Film dokumentalny Leaving Neverland poruszył kwestie związane z rzekomym molestowaniem dzieci, którego dopuścił się Michael Jackson. Plotki dotyczące skandalicznego zachowania piosenkarza od wielu lat nie cichły, ale dopiero ten dokument unaocznił skalę problemu.
Dwóch dorosłych obecnie mężczyzn, czyli James Safechuck i Wade Robson są bohaterami Leaving Neverland. Obaj opowiedzieli przed kamerami o traumie, jaką przeżyli w posiadłości Jacksona. Od premiery dokumentu minęło kilka miesięcy, lecz fani króla popu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
Zagorzali miłośnicy Michaela Jacksona z Francji, którzy aktywnie działają w trzech fanowskich grupach (MJ Street, Michael Jackson Community oraz On The Line), wynajęli prawniczkę Emmanuel Ludot. Po co? Pani mecenas w ich imieniu złożyła pozew przeciwko Safechukowi i Robsonowi za znieważanie wokalisty.
Motywacją wstąpienia na drogę prawną nie są pieniądze, ale chęć przywrócenia dobrego imienia Jacksonowi. Fani stwierdzili, że poczuli się dotknięci Leaving Neverland, ponieważ w materiale zostały przedstawione negatywne opinie o ich idolu. Domagają się, aby obaj mężczyźni... stanęli przed sądem.
Absurdalność pozwu wydaje się oczywista, ale we Francji istnieją odpowiednie zapisy, według których, niszczenie reputacji osoby zmarłej jest przestępstwem. Podobno już w lipcu sprawa ma trafić na wokandę i warto zaznaczyć, że to nie jedyna sprawa o podobnym charakterze po publikacji dokumentu.
W Leaving Neverland poruszony został kontrowersyjny temat, dlatego też nie dziwi fala hejtu na twórców tego filmu. Przedstawione w nim sprawy są bardzo bolesne dla obu bohaterów, a niektóre ich wypowiedzi po prostu przerażają.
Pamiętam taką sytuację. Zasnąłem, a gdy się obudziłem, zobaczyłem Michaela. Powiedział, że uprawiał ze mną seks, gdy byłem nieprzytomny – wspominał James. - Powiedział, że byłem pierwszą osobą, z którą miał intymną relację - dodał na koniec.
Według mężczyzn, Jackson miał ich zmuszać do kontaktów cielesnych w jego willi. Zastraszał, a także dawał pieniądze za milczenie. Dzięki twórcom wyszły na jaw sprawy, o których dotychczas mówiło się jedynie w kuluarach. Mimo to fani wciąż nie wierzą w winę ukochanego idola, choć padły mocne słowa o poczynaniach króla popu.
Co tak naprawdę działo się za drzwiami posiadłości Michaela Jacksona prawdopodobnie nigdy do końca się nie dowiemy. Informacje przekazane w dokumencie HBO przez większość widzów zostały potraktowane poważnie i wywołały niemałą dyskusję. Czy zatem pozew oburzonych fanów jest słuszny?