownie, tak bardzo źle się czułam. No i wyobraź sobie, że coś ci dolega, robisz badania i okazuje się, że wszystko jest w normie, a ja w dalszym ciągu nie wiem, co mi dolega. Oczywiście też wiem, że mogę być pośmiewiskiem dla niektórych ludzi, bądź byłam, a że hipohondryczka, że szukam, wtedy jak cały czas stawiałam zdjęcia z Holtera, czy z rezonansu, jak chodziłam, czułam intuicyjnie, że coś mi jest i jednak coś mi jest. Tak, bardzo dobrze czułam wtedy, bardzo źle, było dla mnie to trudne do opisania na tamten moment, bo każdego dnia mogły być inne objawy - przyznała.
I chociaż Marcela Leszczak poznała diagnozę, nie oznacza to, że jest spokojna. W rozmowie z Pudelkiem opowiedziała o tym, jak próbuje pogodzić się z dolegliwościami i radzi sobie z codziennymi obowiązkami, mimo że czasami brak jej sił.
Nie wiem, czy jestem spokojna, ale mam taką wiedzę, jak mogę się leczyć, co dalej z tym robić. No i mam wytłumaczenie też na swoje samopoczucie. Staram się nie karać, kiedy nie mam siły wstać z łóżka czasem. Znaczy, wstaję zawsze, bo mam dziecko, ale czasem wracam do tego łóżka. I tak cały dzień zleci mi, a później jadę po Fryderyka do szkoły. Więc ja też się cieszę i dziękuję Bogu za takie okoliczności, że mogę do tego łóżka wrócić, bo bardzo współczuję osobom, które nie mogą.
Słyszałam, że leczy się całe życie czasem. Są etapy, gdzie jest lepiej, a gdzieś gorzej, ale ja zawsze sobie myślę i mówię, tak w ramach pocieszenia, że najważniejsze, że dziecko mam zdrowe, partnera zdrowego i daj Boże takie problemy. Bo to nie jest żaden rak ani nic innego, więc ja to mogę sobie leczyć, wyciszać, a dzięki temu i tak mogę funkcjonować - przyznała.