Tomasz Jacyków stara się ostatnio pokazać od cieplejszej, bardziej rodzinnej strony. Najwyraźniej lubi się lansować jako człowiek pełen wewnętrznych sprzeczności. Już nie mówi publicznie o "ruchaniu pedałów". Jak miło, że media tak szybko zapominają i pozwalają zmieniać wizerunek bez końca.
Jak donosi Fakt, stylista spędził ostatnie święta w gronie najbliższych. Zafundował swojej mamie i narzeczonemu imieniem Tomasz pobyt w Zakopanem. Niestety było skromnie, bo Jacyków nie chciał zaprzepaścić efektów niedawnego odsysania tłuszczu i intensywnych treningów.
Tym razem nie było niepotrzebnego objadania się! - zastrzega w rozmowie z tabloidem. Mój Tomek codziennie rano uprawiał jogging. Ja zamiast biegania wybrałem spacery, bo boję się, że od tego mogłyby mi urosnąć i tak już solidne uda.
O sikaniu do umywalki tym razem nic nie wspomniał. A przecież na pewno sikał po kolacji.
Przypomnijmy: Jacyków: "Sikam do umywalki!"