Obwieszony złotem Krzysztof Rutkowski błąka się po lotnisku po powrocie z Tajlandii, gdzie "otarł się o śmierć"
Krzysztof Rutkowski zdążył już powrócić z Bangkoku. Detektywa przyuważono na lotnisku Chopina w Warszawie, jak cały na biało włóczy się z wielką walizką, rozmawiając przez telefon. Jego obecność nie uszła uwadze innym podróżującym, którzy z zaciekawieniem się za nim oglądali.
Po intensywnym okresie pracy i medialnej aferze z wydziedziczeniem pierworodnego syna w tle Krzysztof Rutkowski postanowił spakować manatki i odpocząć od szarej rzeczywistości w Tajlandii.
Ku przerażeniu detektywa, jego wakacje w Bangkoku zostały zakłócone przez trzęsienie ziemi. Na oczach 64-latka zawalił się 30-piętrowy budynek. Będąc świadkiem klęski żywiołowej, podkreślił, że "otarł się o śmierć" i zapewnił, że mrożące krew w żyłach wydarzenia zmieniły jego spojrzenie na świat.
W czwartek "Rutkowi" szczęśliwie udało się dotrzeć w końcu do Warszawy. Doświadczony przez los detektyw stawił się na lotnisku Chopina cały na biało, wystrojony w luźne spodnie, zwiewną koszulę i marynarkę. Rolę dodatków odegrała czapka z daszkiem warta 2 400 zł, plecak Louboutin wart 3 300 zł i okulary pilotki. Hebanową opaleniznę podkreśliła złota biżuteria: krzykliwy wisior, bransoletki, pierścionki i pokaźnych rozmiarów zegarek. Obecność Krzysztofa wywołała na lotnisku niemałe poruszenie, a podróżujący z nieskrywanym zaciekawieniem oglądali się za kontrowersyjnym detektywem, czego Rutkowski zdawał się nie zauważać (albo takie chciał sprawiać wrażenie).
Też chcielibyście tak wyróżniać się z tłumu?
Fotografowie uchwycili na zdjęciach, jak Krzysztof Rutkowski stara się wydostać z warszawskiego lotniska.
Detektyw mocno wyróżniał się z tłumu za sprawą fantazyjnej stylizacji.