Albert Lorenz złamał kręgosłup na planie "Ninja vs Ninja". W nowym wpisie ZAPRZECZA słowom produkcji: "Trudne do zaakceptowania"
Albert "Brudny" Lorenz uległ poważnemu wypadkowi podczas nagrań do programu "Ninja vs Ninja". Po nowych oświadczeniach Polsatu i produkcji zdecydował się ponownie zabrać głos. Ich postępowanie ocenia jako "trudne do zaakceptowania".
W drugiej połowie lipca media obiegły wieści o poważnym wypadku na planie show Polsatu. Albert "Brudny" Lorenz złamał kręgosłup podczas zdjęć do programu "Ninja vs Ninja" i trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację. Obecnie większość czasu spędza przykuty do łóżka, a sprawie przygląda się prokuratura.
Kontuzjowany uczestnik "Ninja vs Ninja" zaprzecza słowom produkcji
W czasie długiego i żmudnego procesu powrotu do zdrowia Lorenz prowadzi też publiczny dialog z Polsatem i produkcją. W połowie września sportowiec wskazywał na wiele problemów, m.in. niewystarczające ubezpieczenie zdrowotne czy brak kontaktu z ich strony. Stacja i firma producencka Jake Vision wkrótce wydały oświadczenia, w których odnieśli się do sprawy. W oświadczeniu producenta show znalazła się chociażby taka wzmianka:
Pan Lorenz oświadczył w trzech różnych dokumentach, że jego stan zdrowia oraz kondycja fizyczna umożliwiają mu udział w programie telewizyjnym oraz nie ma żadnych przeciwwskazań do udziału w konkurencjach. Oświadczył tak trzy razy, mimo tego, że - jak się okazuje - w dniu 13 czerwca 2023 r. przeszedł operację kręgosłupa w odcinku lędźwiowym
Jednocześnie zapewniono, że uczestnikom przysługuje "najszersza możliwa ochrona ubezpieczeniowa" i "dotychczas pokryto wszystkie wydatki wynikające z dokumentacji medycznej związanej z upadkiem". Słowa produkcji skłoniły Alberta do odpowiedzi, którą opublikował na instagramowym profilu. Ten między wersami skrytykował ruch firmy i zaprzeczył ich słowom.
W związku z opublikowanym przez producenta programu komunikatem dotyczącym mojej osoby chciałbym się odnieść do zawartych w nim nieprawdziwych i krzywdzących sugestii. Zabieg z 2023 r. był rutynowy i dotyczył innego odcinka kręgosłupa. Nie miał żadnego wpływu na złamanie L1, którego doznałem w lipcu 2025 r. Nigdy tego faktu nie ukrywałem - wielokrotnie mówiłem o nim w mediach i na swoich kanałach. Próba zeskoku nie była obowiązkowa. Warto też podkreślić, że kontrolowany zeskok z wysokości 2–3 metrów, czego dotyczyła próba, nie ma nic wspólnego z niekontrolowanym upadkiem z 10–12 metrów, jaki przydarzył mi się później. Nie zatajałem urazów, nie oczerniałem producenta ani telewizji Polsat i nie składałem fałszywych oświadczeń. Takie przedstawianie mojej osoby jest nieprawdziwe i krzywdzące, co niestety widać po fali obraźliwych komentarzy. Proces mojego leczenia i rehabilitacji jest długotrwały i kosztowny. Nie wszystkie wydatki zostały pokryte przez ubezpieczyciela czy publiczną służbę zdrowia, co producent w swoim oświadczeniu przedstawił w sposób niepełny. (...) Zabieg z 2023 r. nie ma żadnego związku z moim obecnym urazem, a przypisywanie mi zatajeń czy nieprawdziwych oskarżeń jest niesprawiedliwe. Apeluję o rzetelność i zaprzestanie publicznego formułowania nieuzasadnionych twierdzeń dotyczących mojego zdrowia i osoby.
Ninja Warrior Polska: Wojciech i Marian Sobierajscy zmierzą się z morderczym torem przeszkód
W dalszej części oświadczenia określa ruchy produkcji jako "trudne do zaakceptowania" i podkreśla, że ci nie mają dostępu do dokumentacji medycznej zabiegu z 2023 roku, więc nie powinni formułować tak daleko idących wniosków.
