Trwa ładowanie...
Przejdź na
Venus
Venus
|

Paweł P. niedawno żalił się autorowi książki o Zatoce Sztuki: "Zobaczysz, że będę DRUGIM KOMENDĄ"

142
Podziel się:

Mikołaj Podolski, autor książki "Łowca nastolatek. Prawdziwa historia Krystka i Zatoki Sztuki", miał okazję rozmawiać z Pawłem P. krótko przed jego zatrzymaniem w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Mężczyzna nie był zaskoczony, że atmosfera wokół niego znów zgęstnieje.

Paweł P. niedawno żalił się autorowi książki o Zatoce Sztuki: "Zobaczysz, że będę DRUGIM KOMENDĄ"
Sprawa Iwony Wieczorek. Paweł P. nie był zaskoczony podejrzeniami (Materiały prasowe)

Sprawa Iwony Wieczorek znów elektryzuje media w całym kraju. Dwanaście lat po tajemniczym zaginięciu nastolatki policja zatrzymała Pawła P. oraz jego partnerkę, mówiono nawet o "przełomie". Oczy obserwatorów skierowane są teraz na dawną Zatokę Sztuki, gdzie wciąż trwają poszukiwawcze działania służb. Mówi się, że mają one związek z niewyjaśnionym wciąż zaginięciem Iwony.

Ponowne pojawienie się głośnej sprawy w mediach wiąże się także z nowymi wyznaniami osób, które są w pewien sposób powiązane ze śledztwem. W serwisie Interia pojawił się właśnie obszerny wywiad z Mikołajem Podolskim - autorem książki "Łowca nastolatek. Prawdziwa historia Krystka i Zatoki Sztuki". Okazuje się, że kilka dni przed głośnym zatrzymaniem Pawła P. dziennikarz miał okazję z nim porozmawiać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Festiwal playbacku na Sylwestrze Marzeń

Podolski zauważył, że Paweł P. zdecydował się na rozmowę, gdyż chciał przerwać trwającą kilkanaście lat medialną ciszę. Zdawał sobie też sprawę, że w oczach obserwatorów sprawy pozostanie jednym z głównych podejrzanych.

Jedna z gazet przez dłuższy czas swoimi publikacjami kierowała podejrzenia właśnie na niego, przez kilka pierwszych lat po zaginięciu był medialnie kreowany na podejrzanego numer jeden. Potem przestał nim być i mniej więcej od 2018 r. nie miał już nawet przesłuchań. Myślał, że ma wreszcie spokój. On był przekonany, że po 12 latach znów stał się głównym podejrzanym. Myślę, że dlatego do mnie zadzwonił. Spotkaliśmy się trzy albo cztery razy. Zgodził się odpowiedzieć na moje trudne pytania, nie chodziło o napisaniu mu laurki, tylko wyjaśnienie wielu wątpliwości - tłumaczył Podolski.

Pod koniec grudnia doszło do zatrzymania Pawła P. oraz jego partnerki. Okazuje się, że mężczyzna, w przeciwieństwie do Podolskiego, wcale nie był zaskoczony faktem, że nadal często stawia się go w roli głównego podejrzanego.

Do tamtego dnia myślałem, że przesadza, mówiąc mi: "Zobaczysz, że będę drugim Komendą". A jeszcze tym bardziej, że sporo mediów donosiło, że jego zatrzymanie to przełom w sprawie. Do dziś nie wiem, czemu tak podawano. Zwracam też uwagę, że prokuratura nie podała żadnych konkretów z zarzutami, jakie usłyszał Paweł, poszły medialną wrzutką same ogólniki. Ustaliłem więcej szczegółów, ale na razie nie będę o tym publicznie mówić - wyznał autor książki "Łowca nastolatek".

Internauci często nie wierzą w niewinność Pawła P., zwracając uwagę na jego zastanawiające zaangażowanie w poszukiwania Iwony Wieczorek tuż po zaginięciu. Mikołaj Podolski opowiedział, jak budzące wątpliwości zdarzenia wyglądały z perspektywy zatrzymanego mężczyzny.

Wyjaśnił mi, że chciał zdobyć nagrania z monitoringu, aby przekazać je policji i detektywowi Rutkowskiemu. Wersja szefa selekcji nie była jednak pod tym względem do końca zbieżna z wersją Pawła, ale załóżmy, że po długim czasie nie musiał pamiętać tego wszystkiego dokładnie. Paweł dostał wtedy te nagrania, one trafiły do policjantów. A to, że mało było na nich widać z powodu jakości, to już zupełnie inna sprawa.

Z komunikatu Prokuratury Krajowej wynika, że przedstawiła ona Pawłowi zarzut usuwania dowodów, zacierania śladów przestępstwa, a także podawania nieprawdziwych informacji. Podolski przyznał wprost , że "jest zaskoczony, że takie zarzuty zostały w ogóle postawione". Dodał także, że "żaden z nich nie jest bezpośrednio związany z zaginięciem Iwony Wieczorek".

