Agatycze wspomina romantyczny pobyt z Arkadiuszem Milikiem w Paryżu. "ALE CUDNI!"
Miesiąc temu Arkadiusz Milik i Agatycze oficjalnie ujawnili swój związek w mediach społecznościowych. Fit influencerka chętnie chwali się teraz wspólnymi zdjęciami z ukochanym. Właśnie opublikowała nagranie z jesiennego wypadu do miasta miłości.
Na początku zeszłego roku trwający prawie 10 lat związek Arkadiusza Milika i Jessiki Ziółek przeszedł do historii. Po rozstaniu piłkarz prędko odnalazł szczęście u boku nowej partnerki, jednak ostrożnie podchodził do tematu i nie ujawniał żadnych szczegółów w sieci. Mimo to media szybko odkryły tożsamość ukochanej Milika, a okazała się nią być Agata Sieramska, znana jako Agatycze. Influencerka i piłkarz przez długi czas utrzymywali związek w tajemnicy, jednak internauci z łatwością zdemaskowali ich działania.
Finalnie, po wielu miesiącach ignorowania gorącego tematu, Milik i Agatycze podjęli decyzję o publicznym potwierdzeniu krążących plotek. "Przełomowy" news został ogłoszony w Święto Zakochanych, kiedy to na profilach zakochanych pojawiło się ich wspólne zdjęcie.
Internauci nie mogą oderwać wzroku. Była partnerka Milika znów zachwyciła
Romantyczny post otworzył zakochanym drogę do możliwości publicznego obnoszenia się ze swoim uczuciem i udostępniania kontentu typowego dla instagramowych par. Ostatnio internauci zostali uraczeni wspomnieniami z wycieczki piłkarza i gwiazdy do Francji, gdzie jesienią oboje odkrywali uroki Paryża, uważanego za najbardziej romantyczne miasto na świecie.
Milik pochwalił się zdjęciem, na którym z uśmiechem obejmuje swoją drugą połówkę, Sieramska poszła o krok dalej i upubliczniła krótkie nagranie spod wieży Eiffla, gdzie w promieniach słońca wymienia się czułościami z ukochanym.
Piękna z Was para, dużo miłości; Miło patrzeć; Ale cudni; Sama słodycz, Jesteście tacy słodcy - komplementowali zachwyceni internauci.
Pasują do siebie?
W najnowszym odcinku Pudelek Podcast zdradzimy kulisy starcia Królikowskiego z reporterem Pudelka oraz opowiemy o tym, kogo nie lubią Polacy. Wyjaśniamy też, dlaczego wyłączyliśmy komentarze pod artykułami o sytuacji w Ukrainie.