Justyna Steczkowska wraca na Eurowizję dokładnie po 30 latach. Artystka wystąpi na scenie w Bazylei dokładnie tego samego dnia, którego trzy dekady temu wykonywała dla Europy piosenkę "Sama", zajmując w finale 15. miejsce. Gwiazda nie ukrywa, że to wyjątkowy czas, bo jej utwór "Gaja" został wybrany w krajowych preselekcjach wyłącznie dzięki głosom Polaków.
Justyna robi więc, co może, by jak najlepiej zaprezentować nasz kraj, stale szlifując wokal do wymagającej piosenki, zwłaszcza że podczas występu będzie też tańczyć. Na czwartkowym evencie zaprzyjaźnionej marki opowiedziała reporterowi Pudelka, jak wygląda proces przygotowań i wyjaśniła, dlaczego ostatnio podczas live'a na TikToku odmówiła fanom, którzy chcieli zorganizować zbiórkę na nagranie teledysku do "Gai".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Justyna Steczkowska nie chce pieniędzy od fanów na nagranie teledysku do utworu "Gaja"
To, że artyści nie mają pieniędzy na wszystkie teledyski, jest normalną rzeczą w show-biznesie. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy nie należą do żadnej wytwórni. Ja od lat nie mam związku z wytwórnią i nie bardzo chcę mieć. Przeszłam to dwa razy i cenię sobie swoją niezależność. Udało mi się przejść samej przez wiele trudności, ale ciągle zarabiałam na te płyty, które były czasem stratami. Odzyskiwałam to w koncertach i reklamach. Cały czas "rozkręcałam" swój muzyczny biznes, że tak powiem. Było lepiej, gorzej, ale cały czas byłam niezależna i bardzo mi się to podobało. Bardzo dużo wydałam na ostatnią płytę i wszystkie rzeczy, które były z nią związane, a potem na przygotowania do preselekcji, bo za to Telewizja Polska nie płaciła. I po prostu budżet się skończył. Fani ponieśli "Gaję" w świat, jestem im szalenie wdzięczna, to jest wzruszające, ale nie mogę od nich wziąć pieniędzy, to są młodzi ludzie, ciężko pracują na każdy grosz. Czułabym się niezręcznie, więc ruszyłam na poszukiwania tego, by znaleźć pieniądze i zaangażować w to wielkie firmy, które chcą "iść" ze mną na Eurowizję i wspomóc mnie. Znalazły się takie - przyznała w rozmowie z Cezarym Wiśniewskim.
W dalszej części rozmowy Justyna wspomniała, że odkąd została reprezentantką, TVP wspomaga ją w przygotowaniach i opłaca występ w Bazylei. Jednocześnie dodała, że zgłosiło się do niej wielu reżyserów spoza naszego kraju, którzy chcieli "zająć się" jej eurowizyjnym show. Dlaczego odmawiała?
Za każdym razem prosiłam, by odpisywano, że jestem wdzięczna, że mój występ [preselekcyjny - przyp.red.] został zauważony, że gdzieś jest na tyle dobry, że te osoby chcą mieć w portfolio artystę, który ma szansę być w pierwszej dziesiątce. Nie wiadomo oczywiście, co się wydarzy, ale szanse ma. Dla mnie jednak priorytetem jest polska ekipa, żeby wszystko, co tam jedzie, łącznie ze strojami, było polskie. Żebyśmy my, Polacy, mieli taką dobrą wizytówkę i ponieść w świat sygnał, że potrafimy, jesteśmy kreatywni, jesteśmy świetni, warto tu inwestować w sztukę i artystów z różnych dziedzin. O to mi chodziło.