Katarzyna Modrzewska i Artur Boruc rozwiedli się w 2009 roku. Żonę piłkarza reprezentował w sądzie Marcin Dubieniecki, ówczesny mąż Marty Kaczyńskiej. Wywalczył dla Katarzyny korzystny podział majątku i 15 tysięcy złotych miesięcznych alimentów. W wyniku rozwodu Modrzewska stała się jedyną właścicielką kilku mieszkań w Warszawie.
Katarzynie tak dobrze współpracowało się z Marcinem, że po rozwodzie z Arturem kontynuowali wspólne interesy. Katarzyna została prezesem należącej do adwokata firmy Abud Consulting, zajmującej się handlem nieruchomościami, energią elektryczną i paliwami. Od 2014 roku prowadzili razem też drugą firmę, działającą na rynku nieruchomości.Ich wspólną działalność przerwało aresztowanie przez CBA. W 2017 roku wzięli ślub i dochowali się wspólnego dziecka. Mieszka też z nimi syn Katarzyny z małżeństwa z piłkarzem.
W tym czasie Artur układał sobie życie z Sarą Mannei i, jak twierdzi Marcin, troszkę zapomniał o tym, że ma syna.
Ostatnio jednak przypomniał sobie o 11-letnim Alexie i złożył do sądu wniosek o obniżenie kwoty alimentów.
Modrzewska nie kryje zdziwienia tym pomysłem.
Alimenty są w całości przeznaczane na Alexa, zgodnie z naszymi ustaleniami - komentuje Katarzyna w Super Expressie. Artur zastrzegł, że Alex ma żyć na wysokim poziomie. Przykro mi, że swoim pierworodnym synem się nie interesuje.
Piłkarz, a nawet bardziej jego obecna żona, chęć zaoszczędzenia na jedenastolatku tłumaczą utrudnieniami w kontaktach ojca z synem.
Artur od urodzenia widział go może pięć razy - tłumaczy Sara Mannei-Boruc. Wszystko za sprawą mamy chłopca, która zadbała o to, by nie poznał taty ani sióstr.
W tej sytuacji Borucom najwłaściwsze wydaje się ukaranie chłopca zmniejszeniem kwoty na jego utrzymanie. Warto przypomnieć, że według doniesień brytyjskiej prasy, zarobki Boruca kształtują się na poziomie 5 milionów złotych za sezon...
Modrzewska w rozmowie z Super Expressem wyznaje, że serce jej się kraje, gdy widzi, jak syn, wypytywany przez kolegów o sławnego tatę, nawet nie wie, co odpowiadać.
Jest mu smutno, bo niewiele może o nim powiedzieć. Bardziej go zna z przekazów medialnych - wyjaśnia Katarzyna. Artur zaczął ignorować nawet jego SMS-y. Widzę, jak to zabolało Alexa, jak to przeżywa. Zerka na telefon i sprawdza, czy tata się odezwał. Po rozwodzie na jesieni 2009 roku Artur widział się z synem kilka razy. Mógł go widywać, kiedy chciał. W czerwcu 2011 roku widzieliśmy się wszyscy: Artur z rodziną i ja z Alexem w parku w Siedlcach. Alex nie chciał zostać sam, nie znał ojca i jak próbowałam się wymknąć, szukał mnie. W dniu czwartych urodzin Alexa w 2012 roku zabrał go na pół dnia. W 2017 roku widział się z nim w Londynie, zabrał Alexa na kilka godzin do centrum handlowego. Alex ma swój telefon i podejmował próby kontaktu z ojcem, jednak poza jednym spotkaniem w Wielkiej Brytanii nie doszło już do następnych. Dziecko w taki sposób jest wystawiane na gigantyczną traumę poprzez brak kontaktu ze strony ojca. Artur nigdy nie zabrał syna na wakacje, ferie, weekend. Nigdy nie zabiegał o spotkania. Odbywały się one na moją prośbę lub prośbę Alexa.
Z alimentami, jak ujawnia Modrzewska, też nie było różowo.
On traktuje obowiązek alimentacyjny na dziecko jako walkę ze mną - tłumaczy w tabloidzie. Od 2012 roku trwało postępowanie komornicze, a Artur płacił, ile chciał. Od września 2015 roku przez ponad trzy lata nie płacił w ogóle. Wybaczcie, że tak szczegółowo opisałam tę historię, ale chcę, żebyście zrozumieli, w czym rzecz i z kim mamy do czynienia. Tyle razy byłam opluwana przez Artura i Sarę. Milczałam. Wywołali mnie jednak do tablicy, mówiąc kłamstwa o Alexie.
_
_