Medialna walka między Edytą Górniak i Bartem Pniewskim trwa już dosyć długo. Zaczęło się od informacji o rozstaniu ich pociech. Potem niedoszły teść Allana informował, że chłopak razem z matką wynieśli ze studia muzycznego wszystkie rzeczy. Wojenka przycichła na chwilę, ale wtedy diwa z okazji urodzin swojego syna po raz kolejny wbiła szpileczkę 35-latkowi. W życzeniach dla pociechy wspomniała o "oszuście".
Żeby przewidzieć ruch oszusta, musiałbyś myśleć jak oszust. Mimo ryzyka i bolesnych lekcji zawsze jednak lepiej jest szukać w ludziach dobra. Bo bycie dobrym, jest jedynym słusznym - pisała.
I wtedy do akcji wkracza Pniewski. W opublikowanej dziś instagramowej relacji napisał, że Edyta Górniak mści się na nim, bo odrzucił jej zaloty. Wyrokował też, że jest ona przypadkiem "przykrego upadku talentu".
Gdy zapomniana diwa, której zaloty odrzuciłeś, od wielu miesięcy mści się, próbując naruszyć twoje imię. Najpierw prywatnie wśród znajomych, a jak to nie przyniosło rezultatów, zaczęła publicznie, wiedząc, że jej odklejki zawsze podłapują media i to jest jedyne, czym może o sobie przypomnieć opinii publicznej - napisał.
ZOBACZ: Allan Krupa świętuje z mamą 21. urodziny w Tajlandii i publikuje pierwszy post PO ROZSTANIU z Nicole
Edyta Górniak odpowiada Pniewskiemu
Edyta Górniak postanowiła odnieść się do zarzutów Pniewskiego. Opublikowała instagramową relację, w której zaprzecza, że uskuteczniała zaloty w kierunku niedoszłego teścia swojego syna. Wymieniła też swoje talenty.
Kiedy marzeniem narcyza są progi za wysokie na jego nogi, a zazdrość odbiera mu rozum. Ale za to mam trzy wielkie talenty - życie na pokaz za wciąż pożyczane pieniądze, 3-biegunowe zakrzywienie rzeczywistości i zazdrość/próżność - pomnożone o ilość długów przypisanych na swoich bliskich - napisała i dodała:
Not my type. Nie gniewam się.
Niedługo później opublikowała kolejną relację, w której już bardziej filozoficznie reaguje na zarzuty Barta. Edyta Górniak sugeruje, że 35-latek poszukuje atencji, a dyskusja na temat jego wypowiedzi jest zbędna. Pokusiła się też o życzenia.
Absurd to już nie jest poziom do dialogu. Ten, kto zaatakował, bo chciał mieć swoje wymarzone 5 minut - nie życzy sobie czyjejś obrony. Taki ma żart. Trudno odpowiadać na to, co się komuś w głowie zdaje. A jeśli nie jest to idealny przykład szczerej nienawiści, to niestosowne jest gniewać się na choroby ludzkie. Życzę zatem wszystkim tyle szczęścia w sercu, żeby nie potrzebowali krzywdzić innych. I tyle ciekawych zajęć, żeby nie mieli na to czasu - podsumowała.
W kolejnym wpisie poinformowała, że sprawę skierowała już do prawników. Co na to Pniewski? Też zabrał głos. Na swoim InstaStory pisze żartobliwie:
Siedzę sobie w mojej "zadłużonej" kuchni, piję spokojnie pewnie też "zadłużone" whisky i czytam, co ta wariatka znowu wymyśliła... Do tej pory zastanawiałem się tylko rano, co znowu odpali się w jej chorej głowie... Widzę, że muszę od teraz jeszcze wieczorem.