Ludzie, którzy nie znali szczegółów tej sprawy, mogli odebrać te informacje w ten sposób, że Paweł włamał się do matki Iwony i pousuwał z jej komputera kluczowe informacje. Nigdzie nie ma za to informacji, że Paweł wielokrotnie bywał po zaginięciu w domu Iwony, bo tam była baza poszukiwawcza, narady i planowanie kolportażu ulotek. Podczas jednego z takich zebrań omawiano możliwość wynajęcia detektywa, a Paweł sam zaproponował wynajęcie Krzysztofa Rutkowskiego, sam go ściągnął i sam wprowadzał w tajniki tej sprawy. Dyski Iwony trafiły do Rutkowskiego, a ten oddał je specjalistycznej firmie do sprawdzenia. Na przesłuchaniu śledczy prosili go, żeby im je dał i rzeczywiście dał. Widziałem protokół z tego przesłuchania - zapewniał Podolski.

Wierzycie, że Paweł P. rzeczywiście może być niewinny?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(142)
Aaaa
rok temu
Może on nie zabił ale z pewnością wie co się stało
Poli
rok temu
A ja nasza policję doceniam i czuje się bezpiecznie bo wiem że jak ktoś w moim sklepie zje bułkę za 33 grosze to przyjadą na sygnale i od razu zabezpieczą monitoringi!!!! 🤗
Meg
rok temu
Nie wierzę mu:)
Monitoring
rok temu
Dlaczego nie udostępniono opinii publicznej wszystkich monitoringów z iw, a tylko ten jak idzie promenada? Pokażcie monitoring jak radiowóz wjeżdża za nią na promenadę.
RejentMilczek
rok temu
Od dawna tak mówi, nie on jeden milczy
Najnowsze komentarze (142)
ChłopakBlki
rok temu
Krajowy konsultant do spraw seksuologii prof. Zbigniew Lew-Starowicz zalicza seksoholizm do kategorii zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych i uważa, że występuje on znacznie rzadziej niż to się powszechnie uważa: "Seksoholizm nie istnieje w żadnych oficjalnych klasyfikacjach chorób. To raczej moda obyczajowa, która bywa dobrą wymówką dla różnego rodzaju zachowań, które kiedyś nazywano po prostu niemoralnym prowadzeniem się. Lepiej jest powiedzieć, że jest się chorym, aniżeli przyznać, że słabym i złym człowiekiem”.
Klawisz.
rok temu
Iwona dotarła pod swój blok i tam ktoś czekał na nią w samochodzie do którego sama wsiadła lub została wciągnięta. I tylko pytanie skąd ten ktoś wiedział ze Iwona o tej porze sama będzie wracać do domu. Ktoś kto został w klubie dal cynk.
Dziadek.
rok temu
Może się mylę ale nie rozumiem jak Paweł może być podejrzany skoro Iwona wyszła z klubu a on został tam dalej ze znajomymi to w jaki sposób mógł cos jej zrobić.
Demos
rok temu
I jeszcze jedno - śledczy chyba popełniają błąd w przyjmowaniu założenia że tak skutecznie ukryć ciało mogła tylko zorganizowana i doświadczona grupa i dlatego kręcą się wokół zatoki sztuki bo tam tacy fachowcy się kręcili. I że raczej komuś mlodemu np.rowiesnikiwi Iwony było by trudno Ale myślę że w sprzyjających okolicznościach i dużym szczęściu możliwe jest tak skuteczne ukrycie ciała i przez młodą osobę.
Demos
rok temu
Trzeba chyba iść najprostsza droga do celu i nie szukać teorii spiskowych. Moim zdaniem Iwona spotkała tego Patryka który był tam gdzieś na jej trasie w pobliżu wejścia Parku Reagana a że on był z kolegami więc razem udali się gdzieś na czyjąś działkę dokończyć imprezę.Byc może mieli narkotyki ,naćpali się i Iwonie film się urwał ,może ja zgwałcili i bali się odpowiedzialności. Raczej wykluczam nieszczęśliwy wypadek spowodowany przez jednego kogoś z tej grupy bo wtedy nie wierzę aby pozostali ryzykowali więzieniem i za nawet kolegę nastawiali głowy.Chyba że np.Patryk był sam to wtedy tajemnica co się stało tkwi w jego głowie. Jak to był ktoś przypadkowy to tylko Policjanci z patrolu gdzie ja wywieźli. Ręcznik i śmieciarze to wersja najmniej prawdopodobna
MERRY
rok temu
a to w ogóle na monitoringu w stronę domu jak szła? wyraźnie to nie widać i czemu nikt nie bierze pod uwagę że po prostu ona jest w morzu, po co zakopywać,są łodzie na plażach od ratowników,prywatne itd ktoś sprawdzał kto tej nocy wypływał z portu,jest wiele możliwości
