Rafał Maserak żalił się ostatnio w tabloidzie, że ma pecha do afer. Podobno ciągle ktoś go w coś wrabia. Ma tak od dziecka. Przypomnijmy: Ja całe życie mam pecha, od małego dziecka - żali się. Pamiętam, że zawsze jak były jakieś afery w szkole to zawsze Maserak, bo Maserak stał obok. Ja ciągle muszę coś udowadniać. No kurde, ile można? To jest dla mnie taka nieprzyjemna sytuacja, że po raz kolejny zostajesz gdzieś w maliny wpuszczony i musisz się znowu wykaraskać z takich rzeczy.
Zobacz: "WROBILI MNIE! Zagazowali!"
Do tej refleksji natchnęło go aresztowanie sprzed tygodnia, do którego doszło w Toruniu. Policjanci wezwani przez zmęczonych całonocną imprezą sąsiadów, twierdzą, że "Rafał M." wulgarnie ich zwyzywał. Tancerz idzie zaś w zaparte, że słowa nie powiedział, nawet gdy go "zagazowali".
W wersję Maseraka postanowił uwierzyć jego stary kumpel, Agustin Egurrola.
Jestem bardzo zdziwiony całą tą sytuacją, ciężko mi w to uwierzyć - mówi w rozmowie z Faktem. Rafał jest załamany, bardzo to przeżył. Ja wierzę w jego wersję od początku do końca. Staram się mu pomagać jak tylko mogę.
Pomoc ta, jak informuje tabloid, przybrała całkiem realny kształt. Należące do Egurroli studio tańca zaprasza właśnie na specjalne warsztaty prowadzone przez Maseraka... Najwyraźniej Egurrola ma nadzieję, że w pracy złodziej blokad samochodowych zapomni o aresztowaniu i awanturach z policją. Trzymamy kciuki.