Justyna Steczkowska WZRUSZYŁA SIĘ na wspomnienie zmarłej mamy: "To była bezwarunkowa miłość do kogoś, kto już nic nie może sam zrobić"
Justyna Steczkowska, która gościła w programie Magdy Mołek, zmierzyła się z pytaniem o najtrudniejszy moment w swoim życiu. Artystka wróciła pamięcią do ostatnich chwil spędzonych z ukochaną mamą. Opowiadając o niej, nie była w stanie powstrzymać łez.
Justyna Steczkowska została bohaterką nowego odcinka podcastu "W moim stylu", w którym Magda Mołek co tydzień przepytuje najbardziej znane osobistości rodzimego show-biznesu. Wokalistka otworzyła się na wiele różnych tematów, w tym m.in. relacji z Grzegorzem Ciechowskim, jej muzycznym mentorem, a zarazem współtwórcą pierwszych dwóch płyt, które zapoczątkowały jej wieloletnią drogę artystyczną.
Nasza tegoroczna reprezentantka w Konkursie Piosenki Eurowizji pozwoliła prowadzącej wejść do swojego świata, w którym, poza rozlicznymi sukcesami i wyraźnie zauważalnym odrodzeniem kariery, nie brakowało również trudniejszych momentów. Jak wyznała, jednym z najbardziej wymagających okresów w jej życiu była choroba nowotworowa męża, Macieja Myszkowskiego. Po przejściu dwóch operacji i trzech chemioterapii mężczyzna stopniowo wrócił do zdrowia, lecz dla Justyny Steczkowskiej i jej dzieci był to czas olbrzymiej niepewności i ciągłego strachu.
To nie choruje tylko człowiek, ale też cały dom. Chcąc wesprzeć drugiego człowieka, robisz wszystko. To jest zawsze jakaś trudna droga, bo to się dzieje i wiesz, że to zależy od wielu czynności i wszyscy się starają, ale cały czas jest to gdzieś podszyte strachem, że to się może nie udać
Justyna Steczkowska o kościele: "Są księża wspaniali i tacy, którzy krzywdzą dzieci. Musimy patrzeć na ręce wszystkim"
Justyna Steczkowska opowiedziała z czułością o mamie
Na pytanie o najtrudniejsze chwile, z jakimi przyszło jej się zmierzyć, artystka nie mogła nie wspomnieć o zmarłej 5 lat temu mamie Danucie. Otoczyła rodzicielkę olbrzymią opieką, towarzysząc jej w ostatnich chwilach życia. Jedynym pocieszeniem było dla niej to, że rodzicielka nie musiała zbyt długo cierpieć.
Co prawda ten moment nastąpił szybko na moje szczęście. Jak ktoś się opiekuje osoba starszą, to rozumie, że opieka to jest fizyczna praca, powiązana z psychiką. Jeśli jeszcze to jest twój rodzic, to jest to podwójnie trudne, bo widzisz, jak nie masz wpływu na to, jak starość przychodzi do ciebie znienacka i nagle zabiera ci twoją mamę w tak potwornie szybkim tempie, że nie jesteś w stanie tego zatrzymać
Matka Justyny Steczkowskiej przeszła kilka wylewów i prawdopodobnie chorowała na Alzheimera. Nie zawsze była w stanie rozpoznać bliskich, niejednokrotnie wykazując agresywne zachowania. Jej córka przyjmowała to wszystko z pełnym zrozumieniem, choć otwarcie przyznała, że musiała zadać sobie pytanie, czy robi to z miłości, czy wyłącznie z poczucia obowiązku.
To była bezwarunkowa miłość do kogoś, kto już nic nie może sam zrobić, ale ty to robisz, bo ją kochasz. Nie ma w tym obowiązku, przymusu i pretensji do całego świata, że ty musisz to robić i "dlaczego ja". Tego nie było, tylko ja musiałam sama ze sobą usiąść i zadać sobie pytanie, na które sama musiałam uczciwie odpowiedzieć
Wokalistka wyraźnie wzruszyła się, kiedy przypomniała sobie moment, w którym schorowana kobieta pocałowała ją w ręce, okazując w ten sposób swoją wdzięczność. Opowiedziała o jej przebłyskach, które dawały nadzieję, że rozpoznaje członków rodziny. Jak przyznała, było to możliwe dzięki poczuciu bezpieczeństwa, jakie stworzyła wspólnie z najbliższymi.