PolaZ
rok temu
A ja uważam, że znajdą w Zatoce szczątki Iwony. Nawet na Pudlu ktoś pisywał, że każdy ją tam mógł podrzucić. A więc ktoś już chce się wybielić w ten sposób, że to nie on, czyli właściciel, pracownik, tylko KAŻDY inny.
Kaja
rok temu
- Boli mnie to podwójnie, bo rozmawiałem z wieloma pokrzywdzonymi, one wylały sporo łez podczas rozmów ze mną. Wpis Lidii90 o "alfonsie Krystku z Dream Clubu" pojawił się w sierpniu 2010 r. Gdyby śledczy wtedy poszli tym tropem i w ogóle sprawdzili, czy dla Dream Clubu pracuje jakikolwiek "Krystek" i czy jest alfonsem albo czy przynajmniej tam bywa, to być może wiele z tych dziewczyn nigdy by go później nie spotkało. A tak jego sprawa wypłynęła dopiero pięć lat później, przez ten czas odbył sporo spotkań z nieletnimi dziewczętami. Wiele zarzutów ma za ten okres. Czemu twoim zdaniem tego wtedy nie sprawdzono? - Nikt głośno tego nie powie, ale w 2015 r. z Martą Bilską ustaliliśmy, że kluby Marcina T. ochraniane były przez agencję ochrony Sako, założył ją były policjant. Moi informatorzy posądzali ją o zatrudnianie do pracy czynnych policjantów. Porozmawiałem z szefem tej agencji, on zaprzeczył. Jednak przyznał, że pracowali u niego emerytowani policjanci. A wiadomo, jak to jest z emerytami w mundurówkach - mogą być nawet jeszcze przed 40-tką. Być może dlatego policja nie sprawdzała tych wątków, bo uznała, że ci ochroniarze daliby im znać, gdyby wiedzieli o czymś dziwnym. A może nawet nie sprawdzali ich ze względu na znajomości.- Dokładnie, policja nie zainteresowała się DC, ale tylko działką dziadków Pawła oraz rodziną Iwony. A przecież Iwona zła wyszła z DC, a nie z działek, to tam mieli najpierw szukać, a potem dopiero na trasie jej przejścia.
Kasia H.
rok temu
- Usłyszałem w słuchawce śmiech pani prokurator i że coś próbujemy połączyć na siłę. Potem powiedziałem coś, czego oni wówczas nie wiedzieli, czyli że według moich źródeł Krystek był bliskim współpracownikiem Dream Clubu, werbował tam młode pracownice, zawoził je i odwoził, i zaczepiał dziewczyny w klubie. Przez pięć lat nikt nie sprawdził tego wątku - mówi w rozmowie z Interią Mikołaj Podolski, dziennikarz śledczy i autor książki "Łowca nastolatek. Prawdziwa historia Krystka i Zatoki Sztuki". To on w 2015 r. przekazał śledczym informację o tym, że kluczem do rozwiązania zagadki zaginięcia Iwony Wieczorek mogą być osoby związane z Zatoką Sztuki. Śledczy na poważnie tym tropem podążyli dopiero w 2022 r.
Toja
rok temu
Paweł jest po prostu cwany. Niby czemu był taki uslużny i wyręczał policję? Niech nie robi z siebie ofiary bo ofiarą jest tu Iwona. Nawet jeśli nie zabił to dobrze wie co się stało. Powinien posiedzieć to może by powiedział prawdę. Jeśli to był wypadek, pchnął ją czy coś podobnego nie musiałby się bać.
Raz
rok temu
Iwona musiała komuś wpaść w oko, sytuacja z nią była na tyle niepewna ponieważ Iwona była zakochana i miała z tyłu głowy Patryka więc miotała się. To czy komuś przypadła.do gustu mogą wiedzieć lub działo się to wszystko poznają bo została wystawiona przez najbliższe osoby. Jeśli na działce pod wpływem alko nie zaistniały z nikim seksualne podteksty nikt nie połączył się w pary, Pawłowi nie zależało na kontynuowaniu imprezy tylko z małolata, cała uwaga była skupiona na Iwonie bo była wystawiona. Tu naprawdę nie trzeba szukać głęboko bo to jest tak oczywiste.
KASIA
rok temu
Jakim cudem przekazać można dyski zaginionej detektywi, a nie policji???? Raczej tak nie można, co?
adziaka
rok temu
oczywiście, że jest niewinny. wystarczy dobrze zapoznać się ze sprawą. poza tym bilingi nie kłamią, każde logowanie jego telefonu z tamtej nocy/poranka jest kompatybilne z zeznaniami, które złożył. poza tym on nie miał żadnego motywu, by cokolwiek jej zrobić.
Ooooo
rok temu
A co jak ją wrzucili do jakiegoś grobu przy najbliższym cmentarzu ZS? Już nie do znalezienia wtedy O.o
...
Następna strona