Wielu celebrytów poza swoim głównym zawodem para się też innymi biznesami, które przynoszą im dodatkowe dochody. Niektórzy prowadzą własne salony kosmetyczne, inni postawili na restauracje. W wielu przypadkach kluczem do sukcesu jest znana twarz i rozpoznawalne nazwisko, które działają jak magnes na klientów.
Do takiego wniosku najwyraźniej doszła Sandra Kubicka, która jakiś czas temu otworzyła w centrum Warszawy własną matcharnię. Jej zapał ostudził krytyczny komentarz dotyczący napoju, prowokując celebrytkę do kontrataku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz na gniew ukochanej Barona naraził się kolejny śmiałek. Tiktoker Dominik Rupiński postanowił przekonać się na własnej skórze, czy oferowany przez modelkę trunek do czegokolwiek się na daje, i w tym celu odwiedził jej lokal, uzbrojony w telefon.
Testujemy matchę Sandry Kubickiej, czyli Sandra's Matcha - zapowiedział Dominik. Nie wiem, czego się spodziewać, patrzyłem na opinie w Google i są mega skrajne. Albo piszą, że to ich najlepsza matcha, albo że jest obrzydliwa i jej w ogóle nie czuć. Patrząc na niektóre zdjęcia wygląda jak błoto, ale nie można oceniać książki po okładce.
Na miejscu twórca internetowy zamówił bubble gum matchę, klasyczną matchę latte oraz matchę na lemonadzie. Za wszystkie pozycje zapłacił łącznie 69,90 zł. Przy okazji 26-latek zaobserwował, że japońska herbata robiona poprawnie powinna być w czarce przez użycie chasenu, a nie spieniacza do mleka, jak w lokalu Sandry.
Kolor nie zwiastuje dobrze - stwierdził Rupiński, przyglądając się zawartości kubków z nieskrywanym niepokojem.
Ja testowałem już milion matchy. W Azji, w Stanach i w Warszawie. Także wydaje mi się, że powinienem się znać na tym - zadeklarował Dominik, zanim zabrał się do testowania.
Na pierwszy ogień poszła matcha latte. Po degustacji 26-latek z kwaśną miną ocenił, że "była wyjątkowo trawiasta i czuć w niej proch". Potem było tylko gorzej.
O kur**a. To jest bardzo złe - stwierdził. Ta woda z cytryną była aż tak zgorzkniała, jakby ta lemoniada była robiona dzień wcześniej albo więcej, świeża cytryna tak nie smakuje.
Na koniec została bubblegum matcha, która podobnie jak jej "poprzedniczki" również nie zdała egzaminu. Biorąc pierwszy łyk, zniesmaczony youtuber wypluł płyn z powrotem do kubka, mówiąc:
To nie jest matcha. Tam nie było matchy, tylko woda z syropem - stwierdził z obrzydzeniem.
Muszę zanegować opinię, że nie czuć matchy, bo bardzo ją czuć, tylko jest niesmaczna i ma dziwny kolor - podsumował youtuber oceniając napitki kolejno 2/5, 1/5 i 0/5.
Myślicie, że Sandra się wkurzy?