Świąteczny dramat Bardowskich: Grzegorz nie był w stanie URATOWAĆ wymarzonej choinki Ani
Anna i Grzegorz Bardowscy zrelacjonowali katastrofę, która wydarzyła się w ich nowej 200-metrowej willi. "Nigdy tak wielkiej choinki nie widziałam, chyba że w kościele" - cieszyła się Ania na chwilę przed "tragedią".
Anna i Grzegorz Bardowscy poznali się w 2. edycji programu "Rolnik szuka żony". Wzięli ślub i doczekali się dwójki dzieci: Jana i Liwii. Bardowscy pokochali również obecność kamer, bo po zakończeniu show postanowili uruchomić swoje kanały na YouTube, gdzie relacjonują codzienne życie. Ostatnio zakochani skupiali się głównie na pokazywaniu 200-metrowej willi, do której niedawno się wprowadzili.
Nie wszystko jest jednak takie idealne, bo jakiś czas temu Bardowska na swoim instagramowym profilu postanowiła zorganizować serię Q&A, w której to zwierzyła się między innymi, że zakup czarnych matowych szafek do kuchni nie był najlepszym pomysłem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Meghan i Harry idą na noże z rodziną królewską, a Kaczorowska otwiera czakry
Teraz okazuje się, że czarne szafki to nie koniec "dramatów" w życiu Bardowskich, bo najgorsze nadeszło tuż przed świętami. Ania i Grzegorz postanowili bowiem ze szczegółami zrelacjonować proces ubierania świątecznej choinki. Niestety pozornie piękna chwila, zakończyła się katastrofą. Bardowscy na swoim YouTube, jak na rasowych celebrytów przystało, wypuścili kolejny odcinek VLOGMASU, w którym to zrelacjonowali problemy z drzewkiem.
Nie mieliśmy jeszcze nigdy w życiu tak ogromnej choinki. Idę po światełka, bo trzeba dużo - ekscytowała się Anna.
Okazało się jednak, że drzewko trzeba nieco przyciąć, do czego został od razu zaangażowany Grzegorz, który uzbrojony w piłę ciął pień drzewa.
Mój mąż zadecydował, że trzeba ciosać dookoła, więc ja tutaj przytrzymuję, a Grzesiu w bobra się bawi - dopingowała ukochanego Ania.
Grzegorzowi w końcu udało się postawić choinkę na stojaku, a Ania przystąpiła do dekoracji, martwiąc się, że nie wystarczy jej światełek na tego giganta.
Nigdy takiej choinki u nikogo w domu nie widziałam, no chyba, że w kościele. To najdłuższe lampki, jakie w życiu nawijałam i ty je będziesz musiał, kochany, powiesić (...). Coś mi się wydaje, że będę musiała dokupić bombki. Wcześniej mieliśmy malutką choinkę, że dotykałam jej czubka sama. A TERAZ?! (...) Ta choinka jest bardzo wywrotna, trzeba uważać - zachwycała się na filmie.
Niestety ostatnie zdanie celebrytki okazało się prorocze, bo udekorowane drzewko w pewnej chwili runęło na ziemię, a świąteczne dekoracje uległy zniszczeniu. Małżeństwo zgodnie orzekło więc, że trzeba ciosać dalej, by choinka nie była tak chybotliwa. Bo obcięciu kilku gałęzi choinka nie wyglądała jednak najlepiej i z okazałego "kościelnego" giganta nic nie pozostało. Bardowscy musieli więc kupić nową.
Współczujecie?