Mówi się, że telewizja bawi i uczy - niestety dużo częściej mamy do czynienia z tym pierwszym, a z drugim coraz rzadziej. Niedawno na antenę powrócił program "Back to School. Prawdziwy egzamin", w którym już na starcie uczestnicy musieli stoczyć nierówną walkę z wiedzą ogólną. I tak oto polskim noblistą była "Marie Kurie coś tam", a "quo vadis" oznacza odkupienie.
Himalaje absurdu w "Back to School". Słyszeliście kiedyś o "płóci żeńskiej"?
Początki były trudne, ale z tygodnia na tydzień nasi bohaterowie powoli dostosowują się do szkolnych realiów. Podejrzewamy, że mieszkanie w internacie niekoniecznie im służy, ale i tam mogą się czegoś nauczyć - na przykład ortografii. A wszystko dlatego, że Mateusz "Łysy" Ławniczuk z "Zakupu w ciemno" miał dość wizyt koleżanek w pokoju jego i kolegi.
Od dzisiaj tutaj jest strefa tylko męska, nie ma prawa żadna kobieta wejść do tego pokoju, bo ja sobie tego nie życzę - mówił do Jaśka Kuronia. Karteczkę trzeba napisać. Mamy kartkę?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Papier się znalazł, więc można działać. Szybko przeszedł do rzeczy i na kartce pojawił się napis: "Zakaz wstępu płóci żeńskiej". I to z aż trzema wykrzyknikami, więc zabrzmiało groźnie.
I elegancko, już płóć żeńska nie przyjdzie - śmieszkował pod nosem Kuroń, gdy ten przyklejał taśmą kartę do drzwi.
Niestety "płóć żeńska" nie przyjęła tego z powagą, a raczej z rozbawieniem i politowaniem. Wszyscy chyba mieli (i być może wciąż) mają nadzieję, że był to tylko mniej lub bardziej udany żart.
Płóci?! - mówiły między sobą uczestniczki, gdy zobaczyły "zakaz" Łysego. Rozalia Roszyk, do niedawna dobra koleżanka Mariny Łuczenko, śmiała się: Łysy, ty to pisałeś z pamięci? Zakaz nie działa, bo ja nie jestem "płócią".
Reakcja koleżanek skłoniła Mateusza do naniesienia drobnej korekty i "ó" zniknęło pod warstwą czarnego markera. Warto docenić walor edukacyjny. Kto wie, może uchroni to kogoś przed podobną wpadką...