Trwa ładowanie...
Przejdź na

Nicolette Sheridan pobiera się. Gorliwy Stephen Baldwin

0
Podziel się:

Zanosi się na ślub. Do ołtarza pójdą Nicollette Sheridan, podła Edie z "Gotowych na wszystko", oraz Michael Bolton, niegdyś długowłosy piosenkarz, znany z seryjnej produkcji tak zwanych pościelówek, czyli piosenek, jakie się włącza, kiedy chce się zaliczyć. Para, która zeszła się niedawno po kilkunastu latach, twardo pokazuje się a to na spacerze, to na plaży, to na rozdaniu Złotych Globów, całując się i obściskując. Ja im się nie dziwię. Złote lata Boltona skończyły się chyba gdzieś tak w połowie lat 90-tych i mariaż z panną Sheridan to jego ostatnia szansa na otrzymywanie zaproszeń na pierwszoligowe imprezy. Sama zaś panna Sheridan też chyba musi brać, co jest, bo poprzedni narzeczony jakoś podejrzanie szybko zniknął z widnokręgu, a jej kariera zawodowa niekoniecznie kwitnie. W dodatku, w „Gotowych na wszystko” gra najmniej lubianą postać, a jej ubrania ciągle są krytykowane, w odróżnieniu od markowych kreacji koleżanek po fachu. Nawiasem mówiąc, sukienka ze Złotych Globów też wygląda, jakby Nic robiła zakupy w taniej firmie wysyłkowej typu Bonprix.

***

Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, mówią. Widocznie jeden z braci Baldwin, Stephen, nie słyszał tego powiedzenia. Odkąd stał się gorliwym katolikiem, nie przepuszcza okazji, żeby zaprezentować ogółowi głębokość swojej wiary. Tym razem nadarzyła się okazja, bo w bezpośredniej bliskości jego domu powstał sklep dla dorosłych, czyli sex-shop. Baldwin zabrał aparat fotograficzny, ustawił się w dogodnej odległości i zaczął fotografować podjeżdżających samochodami pracowników sklepu – ze szczególnym uwzględnieniem tablic rejestracyjnych. Efekty swojej pracy zamierza przekazać stosownym organom. Planuje też wykupić serię ogłoszeń w gazecie, w których to ogłoszeniach opublikuje nazwiska posiadaczy uwiecznionych na zdjęciach samochodów. Baldwin mówi „prywatnie uważam, że pornografia nie jest w porządku. Uważam, że przyczynia się do moralnego upadku społeczeństwa”. Stephen, nie chcę być niemiła, ale od dziesięciu z górą lat, tzn. od czasów premiery „Podejrzanych” (The Usual Suspects) nie zagrałeś w filmie, który nadawałby się do oglądania. Robienie z siebie świętszego od papieża i Mela Gibsona razem wziętych nie przysporzy Ci dobrych ról filmowych. Może spróbuj lekcji gry aktorskiej.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)