Nie na takie zmartwychwstanie po wielkanocnej zadumie czekaliśmy, ale jaki show-biznes, takie i powroty zza światów. Wydawało się, że Daniel Martyniuk skompromitował się już na taką skalę, że o jego "wielkim powrocie" do mediów nie ma mowy, ale cóż, błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli… Syn Zenka znalazł schronienie w podcastowym przytułku Żurnalisty, a ten bez cienia wstydu wykorzystał naiwność swojego gościa i zaprezentował jego mądrości milionowej publiczności. Żeby była jasność - zrobić świństwo młodemu Martyniukowi, to po prostu pozwolić mu mówić i przepis na wizerunkową kraksę gotowy.
Potomek króla disco polo nie zawiódł oczekiwań i wzorowo kompromitował się z każdym kolejnym wypowiedzianym zdaniem. A do powiedzenia miał dużo: o przymusowym ślubie z Eweliną z Rusocic, o "niedobrym" jedzeniu w areszcie czy podbieraniu pieniędzy, bo "leżały w domu, to sobie potrafiłem wziąć". Zachowanie, gesty i miny, które Martyniuk zafundował internautom nie pozostawiają złudzeń: Daniel jest przekonany o swojej "zaj*bistości", a wszyscy dookoła mu po prostu zazdroszczą… Pewnie tych pieniędzy podbieranych ojcu z szafki.
Teraz rzecz jasna wszyscy czekają na ruch Zenka i Danuty, bo przecież "powinni" reagować na popisy swojego pierworodnego. Ale czy aby na pewno? Tak głośnej porażki wychowawczej w rodzimym show-biznesie nie podziwialiśmy chyba nigdy przedtem, a życie z tą świadomością i sztuczne szczerzenie się do zdjęć na Instagramie by udawać, że wszystko jest w porządku, to największa kara dla Martyniuków. Internauci pośpieszyli oczywiście z dobrymi radami i polecają odcięcie Daniela od pieniędzy, bo w końcu nic tak nie uczy pokora, jak bieda i konieczność podjęcia uczciwej pracy. Niewiele jednak wskazuje na to, że Zenek i Danuta zechcą zgotować mu aż takie piekło. Jeśli Martyniuk myśli, że śmiejemy się razem z nim, to grubo się myli, bo sam stał się tematem żartu, który tak chętnie opowiada i chyba jest jedyną osobą, która jeszcze o tym nie wie.
Nikodem Rozbicki i kpiny ze związku z Wieniawą
Nie wszyscy też podzielili poczucie humoru Nikodema Rozbickiego, który gościł w talk-show Kuby Wojewódzkiego. Podczas rozmowy nie mogło oczywiście zabraknąć wątku jego eks-dziewczyny, Julii Wieniawy. Związany przed laty z inną znaną Julią, Maffashion, wypalił przed kamerami "Dobrze, że doprecyzowałeś, o którą Julię chodzi", ale zamiast śmiechu, wzbudził jedynie uśmiech politowania. Kobiecej części internetu nie spodobała się nonszalancja Nikodema, a jego "żart" spotkał się z dość jednoznaczną krytyką. Być może zabolał również samą Wieniawę, ale na jej szczęście, wybryk eks zbiegł się z premierą nowego singla "Od Nowa" i jak na prawdziwą biznesmenkę przystało, Julia wykorzystała zamieszanie do promocji swojej muzyki. Celebrytka wprawdzie nie pokusiła się o zbyt ostre słowa pod adresem byłego, ale jej aktywność w social mediach zrobiła to za nią: lajkowanie krytycznych komentarzy i pląsy w topie z napisem "My ex is my biggest fan" nie tylko przedłużyły medialny żywot tej "aferki", ale i przysporzyły zainteresowania nowej piosence. Kiedyś Wieniawa śpiewała o Rozbickim "milczysz tak pięknie" i doceniała jego powściągliwość w mówieniu o ich związku, ale ostatecznie chyba nie powinna mieć mu za złe, gdy w końcu otworzył buzię i podał jej na tacy motyw promocyjny "Od Nowa". Taki eks to skarb!
W tym całym zamieszaniu znamienna jest jedna rzecz. Wieniawa, która sama przecież swoją obecność w mediach zaczynała od bycia "dziewczyną Królikowskiego", a później jego "eks", dziś jest już na tyle potężnym nazwiskiem w branży, że znalazła się po drugiej stronie barykady. Rozbickiemu marzy się kariera w Hollywood i kto wie, być może są na to szanse, ale póki co, musi pogodzić się z tym, że rolą, która przysporzyła mu największej popularności, jest bycie (eks) chłopakiem Julii Wieniawy. A komentarze takie jak ten u Wojewódzkiego, raczej nieprędko wyjmą go z tej szufladki…
Pustki na występie Luny
Równie ciasną i mało przyjemną szufladką jest bycie eks-reprezentantką na Eurowizji, szczególnie jeśli nie wróciło się z niej z solidnym wynikiem. Przekonała się o tym Luna, której udział w konkursie przyniósł wprawdzie rozpoznawalność, ale i rzesze krytyków czekających tylko na jej najmniejsze potknięcie. Na papierze kariera Luny po Eurowizji wygląda dość spektakularnie, bo młodziutka piosenkarka została zaproszona jako support europejskich koncertów najpierw Loreen, a później Sugababes. Co by nie mówić, to szansa pokazania się międzynarodowej publiczności, o której wielu rodzimych wykonawców może pomarzyć.
Niestety, rzeczywistość bywa mniej efektowna, o czym pospieszyła poinformować internautów jedna z użytkowniczek TikToka, która wybrała się na koncert Sugababes w Antwerpii, gdzie miała również okazję zobaczyć supportującą je Lunę. Występ naszej rodaczki nie przyciągnął tłumów, a przed sceną bawiła się jedynie garstka fanów. To uruchomiło oczywiście lawinę niewybrednych komentarzy i kpin, ale bądźmy poważni: na supportach, szczególnie w arenach, gdzie wszystkie miejsca są siedzące, rzadko bawią się tłumy. Nie jesteśmy więc tutaj świadkami spektakularnej porażki, a szarej rzeczywistości początkujących artystów, którzy próbują przebić się w branży. I o ile nikt nie ma wątpliwości, że Luna na Eurowizji to była łatwa do przewidzenia skucha, o tyle nie ma sensu podstawiać jej nóg w dalszej walce o rozpoznawalność w Polsce i za granicą. Pudelek trzyma kciuki!