Oliwia Ciesiółka zyskała popularność w świecie show-biznesu dzięki uczestnictwu w programie "Ślub od pierwszego wejrzenia". Widzowie podchodzili do jej małżeństwa z Łukaszem Kuchtą dość sceptycznie. Nowożeńcy zadecydowali, że chcą ułożyć sobie życie poza kamerami i po emisji kontrowersyjnego show doczekali się nawet syna. Ostatecznie ich relacja nie przetrwała i zakończyła się rozwodem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oliwia ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" opowiedziała o wakacyjnym dramacie
Dzięki udziałowi w popularnym programie Oliwia zaskarbiła sobie sympatię internautów i rozwinęła karierę influencerki. Dziś gdańszczankę, która chętnie pokazuje w sieci efekty swojej imponującej metamorfozy, obserwuje na Instagramie ponad 207 tysięcy osób. Ostatnio Ciesiółka podzieliła się z followersami zaskakującą historią, która przytrafiła jej się podczas urlopu. Gwiazda "ŚOPW" wynajęła apartament za pośrednictwem popularnego portalu turystycznego i mocno się rozczarowała. To, co zastała na miejscu, miało bowiem niewiele wspólnego z ofertą zaprezentowaną w Internecie. Mieszkanie było zaniedbane i nie spełniało standardów, na co skarżyli się również inni wynajmujący.
Jak zakończyła się historia z wynajmem? O godzinie 22:00 dzwoniłam po hotelach, żeby wynająć coś innego. A co zrobił portal, do którego zgłosiłam reklamację? Wysłali mi 59 zł do wykorzystania na kolejny wynajem. Czyli nie zrobili nic w sumie - przekazała.
Problem polega na tym, że ja nie jestem pierwszą oszukaną osobą, bo okazało się, że takich ludzi jest więcej (...). Postaramy się o to, żeby to ogłoszenie zniknęło z portalu, i żeby ten właściciel został pociągnięty do odpowiedzialności - podkreśliła influencerka.
Następnie Ciesiółka opublikowała zrzuty ekranu z negatywnymi opiniami kolejnych wynajmujących.
Nie jestem jedyną osobą, która to zgłasza - w samym kwietniu pojawiły się przynajmniej trzy podobne opinie: fatalne warunki, brak kluczy do mieszkania, brak reakcji właściciela, a mimo to ogłoszenie dalej funkcjonuje na tej stronie. Zdecydowałam się podzielić tą sytuacją, aby przestrzec inne osoby przed podobnym doświadczeniem - i wierzę, że firma o takiej skali powinna reagować zdecydowanie, a nie uchylać się od odpowiedzialności, powołując się na decyzję gospodarza - czytamy na InstaStories Oliwii.
Oliwia Ciesiółka idzie na wojnę z popularnym portalem turystycznym
Influencerka pokazała również odpowiedź, którą otrzymała od przedstawiciela wspomnianego portalu turystycznego. Oliwia dowiedziała się, że jej skarga została przekazana do obiektu, ale właściciel nie ustosunkował się do niej, pomimo wielokrotnych próśb. Zaznaczono również, że pracownik serwisu, jako pośrednik, nie ma mocy prawnej, aby dokonać zwrotu pełnego kosztu najmu, w przypadku, gdy gospodarz nie zgadza się na jego wypłacenie. Następnie polecono Ciesiółce, aby... sama złożyła reklamację bezpośrednio u właściciela.
Pragnę przypomnieć, że umowę rezerwacyjną zawierałam za pośrednictwem waszej platformy, a nie bezpośrednio z właścicielem obiektu. To wy pobraliście pieniądze, to wasze logo gwarantowało jakość i bezpieczeństwo - zaznaczyła influencerka.
Booking.com - niezgoda gospodarza nie zwalnia was z obowiązku reakcji. Czy naprawdę odpowiedzialność za takie sytuacje mają ponosić klienci, a nie Booking.com - jako pośrednik, który publikuje i promuje ogłoszenia? Zwłaszcza, gdy pojawiły się już liczne zgłoszenia od oszukanych osób, a mimo to wprowadzające w błąd i niezgodne z rzeczywistością oferty nadal widnieją na stronie? - napisała Oliwia Ciesiółka.