Producent, według mojej wiedzy, nie dysponuje żadną dokumentacją medyczną dotyczącą zabiegu z 2023 r., na podstawie której mógłby wysuwać wnioski, sugerujące, że zabieg z 13 czerwca 2023 r. uniemożliwiał mi udział w programie, co rzekomo zatajałem w różnych dokumentach, a mimo tego w oświadczeniu producent zawiera informację dotyczące mojego zdrowia i wnioski medyczne. Ocenianie mojego zdrowia i procedur medycznych, bez analizy dokumentacji medycznej, nazywanie rutynowego zabiegu operacją kręgosłupa, co w powszechnym odbiorze jest rozumiane jako poważna operacja, (...) jest w mojej ocenie trudne do zaakceptowania - zresztą już samo podawanie wrażliwych danych medycznych, abstrahując od rzetelności tych informacji, jest niewłaściwe. Obecne moje złamanie wystąpiła kilka segmentów wyżej i nie ma żadnych podstaw do łączenia obecnego urazu z przebytym w 2023 r. zabiegiem.
Uczestnik "Ninja vs Ninja" ma żal do produkcji: "Nie oczerniałem"
Jednocześnie Lorenz ma wyraźny żal do produkcji za to, jak go potraktowano.
Opublikowanie przez producenta powszechnie dostępnego oświadczenia, w którym przedstawia się mnie jako osobę, która kilkukrotnie złożyła nieprawdziwe oświadczenia i zataiła operację, jest w mojej ocenie nieakceptowalne. Taki jest bowiem powszechny odbiór tego komunikatu, wzmocniony kontekstowo wyrażeniami o "oczernianiu", "nieprawdziwym oskarżaniu" czy "zatajaniu urazów". Dlatego wskazuję, że nie zatajałem "urazów", które mogą rzutować na udział w programie, nie oczerniałem i nie ferowałem nieprawdziwych oskarżeń, wobec czego wnoszę o powstrzymanie się z przedstawianiem w taki sposób mojej osoby, a także wnoszę o nieujawnianie bez zgody danych dotyczących mojego stanu zdrowia.
Uczestnik odniósł się również do słów na temat ubezpieczenia, które przysługuje uczestnikom show Polsatu. Jak twierdzi, wiele kosztów i tak musi pokryć we własnym zakresie, bo czeka go długi i skomplikowany proces powrotu do zdrowia.
Trudno uznać mi za "najszerszą możliwą ochronę ubezpieczeniową" wariant ubezpieczenia wybrany przez producenta. Lapidarność i ogólnikowość (...) w zasadzie uniemożliwia odniesienie się do niego, jednak gdyby producent uważał inaczej, to proszę, by przedstawił warunki ubezpieczenia, na przykład w zakresie rehabilitacji, co umożliwi ocenę, czy jest to "najszersza ochrona". (...) Ubezpieczyciel wszystkich wydatków nie pokrył, a były to wydatki bezpośrednio związane z wypadkiem, w tym podstawowe środki do zaopatrzenia rany czy konieczne wyroby dla osoby leżącej. Udzielona pomoc medyczna w szpitalu, polegająca na operacji, to tylko jedna z procedur w procesie długiego i złożonego leczenia, które mnie czeka, a producent (...) sformułował to tak, że możliwa jest interpretacja sugerująca, że pomoc medyczna została już udzielona przez publiczną jednostkę opieki zdrowotnej, co nie wymaga pokrycia kosztów. Tymczasem udzielona pomoc medyczna przez publiczną jednostkę byłą tylko pierwszym etapem długotrwałego procesu leczenia, także rehabilitacji, która wymaga i wymagać będzie szeregu wydatków, których w całości nie pokryje szpital, ani też publiczna służba zdrowia.
Lorenz napomknął również o kwestii braku kontaktu i tego, że sprawą zainteresowała się prokuratura. Jak twierdzi, to produkcja zaniechała z nim dialogu, a nie odwrotnie i dotąd nie doczekał się nawet odzewu od ich prawnika.
Nie ja zaprzestałem kontaktu z przedstawicielami producenta. Przeciwnie, to producent powiadomił mnie, że w związku ze złożonym przeze mnie zawiadomieniem do prokuratury wszelki kontakt będzie prowadzony wyłącznie za pośrednictwem prawnika. Prawnik nie zgłosił się jednak do tej pory. Dodatkowo jednoznacznie należy podkreślić, że nie "zaangażowałem" do sprawy policji i prokuratury, organy te wszczęły procedury z urzędu, po otrzymaniu zgłoszenia przez osobę trzecią. Ja wypadku nie zgłosiłem do wyżej wymienionych organów, z prostej przyczyny - byłem hospitalizowany, operowany, a obecnie większość czasu leżę.