Po ponad 3 latach od oficjalnego rozstania Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela oraz ułożeniu sobie przez nich życia z nowymi wybrankami serca, temat okoliczności zakończenia jednego z najbardziej gwiazdorskich związków ostatnich lat niezmiennie elektryzuje show-biznesowe media. W przeciwieństwie do swej byłej żony tancerz niezwykle ochoczo reaguje na propozycje wywiadów, zupełnie nie obawiając się potencjalnej konfrontacji na sali sądowej. Wręcz przeciwnie, zadeklarował gotowość do spotkania się z matką ich dwojga dzieci w obecności prawników.
W szerokim zakresie tematów podjętych przez dziennikarkę portalu Świat Gwiazd, która zaprosiła do studia rozwiedzionego 42-latka, znalazło się też miejsce na omówienie spraw zawodowych. Po wielu latach przerwy wiosną ub. r. Marcin Hakiel prowadził na parkiecie najbardziej kontrowersyjną uczestniczkę "Tańca z Gwiazdami", Dagmarę Kaźmierską. Mimo zajęcia wysokiej jak na jej możliwości 6. pozycji, w kolejnych edycjach zabrakło miejsca dla tancerza. Co więcej, niewiele wskazuje na to, że będziemy mogli go jeszcze podziwiać w polsatowskim show.
Marcin Hakiel został zastąpiony w stacji przez byłą żonę?
Prowadząca wywiad spostrzegła, że wraz z dołączeniem Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego do składu prowadzących "Halo, tu Polsat", w tanecznym show nastąpiła wymiana obsady. Choreograf przyznał wprost, że wskutek decyzji, jaka zapadła na górze, włodarze słonecznej stacji mieli zdecydować, że to właśnie jego eksmałżonka okaże się lepszym wyborem pod względem promocji i rozpoznawalności.
Mi to zostało powiedziane. Taka decyzja została podjęta, że właśnie pani Cichopek przychodzi z panem Kurzejewskim do stacji i mnie nie będzie - zdradził.
Marcin Hakiel wyraził zrozumienie dla stanowiska decydentów, choć otwarcie przyznał, że przed startem jesiennej edycji "Tańca z Gwiazdami" proponowano mu pozostanie w ekipie.
To jest wielka stacja, jedna z największych telewizyjnych. Ja nie mam pretensji, chociaż w jakimś momencie były ze mną prowadzone rozmowy odnośnie kolejnej edycji i jak miałbym tam wziąć udział. Ale później dostałem telefon z produkcji, że nie, że jednak mnie nie będzie. Patrząc na tą branżę, to i tak miło, że ta producentka, która wie o kim mówię, że do mnie w ogóle zadzwoniła. (...) To jest biznes. Ktoś zdecydował, że tamte nazwiska są bardziej wartościowe dla stacji, no i ok, to jest ich decyzja - dodał.
Ojciec małego Romea przyznał, że gdyby pozostał wierny tanecznemu show, nie miałby możliwości rozwoju pod kątem choreograficznym w konkurencyjnej stacji.
Myślę, że gdybym był dalej w Polsacie, to bym nie dostał tamtych propozycji. I w sumie, może patrząc na moją metrykę i PESEL, to może lepiej już być po drugiej stronie kamery, bardziej choreograficznie się realizować niż tam fikać przed kamerą. (...) Musiałbym być troszkę niedojrzały, żeby mieć pretensje. Wiadomo, tak jak powiedziałem, to nie jest miłe, jak dostajesz taki telefon. Z drugiej strony dzisiaj, z perspektywy, miło, że ten telefon był, tak jak powiedziałem.
ZOBACZ TEŻ: Marcin Hakiel zdradził, jak wygląda powrót dzieci po tygodniu spędzonym u mamy: "Są jakoś tak nastawione"