Agata Rubik od chwili upragnionej przeprowadzki do Miami na bieżąco pokazuje nam, jak spełnia swój amerykański sen. Celebrytka zapewniała, że widmo deportacji ciążące nad imigrantami nielegalnie przebywającymi na terenie Stanów Zjednoczonych zupełnie nie spędza jej snu z powiek. Do pełni szczęścia brakuje jej tylko niższych cen za usługi medyczne, z których, niestety, musi regularnie korzystać.
Żona kompozytora, który regularnie powraca do ojczyzny w ramach zobowiązań koncertowych, niezmiennie zachęca obserwatorów do zadawania jej pytań na temat życia na obczyźnie. Jednemu z internautów wyjaśniła, że za mieszkanie własnościowe w USA płaci się czynsz co trzy miesiące oraz roczny podatek. Dzienny koszt życia w ich apartamencie wynosi 174 dolary, co przekłada się na ponad 5 tysięcy dolarów miesięcznie.
Agata Rubik nerwowo zareagowała na próbę upublicznienia ich adresu
Agata Rubik z oczywistych powodów starannie dba o podtrzymywanie dobrych kontaktów z obserwatorami. Nie zgadza się jednak na przekraczanie granic prywatności, co ostatnio próbowała uczynić jedna z mieszkanek Miami. Kobieta znalazła się niedaleko ich apartamentu i bez pozwolenia nagrywała całą okolicę. Co więcej, oznaczyła profil instagramowy Piotra Rubika, dodając lokalizację wskazującą na dokładny adres ich rezydencji.
Po pierwsze, jest to, uważam, niezbyt mądre i nie powinna tak robić. A po drugie, zastanawiam się, o co jej chodziło z tym oznaczeniem. Myślała, że może zrepostujemy, żeby tak jeszcze więcej osób wiedziało, gdzie mieszkamy? Jak mieszkamy? Nie wiem, przyjeżdżali przy okazji wizyty w Miami? Nie kumam, naprawdę. Uważam, że to jest nie w porządku. Nie podoba mi się takie zachowanie - skarciła ją Agata Rubik.