Dorota Goldmann znana pod pseudonimem Olfaktoria to blogerka i youtuberka, która wsławiła się licznymi wpadkami i wypowiedziami świadczących raczej o niewybujałym ilorazie inteligencji.
Ostatnio dała się poznać jako osoba zupełnie pozbawiona empatii.
Jako że nic się tak dobrze nie klika jak głupota, youtuberka może pochwalić się licznymi wyświetleniami pod każdym nowym filmem.
W ostatnim materiale postanowiła podzielić się swoją opinią na temat... Marszu Niepodległości, w którym wzięła udział. Co ciekawe, jeszcze niedawno zarzekała się, że chce wyprowadzić się z Polski... Wygląda, więc to, że blogerka "modowo-urodowa" uznała, że patriotyczny trend może jej się po prostu opłacić.
Dorota jako znawczyni mody i urody radziła, jak odpowiednio ubrać się na tego typu wydarzenie. Goldmann odkrywczo stwierdza, że należy ubrać się ciepło i wygodnie. Radzi też, żeby wcześniej sprawdzić prognozę pogody.
Jej koleżanka doradzała, aby ubrać się w rzeczy bawełniane, a w przypadku, kiedy komuś jest gorąco, należy... rozpiąć bluzę. Błyskotliwe?
Kobiety podzieliły się też swoją opinią na temat bezpieczeństwa. Z całego filmu można wywnioskować, że Olfaktoria i koleżanki chwalą marsz, ale każdemu rozsądnie myślącemu człowiekowi po ich wypowiedziach powinna się zapalić czerwona lampka.
Na pewno nie było niebezpiecznie, mnie tylko wkurzały te petardy, które wybuchały, podskakiwało się z wrażenia albo strachu, że się tym dostanie tym w głowę - mówiła.
Wiele osób mówi, że tam jest niebezpiecznie, że tam są bójki i tak dalej, i tak dalej, ale tak naprawdę tam nie dzieje się nic bardziej niebezpiecznego niż na koncercie. Wszystko może się zdarzyć wszędzie - dodała koleżanka Doroty.
Podobało mi się jak najbardziej, ale też miałabym kilka zastrzeżeń. Między innymi fakt, iż spotkałam na naszej drodze bardzo dużo osób spożywających alkohol - dodała druga koleżanka blogerki.
Następnie "influencerki" skupiły się na różowych bluzach z orzełkiem, patriotycznej marki Red Is Bad, które miały na sobie. Mimo że zamówiły takie same ubrania, bluzy przyszły w różnych kolorach i rozmiarach. Trudno uznać to za rekomendację...
Na sam koniec Olfaktoria skoncentrowała się na ocenie restauracji, do której poszły po marszu. Niestety, jedzenie okazało się fatalne. Zawiodła przede wszystkim carbonara. Może wzorem polskich narodowców powinny udać się na kebaba?