Sidney Polak gorzko o ZWOLNIENIU z T.Love przez SMS-a: "Muniek stwierdził, że umowy z nami nie chce podpisywać i mamy mu UFAĆ" (WIDEO)
Po 35 latach współpracy Sidney Polak został nieoczekiwanie zwolniony z zespołu T.Love przez SMS-a. W najnowszym wywiadzie muzyk podzielił się swoimi odczuciami względem tego zaskakującego rozstania. Nie przyjął go najlepiej...
Sidney Polak, po wieloletniej współpracy, nie jest już członkiem zespołu T.Love. Decyzję o jego odejściu, która zaskoczyła nie tylko samego muzyka, ale i fanów, podjął Muniek Staszczyk. Polak został postawiony przed faktem dokonanym, a decyzję o usunięciu z grupy przekazano mu poprzez wiadomość tekstową.
Rozstanie z zespołem
Rozstanie z T.Love było dla Polaka ogromnym szokiem. Jak sam przyznał, jeszcze dzień przed zwolnieniem koncertował z grupą i nic nie wskazywało na nadchodzące zmiany. W rozmowie z Karoliną Motylewską z "Jastrząb Post" muzyk otwarcie mówił o swoich odczuciach w obliczu niespodziewanej decyzji lidera zespołu.
Sidney Polak komentuje zakończenie współpracy z zespołem T. Love. "Jak obuchem w łeb"
Jest to bardzo duże zaskoczenie, szczególnie że grałem i współtworzyłem zespół T.Love od 35 lat. W sobotę graliśmy koncert w Lublinie, a w niedzielę rano dostałem SMS-a od Muńka, że już nie gram. Teraz to do mnie dociera. Oczywiście, będę miał więcej czasu na swoją działalność solową. Byłem jednak bardzo związany emocjonalnie z tym zespołem, to był mój dom i takie zwolnienie SMS-em to jest po prostu coś dziwnego
Podczas rozmowy Polak ujawnił, że podobny los spotkał gitarzystę Jana Benedeka, co mogło być wczesnym znakiem zmian w zespole. Wspomniał, że praca w T.Love opierała się na wzajemnym zaufaniu między muzykami. Jak stwierdził, rozstanie przyniosło mu też ulgę.
Muniek w ten sam sposób zwolnił Janka, gitarzystę, z którym dokonał reaktywacji zespołu po przerwie w 2022. Teraz zaczęliśmy nagrywać nową płytę, która wyjdzie w marcu 2026 roku. Wszyscy myśleliśmy, że będziemy grać. Muniek deklarował, że w tym składzie będziemy grać do końca promocji tej płyty, tj. do końca roku 2026. Pierwszym, poważnym znakiem było to, co się zdarzyło dwa miesiące temu, czyli zwolnienie Janka za pomocą SMS-a bez żadnej rozmowy. To mogło mi ewentualnie dać do myślenia, ale Janek grał w zespole krócej niż ja i nie było go w zespole przez całe lata dwutysięczne. Ja byłem w zespole nieprzerwanie, 35 lat nieprzerwanej pracy
Sidney podkreślił, że zespół funkcjonował dzięki wzajemnemu zaufaniu i wspólnym celom. Rozstanie drogą elektroniczną było dla niego przykrym zaskoczeniem, zwłaszcza po tak długim okresie wspólnego grania.
Całe życie pracowaliśmy w ten sposób, że mieliśmy do siebie zaufanie. Jeżeli Muniek dokonywał jakiś zmian, to wszystko odbywało się w bardziej cywilizowany sposób. Jak odchodził Jacek Perkowski w 2006 roku, to pamiętam, że Muniek mu zapowiedział, że nie będzie już grał, ale dogra do końca roku koncerty. Ten sposób zwolnienia jest dla mnie bardzo dziwny, a co do umowy... Jak wróciliśmy po reaktywacji w 2022 roku, bardzo długo negocjowaliśmy umowę z managementem, która opisywała naszą współpracę na nowo. Z tym, że ona dotyczyła płyty "Hau, hau" i ta umowa kończyła się w roku 2023. Później zaczęliśmy myśleć o nowej płycie i Muniek stwierdził, że umowy z nami nie chce podpisywać i mamy mu ufać
Kończąc myśl, Sidney zdradził, jak zareagował na otrzymanego SMS-a:
Co można odpowiedzieć na takiego SMS-a po 35 latach? Nie odpowiedziałem. Na początku trzeba ochłonąć, teraz przedstawiam swoją opinię na ten temat i tyle. Dostajesz SMA-a, po godzinie pojawia się komunikat na oficjalnej stronie i cię nie ma
Jak myślicie, czemu Muniek podjął taką decyzję?